Krzysztof Leski Krzysztof Leski
54
BLOG

Zyzak, Obama i ja

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 87

Bronię IPNu, żenuje mnie obecna nagonka, postawa lewicy, większości PO, sporej części mediów. Część salonu zdaje się jednak uważać, że skoro tak, muszę też potępić kontrolę na UJ, a nawet gloryfikować książkę Zyzaka. O kontroli powiem na tazie tyle: głupota, ale nie skandal. Sądzę, że efektów nie będzie. Zaś książka?

Nie czytałem jej jeszcze. Moją pierwszą myślą było: czemu biografię Wałęsy publikuje młodzik tuż po studiach? Musiałem jednak zarsaz ugryźć się w język, bo kończyłem historię w nieco podobny sposób. Moja praca magiesterska wyszła w nakładzie 50 tys. egz. i dotykała sfery ważnej - była to napisana wspólnie z prof. Jerzym Holzerem (pół na pół) historia podziemnej "Solidarności". Była to książka popularna, aparat - czyli przypisy - miałem porozrzucane w paru plikach w komputerze. Zabrakło mi sił, czasu i motywacji, by aparat dorobić i stanąć do obrony pracy. W przeciwieństwie do Pawła Zyzaka nie jestem więc magisterm historii. Tym bardziej nie mogę krytykować samego faktu, że ma na swym koncie tylko jedną znaczącą publikację.

Potem pojawiły się omówienia, recenzje, wypowiedzi autora i promotora. Wyłowiłem to, czego obaj ostatni nie kwestionują, i uznałem, że coś jednak mnie i Zyzaka różni. Ja nie umiem pisać z tezą, nie znoszę aksjomatów i kwantyfikatorów, uwielbiam dyskusję i oglądanie wszystkiego ze wszystkich stron. Historia podziemnej "Solidarności" to dość beznamiętna relacja z owych siedmiu lat. Z drugiej zaś strony - pisałem o czasach, które były wprawdzie niezbyt obficie udokumentowane w źródłach, ale które za to przeżyłem i to będąc dość blisko centrum wydarzeń.

Pointy tej części na razie nie postawię. Uparcie nachodzi mnie jednak myśl, jak zareagowalibyśmy w Polsce np. na wieść, że w USA wyszła książka o Baracku Obamie. Napisana przez młodego, zdeklarowanego republikanina świeżo po studiach. Składająca się z 15 rozdziałów, z których pierwszy traktuje o dzieciństwie prezydenta. Rozdział ten, oparty wyłącznie o anonimowe źródła ustne, częściowo znane autorowi poprzez pośredników, stawiałby zaś tezę, iż Obama urodził się na Trynidadzie, na Hawaje przypłynął jako dwulatek drewnianym czółnem, a rok później z okrzykiem "Banzai" utopił mysz wymalowaną w barwy narodowe USA.

Przesada? Może. Nie bardzo odpowiada mi jednak takie podejście historyka do źródeł i do tematu badań. Bardziej oczywiście nie odpowiadają mi wymagania rynku. Bo wszakże bez wątpienia książka Zyzaka się sprzeda. Zapewne nieźle sprzedawałby się też dziś film z Donaldem Tuskiem w samych skarpetkach grającym w piłkę, oraz iliustrowane pogadanki Lecha Kaczyńskiego o zaawansowanych technikach jazdy samochodem z napędem na cztery koła.

NIEZBYT TEŻ MI SIĘ PODOBA PARLAMENTARNO-MEDIALNA MODLITWA O DESZCZ.

PS. Mój licznik 404 i 503 przekroczył już dziś setkę i chwilowo mam dość.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka