Urodził się 16.viii.1904 r. w Żarkach na Śląsku. Był synem Władysława, ślusarza, i Józefy, z domu Maślankiewicz. Gdy miał cztery lata, został oddany przez rodziców do miejscowej ochronki prowadzonej przez siostry zakonne. Świadectwo dojrzałości uzyskał w 1922 r. w Częstochowie, po czym zgłosił się do seminarium duchownego w Kielcach. Tam, w przygotowaniu do posługi kapłańskiej, odbył studia filozoficzno-teologiczne. Ale śluby kapłańskie złożył już gdzie indziej. Po paru latach starań, na parę dni przed święceniami, w 1927 r., przeniósł się bowiem do nowo utworzonego w Krakowie seminarium duchownego niedawno powstałej diecezji częstochowskiej (rodzinna parafia Ludwika znalazła się w jej granicach). Sakrament święceń przyjął 25.vi.1927 r., na Jasnej Górze, z rąk biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny (1880, Świętochłowice – 1951, Częstochowa), zostając kapłanem diecezji częstochowskiej. Został wikariuszem w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Strzemieszycach w Zagłębiu Dąbrowskim (dziś część Dąbrowy Górniczej). Jednocześnie kontynuował studia na piątym roku na Fakultecie Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tytuł magistra teologii uzyskał w 1929 r. za pracę „Parafia świętego Zygmunta w Częstochowie pod rządami oo. Paulinów”… W latach 1929-34 był wikariuszem parafii pw. Świętej Trójcy i prefektem (nauczycielem etatowym) szkół w Będzinie. Jedna z jego uczennic i wychowanek na całe życie zapamiętała jego słowa: „Stasiu, powinnaś się więcej uczyć religii”(Stanisława Markiel)… W 1934 r. został nauczycielem religii w szkołach średnich Częstochowy. Po złożeniu odpowiednich egzaminów został prefektem etatowym w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim im. Tadeusza Kościuszki. Równocześnie był kapelanem w domu zakonnym sióstr zmartwychwstanek w Częstochowie. Dwa lata później został nauczycielem religii w Państwowej Szkole Zawodowej Żeńskiej oraz w Państwowym Seminarium dla Wychowawczyń Przedszkoli w Częstochowie… Pełnił też obowiązki kościelnego asystenta Koła Polskiego Związku Inteligencji Katolickiej, moderatora II Sodalicji Mariańską Pań Nauczycielek pw. Matki Boskiej Różańcowej i św. Teresy od Dzieciątka Jezus (w Częstochowie). Około 1937 r. rozpoczął zbieranie materiałów do przewodu doktorskiego, na temat „Dziejów dekanatu częstochowskiego pod zaborem rosyjskim”, na Uniwersytecie Jagiellońskim… W 1938 r. był w Rzymie na kanonizacji Andrzeja Boboli… Wielość obowiązków i wysiłek, który wkładał w każde rozpoczęte dzieło, sprawiły, iż podupadł na zdrowiu. W 1939 r. musiał poddać się leczeniu klinicznemu w Krakowie… Od 1.ix.1939 r. miał objąć stanowisko dyrektora Prywatnego Biskupiego Gimnazjum Męskiego im. T. Kościuszki diecezji częstochowskiej w Wieluniu (dziś Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego). Tego dnia wszelako wybuchła wojna i Niemcy przekroczyli granice Rzeczypospolitej. Wieluń był jednym z pierwszych – jeśli nie pierwszym – miastem zaatakowanym przez agresora. Był też miastem, które po kampanii wrześniowej, okupant włączył bezpośrednio do Rzeczy Niemieckiej – do tzw. obszaru Kraju Warty (niem. Warthegau). Ludwik był już w Wieluniu, gotów do przejęcia obowiązków, gdy jesienią 1939 r. zabrakło duszpasterza w pobliskiej parafii pw. św. Tekli w Raczynie. Wtedy został jej proboszczem i musiał zrezygnować z pracy w szkole, bowiem według przepisów oświatowych Rzeczypospolitej prefekt nie mógł prowadzić na stałe żadnych działów duszpasterstwa parafialnego… 6.x.1941 r. Niemcy aresztowali większość duchowieństwa dawnego powiatu