Urodził się 25.v.1889 r. (lub 29.v.1889 r.) w Barłożnie k. Skórcza w powiecie Starogard Gdański (Kociewie) w rodzinie rolniczej. Rodzicami byli Jan Komorowski (1840-1892) oraz Katarzyna z domu Gencza (Gęcza) (1859-1925). W tym samym roku został ochrzczony w rodzimym kościele parafialnym pw. św. Marcina w Barłożnie. Ojciec zmarł, gdy miał 3 lata. Odtąd wychowywał się w rodzinie ojczyma, zamożnego gospodarza Jana Fankidejskiego (1866-1934), późniejszego sołtysa Barłożna. Rodzina była liczna – miał dwoje rodzeństwa i jedenaścioro przyrodnich braci i sióstr… Wzorcami do naśladowania byli dwaj bliscy krewni ojczyma, patriotyczni księża Jakub Fankidejski (1844-1883), znany historyk Pomorza i pedagog Collegium Marianum w Pelplinie, oraz Feliks Bolt (1864-1940), bojownik o polskość Pomorza w czasach zaborów, później senator II Rzeczypospolitej. W latach szkolnych był członkiem kółka filaretów (gr. philáretos – miłośnik cnoty moralnej), działającego na podobieństwo Zgromadzenia Filaretów Wileńskich. Do gimnazjum – Collegium Marianum, z internatem - uczęszczał w Pelplinie. Po zdaniu w 1910 r. w Chełmnie matury wstąpił do seminarium duchownego w Pelplinie (zwane dziś Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie). Po jego ukończeniu 29.iii.1914 r. otrzymał, z rąk ordynariusza chełmińskiego, bpa Augustyna Rosentretera (1844, Obrowo k. Tucholi - 1926, Pelplin), święcenia kapłańskie i został wikarym w parafii pw. św. Mikołaja w Łęgowie k. Pruszcza Gdańskiego, gdzie dziś znajduje się sanktuarium Matki Bożej Łęgowskiej Królowej Polski Orędowniczki Pojednania. W 1915 r. z Łęgowa został przeniesiony do Gdańska do parafii pw. św. Mikołaja, jednej z czterech katolickich parafii miasta. Tam rozwinął i prowadził działalność społeczno-polityczną wśród ludności polskiej. Dzieci podczas katechez uczyły się od niego historii Polski oraz języka polskiego - od 1919 r. wygłaszał bowiem kazania podczas Mszy św. w języku polskim. Wikariuszem był też oczywiście dla niemieckich parafian… W 1923 r. wraz z grupą działaczy polskich założył Towarzystwo Budowy Kościołów Polskich, mające być przeciwwagą dla miejscowych kościołów katolickich obsadzonych przez duchowieństwo niemieckie. Działania Towarzystwa doprowadziły do przyznania mu w 1924 r. terenów byłej ujeżdżalni wojskowej we Wrzeszczu. Stajnię przebudowano na kościół pw. św. Stanisława Biskupa, który stał się jednym z centrów polskości w Wolnym Mieście Gdańsku i centralnym obiektem tzw. Polenhof - osiedla zamieszkanego w większości przez Polaków. Organizowane były w nim liczne uroczystości i obchody świąt narodowych. Pierwszą Mszę św. w kościele pw. św. Stanisława odprawił już w 1924 r. – w części budynku stajennego zaadoptowanego na kaplicę. Odtąd by ukończyć kościół organizował festyny, zbierał ofiary, napływające również z całej Polski. I wreszcie w 1934 r. kościół pw. św. Stanisława konsekrował ordynariusz gdański ks. dr bp Edward Aleksander Władysław O'Rourke (1876, Basin – 1943, Rzym). Do 1932 r. była to jedyna świątynia, przy której koncentrowało się życie religijne i narodowe Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Był delegatem i patronem Ligi Katolickiej Polaków (która później weszła w skład Akcji Katolickiej – w Gdańsku miało to miejsce w 1930 r.). W ramach tej działalności powstały nowe organizacje, takie jak Katolickie Stowarzyszenie Kobiet (KSK, do 1936 r. działające pod nazwą Towarzystwa Polek), Katolickie Stowarzyszenie Mężów (KSM), Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej (KSMŻ), Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (KSMM), a także i pokrewne organizacje, takie jak: Stowarzyszenie św. Zyty (zrzeszające pracownice domowe), Stowarzyszenie Dzieciątka Jezus, Krucjata Eucharystyczna, Sodalicje Mariańskie oraz