Urzekła mnie najświeższa wieść: Janusz Kurtyka broni człowieka skazanego za obrazę IPN. Podkreśla, że nawet jeśli obrażony prokurator formalnie niczemu nie uchybił, to okazał brak empatii.
Chodzi o anarchistę, który w 2002 wniósł o unieważnienie kary z lat 80. za udział w manifestacji. Spotkawszy się z odmową Klaudiusz Wesołek nazwał prokuratora IPN "esbecką szują i komunistyczną gnidą". Niezbyt to godne pochwały i od biedy może uznałbym za adekwatny wyrok 10-miesięcznego dozoru i wykonania prac społecznych, jaki zrazu zapadł. Skazany jednak wykonał na sali sądowej happening i z 10 miesięcy dozoru zrobiło się 5 miesięcy bezwzględnego więzienia!
Prezes IPN informuje, że ów prokurator już w Instytucie nie pracuje, a poprawność jego odmowy z 2002 jest badana. Jeśli nawet okaże się, że była słuszna, to zdaniem Kurtyki efektem sprawy jest "krzywda człowieka raz już skrzywdzonego" (w latach 80.), a prokurator musi okazać nieco "empatii i zrozumienia emocji ofiar systemu komunistycznego, nawet jeśli subiektywnie niekiedy czuje się obrażony".
Sławomira Skrzypka nie wzywam do okazania empatii Stefanowi Niesiołowskiemu. Zauważam tylko, że angażując aparat NBP w sprawę sądową przeciwko marszałkowi pokazał, że brak mu dystansu do instytucji, którą kieruje. Dziesiejsze słowa Kurtyki to zaś wzorzec takiego dystansu.
Inne tematy w dziale Polityka