Nieoceniony "Babilon" przycisnął Pawła Poncyljusza. Kpię: natchnione panie nie umiały wydobyć z niego żadnej istotnej deklaracji, ale udało się to, może przypadkowo, prowadzącemu prpgram. Piotr Marciniak zadał posłowi PJN sakramentalne pytanie o spotkanie z Palikotem - na co Poncyljusz był najwyraźniej przygotowany. Aczkolwiek przygotowany nieco dziwnie.
"Jeśli chodzi o spotkanie, które miało na celu zmianę kandydata PiS na prezydenta - potwierdzam, że w takim spotkaniu uczestniczyłem" - zaczął sensacyjnie. Janusz Palikot zaangażowany w "łagodzenie wizerunku PiSu"? Nie, takich żab nie ma - żachnęli się zapewne widzowie, a Poncyljusz zaraz potwierdził ich podejrzenia i rozwiał obawy, że traci poczucie rzeczywistości.
"Takie spotkania, takie spiski odbywały się niestety wewnątrz PiSu", rzekł z troską Poncyljusz, ale nagabywany o szczegóły dodał: "Wszystko w swoim czasie". Dziś ten czas nie nadszedł? Kto jeszcze w PiSie knuł zdradziecko przeciwko prezesowi? Poncyljusz wie, ale nie powie. Uwielbiam taką postawę i mam wrażenie, że skądś ją znam.
Ten i ów w PiSie dostał od PJN jasny sygnał: nie podskakujcie nam za bardzo, bo starczy jedno nasze słowo, a nastąpi czystek w PiSie ciąg dalszy.
Inne tematy w dziale Polityka