Stowarzyszenie Aniołów Stróżów. Bronisław pełnił w nich funkcję tzw. kuratora. Przy kościele pw. św. Stanisława działało też Towarzystwo Śpiewacze „Cecylia”, założone i kierowane przez Bronisława… Święcił budynek Poczty Polskiej w Gdańsku. Opiekował się polskimi studentami, którzy zdobywali wiedzę w Wyższej Szkole Technicznej Wolnego Miasta Gdańsk – dziś Politechnika Gdańska. Niejednokrotnie odważnie stawał w obronie prześladowanych przez większość niemiecką młodych Polaków studiujących w Gdańsku. W latach 1933-1934 był gdańskim radnym – jedynym w 54-osobowej Radzie Miasta przedstawicielem Polaków i polskości. Kandydował również w wyborach w 1933 r. do sejmu Wolnego Miasta Gdańska – Volkstagu (pl. Zgromadzenie Ludowe), lecz nie został wybrany. W 1935 r. przez kilka tygodni zasiadał wszelako w Volkstagu na miejscu Erazma Czarneckiego (1892, Pakość - 1949, Gdańsk), prezesa Gminy Polskiej, który wyjechał z Gdańska. Ponownie startował w wyborach 7.iv.1935 r., ale i tym razem nie został wybrany. Był członkiem Gminy Polskiej, a przez krótki okres nawet jej wiceprezesem. Wystąpił z tej organizacji na skutek sporów z inną polską organizacją, Związkiem Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, lecz nadal działał, doprowadzając do zjednoczenia rywalizujących ze sobą organizacji – w 1937 r. powstała Gmina Polska Związek Polaków. Wraz z ks. Franciszkiem Rogaczewskim rozpoczął działania mające na celu powstanie parafii personalnych. Polegać to miało na tym, że parafianie uczestniczący w Mszach św. w kościołach polskich nadal należeliby formalnie do parafii niemieckich, ale przywiązani byliby do parafii personalnych. Papież Pius XI (1857, Desio – 1939, Watykan) wyraził swą zgodę na powstanie dwóch takich parafii… W 1937 r. biskup gdański Edward O'Rourke powołał go na proboszcza jednej z nich. Niemcy wpadli w szał. W wyniku interwencji Senatu Wolnego Miasta Gdańska, kontrolowanego przez partię hitlerowską - „Rząd Gdański nie zamierza ścierpieć tego”, pisał do bpa O’Rourke, niemiecki prezydent Senatu Gdańska, niemiecki zbrodniarz, Artur Karol (niem. Arthur Karl) Greiser (1897, Środa Wlkp. – 1946, Poznań) – wspartej wściekłą kampanią prasową, bp O'Rourke niestety uległ i po kilku dniach zawiesił swoją decyzję… W 1938 r. O’Rourke zrezygnował z urzędu. Rok później zrezygnował także z obywatelstwa Wolnego Miasta Gdańska, przyjął obywatelstwo polskie i opuścił Wybrzeże… Nowy biskup, pochodzący z Sopotu Karol Maria Splett (1898, Sopot – 1964, Düsseldorf), nie pozwolił na utworzenie polskich parafii personalnych… 25 rocznica pracy kapłańskiej Bronisława, obchodzona w kościele pw. św. Stanisława, przekształciła się w wielką manifestację patriotyczną, z udziałem m.in. ostatniego Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku Mariana Stanisława Chodackiego (1898, Nowy Sącz – 1975, Nowy Jork). Prowadzona przez dziesięciolecia narodowa działalność napotykała na wiele trudności ze strony niemieckiej większości, a wraz z przejęciem władzy przez partię nazistowską nasiliły się otwarte objawy wrogości wobec kapłana… W viii.1939 r. otrzymał ostrzeżenie i radę, by opuścić jak najszybciej Gdańsk. Odmówił… W ostatnią niedzielę viii.1939 r., w czasie Mszy św., tzw. nieznani sprawcy wybili kilka szyb w oknach kościoła. W czwartek 31.viii, wieczorem, po nabożeństwie Godziny Świętej, Bronisław wyszedł do obecnych w kościele kilkunastu osób i powiedział: „Ciężka będzie dzisiejsza noc”… 1.ix.1939 r., w dniu napaści Niemiec na Rzeczpospolitą, został aresztowany, pobity i uwięziony w gmachu Victoriaschule w Gdańsku, budynku szkoły dla dziewcząt. „Zobaczyłem […] jak przechodzący przez bramę ksiądz Komorowski nie uchylał się przed ciosami szturmowców. Wyprostowany, choć mocno pokrwawiony, doszedł do naszej salki”, relacjonował