Tego określenia użyłem wczoraj w komentarzu, dziś wstawiam w tytule. Wczoraj bowiem dziwiłem się, jak to się stać mogło, że grająca ostatnio fatalnie Legia wygrała w Gdańsku z Lechią - niedawną pogromczynią Wisły w Krakowie. A dziś? Dziś Polonia Warszawa, tej wiosny słabsza od wiewiórek, wygrała z Arką, choć tak jak Legia - najpierw straciła gola. Aczkolwiek jednego, a nie dwa w 10 minut...
Po cichu życzyłem warszawskim drużynom jak najlepiej. Zdroworozsądkowo byłem jednak przekonany, że w tej kolejce, w dwumeczu Warszawa-Trójmiasto, zdobędziemy łącznie zero punktów, słownie zero. A jest... sześć. Dobrze, że u Gładkiego nie ma karnych punktów za złe trafienie - równie dobrze można w ogóle nie obstawić meczu. Spotkania Legii zresztą nie obstawiałem, bo się spóźniłem...
Szkoda, że bukmacherzy nie publikują statystyk. Ciekaw jestem, ilu - i ile - stawiało i na Legię, i na Polonię. Ale cokolwiek powiedzieć o tych wynikach, dowodzą one tylko jednego: polska liga składa się ze słabych i jeszcze słabszych, przy czym większość drużyn przemieszcza się z jednej do drugiej kategorii. Badzieliga.
Inne tematy w dziale Rozmaitości