wieluńskiego, wśród nich m.in. ks. Maksymiliana Binkiewicza, prefekta Gimnazjum w Wieluniu, którego dyrektorem miał być Ludwik. Aresztowali też samego Ludwika, pewnie dlatego, że „jako pedagog i prefekt trafiał do serc młodzieży i porywał ją, wzorowy kapłan pełen ducha Bożego, pełnił przez całe życie liczne obowiązki mimo wątłego zdrowia z wielką gorliwością”„Martyrologium diecezji częstochowskiej”, ks. Jan Brodziński (zm. 1975, Sosnowiec)… Przewieziono go, wraz z wszystkimi pozostałymi kapłanami, do tzw. obozu przesiedleńczego w Konstantynowie Łódzkim (niem. Durchgangslager Konstantinow). Stamtąd wywieziono go do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL (niem. Konzentrationslager) Dachau. Znalazł się tam 30.x.1941 r.… Odtąd był już tylko numerem: 28288. Osadzono go, wraz z pozostałymi kapłanami, na bloku 28. Właśnie w x.1941 r. Niemcy w bloku 28 zgromadzili wszystkich kapłanów nie-niemieckiego pochodzenia. Byli pośród nich Polacy, Holendrzy, Belgowie. Wokół bloku postawiono kolczasty płot i osobnego strażnika. Kapłanów zmuszono do fizycznej pracy. Nie pozwalano im też na odprawianie Mszy św.… W takich warunkach męczeńska śmierć przyszła do Ludwika szybko, po miesiącu pobytu w obozie. Przeżycia i ciężkie warunki w czasie transportu sprawiły, iż już po przybyciu do Dachau jego stan zdrowia – nie najlepszy generalnie - pogorszył się jeszcze. Odczuwał zwłaszcza silne bóle żołądka, ponoć po zjedzeniu ślimaków, które nieopatrznie kupił od Niemców w kantynie. Generalne warunki w Dachau tylko sytuację pogorszyły… 30.xi.1941 r. był już na tyle chory, że odprowadzono go do „szpitala” („rewiru”) obozowego. Do pryczy już nie dotarł: został bowiem wcześniej powalony na ziemię przez niejakiego Józefa (niem. Josef - Sepp) Heidena (1907, St. Pölten - ?), austriackiego więźnia politycznego, który „wypracował” sobie pozycję kapo (niem. Revierkapo) w rewirze szpitalnym. Zwyrodnialec kopał go, deptał po brzuchu, zakatowując na śmierć… Ks. kan. Tadeusz Mańka (1915, Przybynów – 2010, Będzin), więzień obozów koncentracyjnych, tak wspominał Ludwika: „Był całkowicie oddany Bogu i męczeńska śmierć w obozie była tylko, albo aż, konsekwencją całej jego postawy życiowej. Spalał się nieustannie w kapłańskim życiu przed Bogiem i wreszcie spłonął w ogniu butów niemieckiego strażnika obozu koncentracyjnego w Dachau”… Po wojnie nie zapomniano o kapłanie Ludwiku Gietyngierze. W 1953 r. w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze, została poświęcona, przez bpa częstochowskiego Zdzisława Golińskiego (1908, Urzędów – 1963, Częstochowa), pierwsza tablica pamiątkowa ku czci kapłanów diececji częstochowskiej zamordowanych podczas II wojny światowej. Podobna tablica powstała w 1975 r. w kolegiacie wieluńskiej. Poświęcił ją następca bpa Golińskiego na stolicy częstochowskiej, Stefan Bareła (1916, Zapolice – 1984, Częstochowa). Na obu figuruje imię Ludwika… Beatyfikowany został przez papieża Jana Pawła II w Warszawie 13.vi.1999 r. w grupie 108 polskich męczenników. Wraz z nim do chwały ołtarzy wyniesiony został także wspomniany ks. Maksymilian Binkiewicz, jak i on ofiara Dachau… 7.v.2000 r., w rzymskim Koloseum, w czasie nabożeństwa ku czci męczenników XX w., Jan Paweł II mówił: „»Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie […]«Mt 5, 11-12 Jakże te słowa Chrystusa odnoszą się do niezliczonych świadków wiary minionego wieku, znieważanych i prześladowanych, lecz nie ulegających nigdy siłom zła! Tam, gdzie nienawiść zdawała się burzyć całe życie bez możliwości wymknięcia się spod jego logiki, oni