Głośno dziś w s24, i słusznie, o dziennikarskiej rzetelności. Słusznie. Dorzucę tylko mały, niezbyt - przyznaję - istotny kamyczek. Obejrzałem bowiem na jutjubie nagranie z przygotowań do rozmowy z Jackiem Kurskim, gdy padły słowa o posłach-biedakach.
Słowa te padają z ust Kurskiego w ewidentnie prywatnej pogaduszce, najwyraźniej jeszcze przed przypięciem mu mikrofonów w klapach - dźwięk zbiera inny, mocno oddalony mikrofon. Kurski zaś mówi wyraźnie: publicznie tego się nie powie. Upublicznienie nagrania w "Szkle kontaktowym" to poważne nadużycie TVN.
Nie bronię Kurskiego. Powtórzę: wiedział, gdzie jest, spotyka go to w TVN nie po raz pierwszy. Sam jest sobie winien, może zresztą liczył się z wyciekiem - wszak lubi szum wokół siebie. Tyle, że to ani o miligram nie zmniejsza winy TVN. Nic nie usprawiedliwia łamania zasad.
Przeprowadziłem w życiu 600, może 700 wywiadów telewizyjnych w formule "jeden na jednego". Każdy poprzedzony był kilku, czasem kilkunastoma minutami rozmowy prywatnej. Spisując to i publikując mógłbym pewnie się dorobić. Ale w lustro spojrzeć nie mógłbym.
PS. Piszę to pod wrażeniem dyskusji pod postem Parakaleina. Zaiste nie ma granic absurdu, do jakiego można się posunąć, by uzasadnić świństwo (w tamtym wypadku - "Gazety Polskiej").
Inne tematy w dziale Kultura