Pierwsza myśl - ani ta, ani ta. Druga myśl - czy jest szansa na inną? Trzecia myśl - no dobrze, skoro nie widzę realnych perspektyw na inną, to do której mi bliżej?
Ostatnie pytanie jest w mojej ocenie fundamentalne. 22 lata po Okrągłym Stole mamy swoisty remake, który zawdzięczamy zamiataniu pod dywan spraw o znaczeniu zasadniczym. W międzyczasie wiele się w Polsce zmieniło. I na lepsze, i na gorsze. Jesteśmy w NATO i UE, mogę wyjechać, gdzie chcę, z wolnością słowa bywa różnie, ale na pewno jest lepiej. W PRL był tzw. drugi obieg, ale czy dzisiaj tej roli nie musi podjąć się Internet? Czy mam zatem wrażenie, iż żyję w kraju uporządkowanym, a przynajmniej konsekwentnie zmierzającym w tym kierunku? Zdecydowanie nie!
Ponoć najtrwalsze w PRL były prowizorki. Niestety, III RP jawi mi się także jako kraj całkiem nieuporządkowany. Patrząc od końca, najgorzej oceniam środowisko dziennikarskie i prawnicze (wymiar sprawiedliwości, lecz także pasożytnicze korporacje), a dopiero potem środowiska polityczne i urzędnicze. Zaraz, zaraz, ale czy przypadkiem nie wymieniłem grup związanych z monteskiuszowskim trójpodziałem władzy, uzupełnionych o władztwo medialne?
A co z Tuskiem i Kaczyńskim? No właśnie. Tu zaczyna się problem.
W Polsce Tuska będzie mi łatwo i przyjemnie. Nie muszę się niczym interesować, tylko ufać, że władza nad wszystkim czuwa, a media poinformują mnie w odpowiednim czasie, na kogo głosować. Wiadomo bowiem, iż państwo polskie wymaga jedynie drobnych korekt i nie ma co sobie nimi zaprzątać głowy. Jeśli nawet coś będzie szło nie tak, to z pewnością będzie to wina światowych czynników obiektywnych lub miejscowej opozycji. W razie czego mamy dobrego głównego księgowego państwa, który załatwi nam nowy kredyt na korzystnych warunkach.
W Polsce Tuska bez skrępowania mogę cieszyć się z sukcesów możnych mojego kraju, np. nowym odrzutowcem Kulczyka czy kolejnym miliardem Gudzowatego. Mogę być również dumny z tego, że premier Tusk jest na swój wiek wysportowany, gra w piłkę, pływa, jeździ na nartach i chodzi po górach. Premier jest taki fajny, że spokojnie mógłbym się z nim spotkać, pożartować, wypić kilka browców i pogadać o d. Maryni.
Nie chcę być specjalnie złośliwy, ale w Polsce Tuska zostałem dowartościowany także na gruncie ortografii, a zawdzięczam to prezydentowi Komorowskiemu. Małe, a cieszy. Choć z drugiej strony? Przecież nie robię błędów. Mniejsza z tym, bo nawet gdyby coś w Polsce szło naprawdę źle, to znani celebryci, np. Kuba Wojewódzki, pokażą mi, że państwem, którego flagę można wsadzić w psie odchody, nie muszę się specjalnie przejmować, zaś znane kabarety nie pozwolą mi przestać śmiać się z opozycji.
W Polsce Tuska nie mam jedynie pewności, kto właściwie Polską rządzi i w którą stronę ona zmierza. Mam tu na myśli publiczne, zaskakujące stwierdzenie premiera, iż "ktoś przestawił wajchę". Znaczy się, skoro premier nie wie, kto i w jakim celu przestawia w moim kraju wajchę oraz czuje, że powinien publicznie podzielić się swoimi wątpliwościami, to skąd ja, biedny żuczek, mam to wiedzieć? Boję się również o kredyty zaciągnięte w moim imieniu przez głównego księgowego państwa, albowiem nie mam pewności, czy moi najbliżsi sąsiedzi, uśmiechnięci na okrągło od prawie 4 lat, któregoś pięknego dnia nie poklepią mnie tradycyjnie po plecach i nie oznajmią, że właśnie ogłoszono moje bankructwo, tylko nasi dziennikarze zapomnieli mnie o tym poinformować.
W Polsce Kaczyńskiego będzie mi dużo ciężej. Dowiem się, że państwo jest kiepsko zorganizowane i wymaga generalnego remontu. To wymaga poświęceń, a ja ich nie lubię. W Polsce Kaczyńskiego nigdy nie będę wiedział, czy zachwalany dotychczas minister nie okaże się z czasem nad wyraz nielojalny i ma jednak kiepską przeszłość. Nie wiem również, czy ciężko pracując sam się nie dowiem, że jestem jednak leniem. Polska Kaczyńskiego może również zniszczyć moje dobre zdanie np. o Kulczyku czy Kubie Wojewódzkim. I czymże będę się cieszył?
Z samym Kaczyńskim, niestety, nie wybiorę się na narty, ani na piwo. Kaczyński jest niski, więc mogę się z nim co najwyżej spotkać przy dużym stole, wypić kawę i wszechstronnie porozmawiać na poważne tematy, o historii, o patriotyzmie, o uwarunkowaniach polityki międzynarodowej etc. Ale kto to lubi? Z drugiej strony, jeśli w ferworze dyskusji z Kaczyńskim nie zauważę, iż wypadł mi z kieszeni portfel i wpadł pod ten duży stół, to jestem przekonany, że będę mógł go odebrać na drugi dzień. Być może będzie dogłębnie prześwietlony, ale będzie kompletny.
I co tu robić?
Interesuje mnie przyszłość Polski, a nie konkretnej partii. Strzelam przede wszystkim do złej władzy, ale zła opozycja również nie może na mnie liczyć. W przeszłości sympatyzowałem z UPR - głównie w kwestiach wolnego rynku.
Lista blogerów, którzy trwale zbanowali mnie bez sensownej przyczyny: Andrzej Celiński, Mireks, maia14, teesa
Zbanowani przeze mnie za chamstwo:
entefuhrer (14.08.2011), mundry (05.10.2011)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka