Prokurator nie ma tak klawo, jak cysorz, ale też ma nieźle. Gdy już jako tako zorientuje się w sprawie, może wzywać podejrzanych i świadków w dogodnych dla siebie terminach, raz, drugi, trzeci i piąty, konfrontować zeznania, by krok po kroku wykazać grzechy czarno na białym.
Śledźkomisja ma gorzej. Wprawdzie ma prawo stosować kpk, ale zwyczajowo terminy uzgadnia. Gorzej, planuje je zbiorowo ze sporym wyprzedzeniem i rzadko zmienia plan pod wpływem zeznań, które już zdobyła. Ma też głupi zwyczaj wypytywania wezwanego od razu o wszystko, nawet gdy jest oczywiste, że człowiek będzie musiał się jeszcze w komisji pojawić.
Kreślę tę uwagi rozmyślając o "aferze" z nieobecnością Mira Drzewieckiego. Piewcy tezy o aferze słabo wyjaśniają, dlaczego to takie nieszczęście. Więcej czasu na przygotowania? By iść w zaparte, jak Chlebowski, merytorycznie przygotowywać się nie trzeba. Kurs psychologiczny były minister też ma już pewnie za sobą, a makijaż to zaprawdę pestka.
Wątek ustawy hazardowej nie ucierpi zanadto z powodu odroczenia tego przesłuchania o 5 dni. Nawet lepiej, by Drzewiecki zeznawał po (mam nadzieję) odtajnieniu stenogramów, bo fragmenty, które znamy, obciążają głównie Chlebowskiego, a rola Mira jest znacznie mniej jasna. W wątku koncesji Miro pewnie nie miał wiele do zrobienia, więc do gadania - także.
Wątek przecieku - zyska! Nikt chyba dziś nie liczy, że Drzewiecki wyzna komisji, iż istotnie poprosił asystenta, by ten zjadł kolację z Sobiesiakówną i przy okazji wspomniał, że CBA węszy. Trudno byłoby to uzasadnić wzorcowo przedstawioną przez Chlebowskiego
troską o dochody budżetu, choć od biedy mógłby Drzewiecki powiedzieć, że chciał zmniejszyć... wydatki CBA.
Doświadczony prokurator wezwałby teraz Marcina Rosoła. To największa szansa na postęp w wątku przecieku. Świadkowi trudno będzie wyjaśnić, jaki związek z jego funkcją miały kontakty z branżą hazardową. Jeśli potwierdzi, że w końcu sierpnia spotkał się z córką Rycha - teoria, która dziś jest spójną wprawdzie, ale tylko hipotezą, nabierze całkiem realnych kształtów. Jeśli Rosół nie znajdzie prywatnych powodów uzasadniających spotkanie, trudno będzie Drzewieckiemu iść w zaparte w tym wątku.
Skłamałem w tytule. Mam ochotę, jak zwykle, na zupę ogórkową. Chętnie zjem ją jako dodatek do przesłuchania Marcina Rosoła.
Inne tematy w dziale Polityka