Jazda po Warszawie w Wielki Piątek jest pozbawiona sensu. Szczyt trwa od rana do nocy, wszystko stoi. Córa wszakże, wyjeżdżając do babci, tradycyjnie oświadczyła, że nie jest do pomyślenia, by nastolatka jechała na dworzec metrem, a w pociągu stała 2,5 godziny. Mam ją zawieźć na Zachodnią i basta, bo pociąg jedzie z Wrocławia, na Centralnej 3/4 pasażerów podlega wymianie, więc będą miejsca.
Zawiozłem ją klnąc niemiłosiernie. Mój sukces polega zaś na tym, że ku radości kotów udało mi się wrócić na Kabaty, zanim jej pociąg dotarł do Białegostoku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości