Dziennik "Polska The Times" rozpacza dzisiaj, że kandydaci na prezydenta pomijają w kampanii sprawy kobiet. Przepraszam, dokładniej - zacytuję - tematykę dotyczącą spraw kobiet. Mogłyby też być sprawy dotyczące tematyki. Nieważne. Nowomowa ma się świetnie i coraz lepiej.
W mainstreamie niemal nikt nie zauważył nawet - o rozpaczy nie mówiąc - że żaden z kandydatów nie zająknął się nawet o systemie emerytalnym. O jego przyszłości, jego nadchodzącym banbkructwie. Gdy w debacie w TVP padło pytanie, czy czeka nas to, co rozważa pół Europy - podwyżki składek, ograniczenie świadczeń itd. - obaj panowie K. prześcigali się w zapewnieniach, że utrzymać należy przywileje emerytalne i obecny próg wieku, w którym Polak udaje się na emeryturę.
Pól biedy z Kaczyńskim, bo do tego sie ograniczył. Komorowski na wstępie wypalił: "Polska na szczęście tego problemu nie ma". Myślałem, że się przesłyszałem, ale on naprawdę tak powiedział. Bo "udało się uratować wzrost gospodarczy". Panie marszaku, choćby nam PKB rósł rocznie o 10%, mamy problem. Wielki problem.
Ale jakże winić marszałka, skoro taka jest nowa linia całej PO i rządu? Minister finansów od miesiąca powtarza, że "nie ma potrzeby" podwyższania wieku emerytalnego ani jego zrównywania dla obu płci. Premier wysyła armii osobisty list z gwarancjami przywilejów dla mundurowych.
Nieprawdą jest, jakoby w polskiej polityce nic się nie zmieniało. W kwestii systemu emerytalnego ostatnie 10 lat to ogromny krok - wstecz. Za rządów SLD obie dziś wiodące partie jawnie oskarżały lewicę o zaniechanie kontynuacji reformy, o bezczynność prowadzącą do klęski. Dziś obie populistycznie podlizują się lewicy. A dług rośnie. Zegar tyka.
Dziennik "Polska The Times" rozpacza, że kandydaci pomijają sprawy kobiet.
Inne tematy w dziale Polityka