Zdawało mi się, że gdy Donald Tusk ogłosi decyzję prezydencką, coś o tym skrobnę, poanalizuję, ocenię szanse. Gdy dziś rzecz się stała, uświadomiłem sobie, że nie ma o czym gadać, że w gruncie rzeczy jest mi obojętne, czy Tusk lub ktokolwiek inny startuje, czy nie. Także to, kto wygra, interesuje mnie właściwie tylko w kategoriach zwykłej ciekawości. Oraz to, że kompletnie nie chce mi się iść na te wybory. Bowiem z punktu widzenia tego, co ważne - dla mnie to naprawa finansów publicznych - rzecz nie ma żadnego znaczenia.
Jeszcze dwa lata temu byłem raczej zdania, że jeśli ktokolwiek tę naprawę choć częściowo podejmie, to Platforma. To sprawiało, że układ sił w kolejnej kadencji mógł być istotny w kontekście prezydenckiego prawa weta i zdolności Sejmu do obalenia weta. W miarę upływu czasu złudzenia w sprawie intencji PO w tej mierze pryskały, raz tylko na moment podtrzymane ustawą o emeryturach pomostowych - ale jakoś nie przekładałem tego na stosunek do wyborów. Dziś sobie uświadomiłem, że o niczym one nie zdecydują, że nic już się nie zmieni. No, może z historycznych przyczyn wolałbym nie oglądać zwycięstwa Włodzimierza Cimoszewicza. Ale gdyby (w co wątpię) wygrał - przecież się nie potnę.
Nie widzę sensu w tezie, że Tusk chciał swym obwieszczeniem odwrócić uwagę od zeznań Mirosława Drzewieckiego przed komisją hazardową. Wszak oba wydarzenia wpisują się świetnie w ten sam polityczny teatrzyk gestów. Komisja wyjaśnia coś, co położyło się potężnym cieniem na rządach PO, ale większego związku z czyjąkolwiek zdolnością do reform nie ma. Drzewiecki się do roli przygotował lub został przygotowany, rolę swą zagrał, tu i ówdzie rozbawienie wywołał. Tusk podobnie - jednych zasmucił, innych ucieszył, innych jeszcze natchnął wątpliwością, czy to aby ostateczna decyzja - i ja do nich należę. Z punktu widzenia dramaturgii spektaklu nie ma niczego lepszego niż nagły i w teorii niespodziewany zwrot akcji.
Pozostaje przyglądać się przedstawieniu, oceniać stroje, jakość gry aktorskiej i bogactwo scenografii. Aż do dnia, w którym ktoś zamknie teatrzyk, bo w kasie zabraknie i na wypłaty dla aktorów, i na czipsy dla widzów.
Inne tematy w dziale Polityka