później Maksymilian Kempiński, praktykant w banku. „Wśród zmaltretowanych zobaczyłem [w piwnicy] księdza Komorowskiego […]. Miał on usta rozbite na krwawą miazgę”, uzupełniał inny więzień, Wiesław Arlet. Stamtąd, już 2.ix, Niemcy przewieźli go do miejscowości Stutthoff, niedaleko Gdańska, gdzie zaczęli zakładać nowy obóz koncentracyjny (niem. Konzentrationslager Stutthof). Usiłowano wymusić na nim zeznania o ukrywaniu broni w polskim kościele. Torturowano. Niemcy znali siłę propagandy – szczególnie popartą „dowodami”, choćby i sfingowanymi… Bezskutecznie. Zamknięto go więc, wraz z ks. Rogaczewskim, na trzy dni w karnej celi. Nie załamali się… Obóz trzeba było budować od podstaw. Pracował więc przy karczowaniu drzew i budowie baraków. Potem przydzielony został do kolumny (brygady) czyszczącej obozowe kloaki – zrobiono go nawet kapem tej kolumny. Odpowiadając na pytanie o tę pracę, miał powiedzieć: „Czułem się jak na ambonie na oczach więźniów i dbałem o to, żeby kazanie dobrze wypadło. Myślę, że to były moje najlepsze kazania”ks. Wojciech Gajdus… Do końca dawał współwięźniom przykład żywej wiary i pogody duch. W Niedzielę Palmową 17.iii.1940 r. znalazł się w utworzonej z najznakomitszych przedstawicieli Polonii Gdańskiej karnej kompanii (niem. Strafkompanie) (był wśród nich inny gdański kapłan, ks. Marian Górecki). Grupę odizolowano od pozostałych więźniów w osobnej izbie i poddawano w ciągu dnia specjalnym ćwiczeniom na placu obozowym: „Nie wolno im było chodzić krokiem. Wszystko odbywało się biegiem, nawet wyjście po obiad, nie mówiąc już o ćwiczeniu, noszeniu desek, itd. […] Utrzymywali się na nogach ostatkiem nerwów i rozpaczliwym wysiłkiem woli. […] Nigdy w żadnej katedrze czarne jutrznie nie sprawiały bardziej przejmującego wrażenia i nie otwierały silniej serc na oglądanie Męki Pańskiej, jak tu, gdyśmy szepcząc słowa proroków, oglądali krwawe ich ilustracje nie na filmie, lecz w prawdziwej rzeczywistości” – pisał wiele lat później ks. Wojciech Gajdus (1907, Papowo Toruńskie – 1957, Nawra), współwięzień… 21.iii.1940 r. (Wielki Czwartek) Bronisław wziął udział w pierwszej nielegalnej obozowej Mszy św., odprawianej przez zagazowanego parę lat później w Hartheim Bolesława Piechowskiego (1885, Osówek – 1942, Hartheim), podczas której przyjął Komunię św. : „[…] Wszyscy leżeli normalnie na swych siennikach a tylko celebrans, którym był ks. Bolesław Piechowski, siedząc szczelnie okryty kocami sprawował Najświętszą Ofiarę. Ks. Frelichowski [(1913, Chełmża – 1945, Dachau), błogosławiony] zaś, który leżał obok prowizorycznego ołtarza, szeptem informował wszystkich o poszczególnych czynnościach Mszy św. Po konsekracji, by nie powodować zbytniego zamieszania z rąk do rąk, podawano sobie ćwiartki małych Hostii. Nie było normalnie mowy o paramentach liturgicznych czy kielichu. Konsekrowano w zwykłej szklance i zadowalono się dwiema mizernymi świecami.” „Bezszelestnie prawie przyczołgują się uczniowie Pańscy do stóp Pana. Wielu po raz ostatni przyjmuje Go na ziemi. To ich wiatyk, zaopatrzenie na ostatnią drogę. Dwaj z nich, ks. Komorowski i ks. Górecki, którzy wsuwają się milczkiem do baraku i przyklękają na przyjęcie Pana, dziś jeszcze będą z Nim w raju”ks. Wojciech Gajdus… Tak stało się w przypadku Bronisława. Następnego dnia, 22.iii.1940 r., w Wielki Piątek, zamordowano go wraz z 66 działaczami polskimi (wśród nich ks. Góreckim), w lasach niedaleko obozu. Każdemu przeznaczony był jeden strzał w tył głowy. Ciała spadały do wykopanego rowu, który natychmiast potem zakopano. Niektórzy pewnie jeszcze żyli… Wyroki śmierci sygnował niemiecki doraźny sąd policyjny… „Po południu zabrano wszystkich Żydów z obozu. Lecz Żydzi wrócili pod wieczór. - Składaliśmy ubrania - szepcze tajemniczo i ze zgrozą w oczach stary Goldman […] - Tak mi się wydaje, panie ksiądz, że to były ubrania tamtych - wskazał ku pustemu blokowi kompanii karnej. Między nimi były także ubrania dwu panów księży…” „Klechy w obozach śmierci”, o. Henryk Malak (1913 – 1987, Chicago), Lublin 2004. Dzień wcześniej do obozu przywieziono, aresztowanego trochę wcześniej, jednego z dwóch księży, którzy stanowili dla niego wzorzec postaw, krewnego ojczyma, wspomnianego ks. Feliksa Bolta. Po paru tygodniach, 7.iv.1940 r., wycieńczony ks. Bolt odszedł, w ślad za Bronisławem, do Pana… Grób odnaleziono, po ustaniu działań wojennych, w 1946 r. – dzięki Niemce polskiego pochodzenia Marii Brandt, którą Niemcy zatrudnili do sadzenia lasu na miejscu zbrodni, oraz inż. Wacławowi Lewandowskiemu, który jako więzień Stutthof pracował w biurze projektowym. Zwłoki ekshumowano i 2.iv.1947 r., w Wielki Piątek, złożono na Cmentarzu Zasłużonych w Gdańsku-Zaspie. 13.vi.1999 r. znalazł się, wraz z ks. Franciszkiem Rogaczewskim i ks. Marianem Góreckim, w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej, których Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi. W czasie homilii wygłoszonej 5.vi.1999 r. w Sopocie, podczas swej pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II tak mówił:„’W niczym nie dajcie się zastraszyć przeciwnikom’Flp 1, 28 — przypomina nam święty Paweł […]. Nie dajcie się zastraszyć tym, którzy proponują grzech, jako drogę prowadzącą do szczęścia. ‘Toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście’Flp 1, 30 — dodaje Apostoł Narodów, a jest to walka z naszymi grzechami osobistymi, a zwłaszcza z grzechami przeciw miłości, które mogą przybrać niejednokrotnie niepokojące rozmiary w życiu społecznym. Człowiek nigdy nie zazna szczęścia kosztem drugiego człowieka, niszcząc jego wolność, depcząc jego godność i hołdując egoizmowi. Naszym szczęściem jest człowiek dany nam i zadany przez Boga, a przez niego tym szczęściem jest sam Bóg. Każdy bowiem ‘kto miłuje narodził się z Boga i zna Boga, bo Bóg jest miłością’por. 1 J 4, 7-8. Mówię to na ziemi gdańskiej, która była świadkiem dramatycznych zmagań o wolność i chrześcijańską tożsamość Polaków. Wspominamy wrzesień 1939 roku; bohaterską obronę Westerplatte i Poczty Polskiej w Gdańsku. Wspominamy umęczonych w obozie koncentracyjnym w niedalekim Stutthofie kapłanów, których Kościół podczas tej pielgrzymki wyniesie do chwały ołtarzy, czy też Piaśnickie lasy pod Wejherowem, gdzie rozstrzelano tysiące ludzi. Wszystko to, co stało się udziałem ludzi tej ziemi, wpisuje się w całość tragicznych wydarzeń czasów wojny. ‘Tysiące osób stawało się ofiarą więzień, tortur i egzekucji. Godny podziwu i wiecznej pamięci był ten bezprzykładny zryw całego społeczeństwa, a zwłaszcza młodego pokolenia Polaków w obronie Ojczyzny i jej istotnych wartości’ — pisałem w Liście do Konferencji Episkopatu Polski na 50-lecie wybuchu II wojny światowejn. 2. Obejmujemy modlitwą tych ludzi, przywołując na pamięć ich cierpienia, poświęcenie, a zwłaszcza ich śmierć. […]”
O, Bronisławie, Patronie
Wskaż drogę, pomagaj nam.
Bądź jasną gwiazdą w ciemności
Zaprowadź do nieba bram.
Ty byłeś wzorem pokory,
głosiłeś jak prawym być.
Wyprostuj ścieżki zgubionym,
powiedz jak godnie żyć.
Naucz nas cnoty skromności,
Patronie dnia Codziennego.
Naucz z Bożą radością
odróżniać dobro od złego.
Nie zmogły Cię dziejowe burze,
dawałeś przykłady męstwa.
Bądź naszej młodzieży stróżem,
prowadź ją do zwycięstwa.
Gdy przyszła na wszystkich trwoga,
Wybrałeś męki koronę.
Z ufnością wielbiłeś Boga,
Tyś perłą przed Pana tronem.
„Pieśń Do Błogosławionego Bronisława Komorowskiego”, Renata Leszczyńska
za:http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0322blBRONISLAWKOMOROWSKImartyr01.htm
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo