KS. LUDWIK OLSZEWSKI, prefekt Gimnazjum i Liceum imienia Tadeusza Kościuszki w Bielsku Podlaskim,Rektor kościoła pokarmelickiego 1889 - 1943
Ksiądz Ludwik Olszewski urodził się pierwszego stycznia 1889 roku w powiecie Bielsk Podlaski. Był synem Stanisława i Józefy z domu Żelskiej Olszewskich. Ochrzczony został 29 stycznia 1889 roku, w kościele parafialnym w Boćkach, przez księdza proboszcza Józefa Sawrynowicza. Pochodził z rodziny szlacheckiej, osiadłej od wieków na Podlasiu. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Boćkach. Naukę kontynuował w gimnazjum w Bielsku Podlaskim a następnie w Wilnie. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie. Przełożeni wysoko ocenili jego pobożność, zdolność i inteligencję. W roku 1912 otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze wileńskiej. Mszę prymicyjną odprawił w swoim kościele parafialnym w Boćkach 8 lipca 1912 roku. Na obrazku prymicyjnym umieścił jako motto słowa psalmu: "pan cząstką dziedzictwa mego i kielicha mego". Zapewne nie przeczuwał wtedy, jak dosłownie przyjdzie mu uczestniczyć w kielichu Chrystusowej męki.
Pierwszą placówką duszpasterską księdza Ludwika, był wikariat przy kościele świętego Rafała w Wilnie. Po dziewięciu latach, biskup wileński Błogosławiony Jerzy Matulewicz, pismem nr 2041 z 28 kwietnia 1921 roku , mianował ks. Ludwika Olszewskiego prefektem bielskiego gimnazjum i rektorem pokarmelickiego kościoła.
Kościół pokarmelicki w Bielsku Podlaskim , po upadku powstania styczniowego, na mocy carskiego ukazu, został zamieniony na cerkiew prawosławną, katolikom zwrócony został dopiero w 1920 roku. Świątynię oddano w opłakanym stanie, bez ołtarzy, obrazów, organów, naczyń liturgicznych, co więcej - bez podłogi i okien. Podobnie zdewastowany był klasztor pokarmelicki, w którym władze carskiej Rosji urządziły okrutne więzienie.
Na barki księdza Ludwika spadł trud generalnego remontu świątyni i zabudowań poklasztornych. Czasy były trudne, bo niespełna rok po najeździe bolszewickim na Polskę, po grabieżach, jakich wycofujące się wojska sowieckie dokonały w Bielsku.
Jako prefekt gimnazjum bielskiego, był dla młodzieży autorytetem moralnym i wzorem osobowym. Młodzież skupiała się wokół niego nie tylko na lekcjach religii i nabożeństwach w "szkolnym" kościele, lecz także na zebraniach Solidacji Mariańskiej, na imprezach organizowanych w poklasztornych salach. Drzwi plebani księdza Ludwika były otwarte dla wszystkich i o każdej porze. Kochał Boga i Polskę. Tę miłość przekazywał swoim uczniom. Kuratorium Oświaty powołało księdza Olszewskiego na wykładowcę w "Preparandzie Nauczycielskiej" w Bielsku Podlaskim, przygotowującej kadry nauczycielskie dla szkół powszechnych.
Starosta bielski (1933 - 1939) Zelisław Januszkiewicz w swoich wspomnieniach z okresu międzywojennego: "Moje wspomnienia" (Olsztyn 1995, s.271) podkreślił szlachetność, pokorę i ducha ubóstwa księdza Ludwika Olszewskiego. Określił go jako "kapłana z prawdziwego zdarzenia". Tak też zapamiętali go jego wychowankowie.
Ciężko przeżywał wybuch drugiej wojny światowej i kolejne okupacje. Czas okupacji sowieckiej to nie tylko brutalne usunięcie go z plebani i nocne przesłuchania w NKWD, urzędującym o ironio, w pokarmelickim klasztorze, lecz przede wszystkim wywózki mieszkańców Bielska na Sybir w tym wielu jego uczniów...
Boleśnie odczuwał eksterminację ludności żydowskiej Bielska Podlaskiego, aresztowania Polaków, egzekucje, deportacje wielu bielszczan do obozów koncentracyjnych, wywózki jego ukochanej młodzieży do pracy przymusowej w Niemczech. Kiedyś został sam dotkliwie pobity za to, że nie ukłonił się niemieckiemu żandarmowi. W tym strasznym czasie Kościół musiał działać dalej. Sługa Boży ks. kanonik Beszta Borowski, dziekan bielski mianowany wikariuszem generalnym na "Bielszczyznę", zorganizował w swoim mieszkaniu wikariat generalny, a księdza Ludwika mianował kanclerzem. Wiele wystawionych wtedy dokumentów, przechowywanych obecnie w Archiwum Diecezjalnym w Drohiczynie, nosi podpisy obu bielskich kapłanów.
Ksiądz Olszewski był poliglotą, obok polskiego, znał biegle język rosyjski, francuski i niemiecki.
15 lipca 1943 roku, o godzinie czwartej trzydzieści rano obudził księdza łomot kolb karabinowych w drzwi mieszkania. Dobijającym się niemieckim żandarmom otworzyła siostra kapłana - Maria Olszewska. Niemcy wdarli się do mieszkania z bronią gotową do strzału. Sprawdzili personalia księdza Ludwika, pozwolili mu ubrać się i oświadczyli, że jest aresztowany. Jego siostra - Maria, dostała wtedy spazmów, chwyciła kurczowo za sutannę brata i zaczęła krzyczeć, że skoro aresztują jego niech zabiorą i ją razem. Po szarpaninie i próbach oderwania jej od księdza, bo nie było pani Marii na liście skazanych, zdenerwowani żandarmi poprowadzili ją razem z księdzem Ludwikiem, do więzienia gestapo w dzielnicy Hołowiesk w Bielsku Podlaskim. Tam została dopisana do listy skazańców, jako pięćdziesiąta. Aresztowanych nie poddano żadnym przesłuchaniom, lecz załadowano do ciężarowych samochodów okrytych plandekami i pod eskortą zawieziono na polanę pobliskiego "Pilickiego Lasu". Wśród aresztowanych była przede wszystkim polska inteligencja: trzej księża (ks. L. Olszewski, ks. B. Borowski, ks. H. Opiatowski), nauczyciele, lekarze, inżynierowie, urzędnicy. Niemcy aresztowali całe rodziny, dlatego wśród skazanych znalazło się siedemnaścioro dzieci. Najmłodsza - Basia Moryc miała rok i dwa miesiące. Już na dziedzińcu gestapo i podczas załadowywania aresztowanych do samochodów a także w czasie drogi, księża spowiadali w przeczuciu najgorszego. Na polanie czekał oddział SS z bronią gotową do strzału. Wcześniej nocą więźniowie karnego obozu w Bielsku (Strafarbeitslager) wykopali ogromny dół. Skazańcom Niemcy kazali zdjąć płaszcze i buty, następnie podprowadzili do krawędzi dołu i mordowali strzałem z bliskiej odległości.
Po wojnie, w drugą rocznicę egzekucji, mieszkańcy Bielska Podlaskiego dokonali ekshumacji ciał pomordowanych i w żałobnej procesji powieźli trumny na cmentarz katolicki. Uroczystościom żałobnym przewodniczył biskup Karol Niemira, sufragan pański. Nad zbiorową mogiłą na bielskim cmentarzu społeczeństwo miasta wzniosło pomnik - mauzoleum "Ofiarom Barbarzyństwa 15. VII. 1945 r.".
Tekst z książki:
DROCHICZYN
Miasto-Diecezja-Ludzie
autor Ks.Dr. EUGENIUSZ BOROWSKI
za:http://www.mateuszdozynko.republika.pl/ks_ludwik_olszewski.html
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo