Może już jutro Sejm uchwali konstytucyjny zakaz kandydowania do parlamentu prawomocnie skazanym za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego. Przytaczam pełną treść zapisu, bo PO mówi o nim z dumą: cenny kompromis.
To lekki eufemizm. PiS odpuściło żądanie, by przepis ograniczyć do skazanych na bezwzględne więzienie. Ale ponownie złożyło poprawkę, by zakazem objąć funckjonariuszy i donosicieli SB. Swego zdania nie zmieniam: to obstrukcja i pretekst do twierdzeń, iż PO "broni agentów". Skoro mamy obawy, czy TK łaskawie zatwierdzi obniżenie esbeckich emerytur - czyli odebranie niczym nieuzasadnionego przywileju - to trudno sądzić, by dopuścił pozbawienie ich en masse jednego z praw obywatelskich. Na to szansa była w 1990, dziś niestety za późno.
Poprawka upadnie, przejdzie wersja komisji. PO ogłosi sukces - i z formalno-politycznego punktu widzenia będzie miała rację. Przez jakieś sześć lat, w trzech Sejmach trwały bezowocne kłótnie o nowelizację, którą... wszyscy werbalnie popierali. Sporne były tylko szczegóły. PO zdoła chyba zrobić to, czego poprzednicy nie umieli.
A co do meritum - cóż za analogia z 6-latkami do szkół: obyło się bez dyskusji, po co ten przepis. Sam zaś, przyznaję, jestem dziś bliżej tezy, iż lepiej zostawić decyzje wyborcom. Chyba jeszcze niedawno pisałem tu, że wprawdzie to byłby ideał, ale skoro u nas nie działa, to przepis się przyda. Chyba - bo stan salonu uniemożliwia mi skuteczne wyszukanie własnych postów na ten temat :)
DZIŚ TAKŻE: ZYZAK, OBAMA I JA ORAZ MODLITWA O DESZCZ W SEJMIE
Inne tematy w dziale Polityka