Grają dopiero parę minut, Hiszpanie nie strzelili jeszcze gola Paragwajczykom. Delikatnie obstawiam jednak tych pierwszych. A jeśli się nie pomylę, wyjdzie na to, że Europa wciąż, lub raczej znów, dominuje w światowym futbolu. W fazie grupowej nijak się na to nie zanosiło.
Mniejsza jednak o to. Jeśli jedynym reprezentantem Ameryki Południowej w półfinałach zostanie Urugwaj, trudno będzie nazwać to inaczej niż ironią losu. Zresztą nawet jeśli Paragwaj poradzi sobie z Hiszpanią, niewiele się tu zmieni. Urugwajczycy bowiem już awansowali. Brazylia, Argentyna i Chile już odpadły. Kkonia z rzędem temu, kto by taki rozwój wypadków obstawiał dziewięć miesięcy temu.
Losy bezpośredniego awansu z południowoamerykańskiej grupy eliminacyjnej rozstrzygnięte były już wcześniej: cztery miejsca przypadły Brazylii, Chile, Paragwajowi i Argentynie. Zwłaszcza dominacja pierwszej trójki nie podlegała dyskusji. Urugwaj zaś drżał, czy utrzyma miejsce piąte, dające prawo gry w barażu. Swój ostatni mecz przegrał, ale rywale też zawiedli.
6 zwycięstw, 6 remisów i 6 porażek - ten bilans dał Urugwajowi owo piątej miejsce. W czterech meczach z Argentyną i Brazylią Urugwaj nie zdobył ani jednego punktu. W barażach wymęczył bramkę przewagi nad Kostaryką i do RPA jednak pojechał. Dziś jest w półfinale. Miał farta w drabince? Może, ale sam sobie to wypracował wygrywając grupę, w której grał wicemistrz świata.
Jakież to zaplątane, zmienne, niekonsekwentne. Jakież stresujące musi być dla zwolenników tezy o jedynie słusznej prawdzie. Podejrzany ten futbol.
Inne tematy w dziale Rozmaitości