Może mi się wydaje, a może rzeczywiście salonowa większość uważa, że klub PiS słusznie ukarał Zbyszka Romaszewskiego. Byłoby to zgodne z dominującą tu zasadą, że nie warto się w nic zagłębiać, bo aby osądzić, starczy to, co widać na pierwszy rzut oka.
Pozwolę sobie zauważyć, że instytucja wniosku o uchylenie immunitetu każe prokuraturze przesłać parlamentarzystom uzasadnienie. Oznacza to, że ustawodawca chciał, by izba mogła ocenić, czy zarzuty wydają się być uzasadnione. To zresztą jeden ze sposobów ochrony przed politycznym nadużyciem prokuratury do nękania polityków. Nie twierdzę oczywiście, że to przypadek sen. Krzysztofa Piesiewicza, lecz odnotowuję istnienie zasady.
Dlatego pozwolę sobie zwrócić łaskawą uwagę s24 na te słowa Zbyszka: Zdaje się, że z całego klubu PiS tylko ja przeczytałem wniosek prokuratorski, który w moim przekonaniu był absolutnie niedostateczny do uchylenia immunitetu.
To tylko słowo Romaszewskiego, ale jak sądzę, coś w tym jest.
Inne tematy w dziale Polityka