wykazywali, że ‘miłość jest silniejsza od śmierci’. W strasznych systemach ucisku, które zniekształcały człowieka, w miejscach cierpień, wśród bardzo srogich wyrzeczeń, przez bezsensowne marsze, wystawieni na zimno, głód i tortury, wystawieni na wszelkie rodzaje cierpień, przedziwnie okazywali silne przywiązanie do Chrystusa zmarłego i zmartwychwstałego […]. Wielu nie zgodziło się na poddanie się kultowi bożków XX w. i zostali zamęczeni przez komunizm, nazizm, ubóstwienie państwa czy rasy. Wielu innych zginęło […], ponieważ odrzucili logikę obcą Ewangelii Chrystusa. Niektórzy umarli, gdyż na podobieństwo Dobrego Pasterza, mimo gróźb, chcieli trwać przy swych wiernych. Na wszystkich kontynentach przez cały XX wiek trafiały się osoby, które wolały dać się raczej zabić aniżeli uchybić swemu posłannictwu […]
za:http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/1130blLUDWIKGIETYNGIERmartyr01.htm
SPALAŁ SIĘ W KAPŁAŃSKIM ŻYCIU
13 czerwca 1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł w Warszawie na ołtarze 108 męczenników II wojny światowej. Wśród nich znalazł się kapłan związany z Będzinem. Ks. Ludwik Roch Gietyngier w latach trzydziestych pracował tutaj jako prefekt w parafii pw. Świętej Trójcy (dziś teren diecezji sosnowieckiej). — Gdy ks. Ludwik pracował w naszej parafii, byłam dzieckiem, nie mogę więc zbyt wiele o nim powiedzieć. Pamiętam tylko, że był bardzo lubiany przez dzieci — wspomina Wacława Korzec z domu Pawłowska. — Nie znałam go aż tak dobrze. Moja mama poprosiła ks. Ludwika, żeby stanął przy mnie do zdjęcia po mojej Mszy pierwszokomunijnej odprawionej w kościele Świętej Trójcy. Dlatego mam go na zdjęciu. Stanisława Markiel, mieszkanka Będzina: — Ks. Ludwika dość dobrze znałam. Był prefektem i uczył mnie religii, gdy byłam uczennicą czwartej klasy prywatnego Gimnazjum Wandy Replińskiej w Będzinie. Przekazywana przez niego z talentem i zapałem wiedza, m.in. o Mszy świętej, pozostała mi w pamięci do dziś. Ks. Ludwik, którego moi rodzice bardzo cenili, od czasu do czasu bywał także u nas w domu. Ks. kan. Tadeusz Mańka, więzień obozów koncentracyjnych, dziś kapłan emeryt: — Był całkowicie oddany Bogu i męczeńska śmierć w obozie była tylko, albo aż, konsekwencją całej jego postawy życiowej — mówi. — Spalał się nieustannie w kapłańskim życiu przed Bogiem i wreszcie spłonął w ogniu butów niemieckiego strażnika obozu koncentracyjnego w Dachau.
Droga do kapłaństwa
Ks. Ludwik Roch Gietyngier urodził się 16 sierpnia 1904 r. w Żarkach. Był synem Władysława i Józefy z domu Maślankiewicz. Ojciec był z zawodu ślusarzem. Ludwik został ochrzczony w kościele parafialnym w trzy dni po urodzeniu. Gdy miał cztery lata, został oddany przez rodziców do miejscowej ochronki prowadzonej przez siostry zakonne. Świadectwo dojrzałości uzyskał w 1922 r. We wrześniu zgłosił się do seminarium duchownego w Kielcach. W tym czasie powstała diecezja częstochowska, a rodzinna parafia Ludwika została w jej granicach. Po utworzeniu seminarium duchownego diecezji częstochowskiej w Krakowie starał się o przeniesienie do niego. Udało mu się to 2 czerwca 1927 r. 25 czerwca 1927 r. na Jasnej Górze Ludwik Gietyngier otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny. Został wikariuszem w parafii Strzemieszyce w Zagłębiu Dąbrowskim. Pragnąc pogłębić wiedzę teologiczną, starał się o przyjęcie na Uniwersytet Jagielloński. Zgodnie z ówczesnymi przepisami został przyjęty na piąty rok studiów na Fakultecie Teologicznym. Absolutorium uniwersyteckie uzyskał 30 czerwca 1929 r. i otrzymał stopień naukowy magistra teologii.
Praca katechetyczna
Bp Kubina mianował ks. Ludwika Gietyngiera prefektem etatowym w ośmioklasowej publicznej szkole powszechnej w Będzinie. Uczył także w innych szkołach. — Chodziłam do prywatnego Gimnazjum Wandy Replińskiej w Będzinie. Ks. Gietyngier wymagał od nas bardzo dużo, ale lubiłyśmy go. Do dzisiaj pamiętam, jak powiedział mi kiedyś: „Stasiu, powinnaś się więcej uczyć religii”. Zachowałam na pamiątkę legitymację członka Sodalicji Mariańskiej mojego brata, do której należał przed wojną. Jest tam podpis księdza Ludwika z datą 1931 r. — wspomina Stanisława Markiel. Po pięciu latach pracy pedagogicznej i dydaktycznej w Będzinie — 10 sierpnia 1934 r. — otrzymał nominację na nauczyciela religii w szkołach średnich w Częstochowie. Obowiązki prefekta etatowego pełnił w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim im. Tadeusza Kościuszki. Jednocześnie był kapelanem w domu zakonnym sióstr zmartwychwstanek w Częstochowie. Po zlikwidowaniu Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego w 1936 r. otrzymał etat nauczyciela religii w Państwowej Szkole Zawodowej Żeńskiej oraz w Państwowym Seminarium dla Wychowawczyń Przedszkoli. W tym czasie przygotowywał pracę doktorską na temat dziejów dekanatu częstochowskiego pod zaborem rosyjskim. 8 kwietnia 1938 r. został mianowany asystentem kościelnym Koła Związku Inteligencji Katolickiej w Częstochowie, czego nie mógł pogodzić z dotychczasowymi obowiązkami. Musiał więc z nich zrezygnować, tym bardziej że podupadł na zdrowiu. Na początku 1939 r. bp Kubina mianował go także moderatorem II Sodalicji Pań Nauczycielek pw. Matki Boskiej Różańcowej i św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Częstochowie. Od 1 września 1941 r. ks. Ludwik Gietyngier miał rozpocząć pracę na stanowisku dyrektora Prywatnego Biskupiego Gimnazjum Męskiego im. T. Kościuszki diecezji częstochowskiej w Wieluniu. Na przeszkodzie stanął wybuch II wojny światowej oraz okupacja niemiecka. Wieluń wraz z okolicami został włączony do Kraju Warty. Sytuacja duchowieństwa katolickiego była tutaj bardzo ciężka. Biskup zalecał jednak kapłanom, by trwali na powierzonych im parafiach. Ks. Gietyngier przebywał już w Wieluniu, gdy jesienią 1939 r. zabrakło duszpasterza w parafii Raczyn. Przyjął wówczas nominację na stanowisko tamtejszego proboszcza.
Golgota
6 października 1941 r. został aresztowany przez gestapo i wraz z innymi kapłanami z powiatu wieluńskiego przewieziony do obozu przejściowego w Konstantynowie k. Łodzi. Po trzech tygodniach wysłano go transportem kolejowym wraz ze wszystkimi kapłanami do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie otrzymał numer 28 288. Bardzo trudne warunki więzienne w Konstantynowie, męcząca podróż oraz terror pierwszych dni pobytu w Dachau pogorszyły stan zdrowia ks. Ludwika Gietyngiera. 30 listopada 1941 r. odprowadzono go do „szpitala” obozowego, gdzie został powalony na ziemię przez jednego z najokrutniejszych oprawców. Sepp Hayden deptał go po brzuchu, a potem zamordował.
za:http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_l_gietyngier.html
Puenta: Jest wielu ludzi, którzy twierdza, że nie ma przypadków i są zrządzenia Boże. Coraz bardziej jestem przekonany, że tak jest. Dziś mam 30 urodziny, do tego bł. Ludwik Gietyngier jest patronem Zagłębia Dąbrowskiego, skąd pochodzę. Patron na resztę życia?:)
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo