Kuba Pacan Kuba Pacan
82
BLOG

Nie można dwóm Panom służyć

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 2

Bronisław Komorowski już na starcie prezydentury zaskakuje decyzjami, szczególnie personalnymi. Do tej pory jego ruchy dawało się przewidywać. Jest w końcu w miarę statecznym i długo działającym politykiem. Jednak jego obecne poczynania, wzbudzają zdumienie a nawet konsternację.

Między tym na kogo Komorowski się kreuje a tym co konkretnie robi jest spory rozdźwięk. Warto przypomnieć kilka co istotniejszych faktów: jedyny sprzeciw w głosowaniu za likwidacją WSI, zaproszenie gen. Jaruzelskiego na inaugurację urzędu, milcząca aprobata wobec stawiania pomnika bolszewickiemu najeźdźcy w Ossowie i to akurat w rocznicę Bitwy warszawskiej, akceptacja Belki na Prezesa NBP i w końcu włączenie Nałęcza oraz Kwaśniewskiego do grona swoich prezydenckich doradców.

Powyższe działania nowego Prezydenta nastręczają serię kłopotliwych pytań. Co się właściwie teraz dzieje? Czyim Prezydentem jest Bronisław Komorowski? Czyje interesy naprawdę reprezentuje?

W czasie kampanii wyborczej ukazywał siebie w tradycyjnej roli polskiego ojca. I wcale nie musiał kłamać. Jest w końcu człowiekiem ze szlacheckiej rodziny. Konserwatystą związanym z Kościołem, mający przyjaciół wśród hierarchów. Zadeklarowany antykomunista, który w stanie wojennym doznał krzywdy internowania. I nagle osoba o takiej przeszłości zaczyna faworyzować (i to jak !) ludzi ideowo a nawet środowiskowo mu obcych. Czy Bronisław Komorowski chce to robić czy musi? Dziś to chyba najważniejsze pytanie w Polsce.

Jest to pytanie dramatyczne zarówno dla samego Prezydenta jak i dla kraju. Jeśli okaże się, że Prezydent nie jest w swych decyzjach autonomiczny, to w historii zafunkcjonuje jako postać tragiczna, uwikłana w niejasne powiązania ze służbami wojskowymi. Rozdarta między chęcią postępowania według własnej woli i wartości, które są mu bliskie a koniecznością wypełniania zaciągniętych kiedyś zobowiązań. Dla Polski to też dramatyczna wiadomość. Obnaża bowiem fakt, iż mamy demokrację fasadową, której główne ośrodki kreacyjne i decyzyjne nie są w parlamencie czy rządzie (lub nie wyłącznie tam), ale w całkiem innym miejscu.

 

Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Syndrom oblężonej twierdzy też jest mi obcy, zdarzają się jednak w rzeczywistości politycznej (i nie tylko) sytuacje zaskakujące, niewytłumaczalne i umykające ogólnie przyjętej logice. Z taką niewytłumaczalną i dziwną sytuacją mamy do czynienia obecnie. No bo jak wytłumaczyć poczynania Prezydenta wobec tego co zawsze deklarował, czy obietnice PO z 2005 o powszechnej dekomunizacji, radykalnej lustracji itd., z jej kompromitującą bezczynnością w śledztwie smoleńskim, nominacją Marka Belki i zneutralizowaniem IPN?

Dynamika ostatnich wydarzeń nie pozostawia wątpliwości, że jesteśmy świadkami nowego rozdania w polskiej polityce. Przede wszystkim okazuje się, że możliwości kreowania bieżącej polityki przez dawne służby nie odeszły wraz z upadkiem PRL i likwidacją WSI. Oczywiście nie można przesądzać, że ich wpływy są wszechogarniające. Ale zasadne jest stwierdzenie, że możliwości naciskania na pojedynczych polityków mają ciągle znaczące.

Jesteśmy też chyba świadkami powstawania „nowej” a w rzeczywistości starej lewicy. Niestety to zła wiadomość dla młodych ideowych lewicowców, którzy wciąż liczą na nowoczesną europejską lewicę kierowaną przez ich rówieśników. Oczywiście „nowa” lewica odrodzi się pod hasłami europejskości i nowoczesności, ale będą to tylko fasadowe, piarowskie chwyty, ponieważ tworzyć ją będzie stara postkomunistyczna wierchuszka skupiona wokół dworu Aleksandra Kwaśniewskiego.

Pytanie tylko czy byłemu Prezydentowi uda się zdominować i „zlewicować” PO, czy raczej, co bardziej prawdopodobne, z lewicowymi politykami PO i sldowskim planktonem stworzy nowe ugrupowanie. Sojusz z PO służy tutaj Kwaśniewskiemu do odświeżenia wizerunku i zerwania z niemodnym dziś już szyldem SLD. Przy czym nie musi on być szefem nowej partii. Jemu wystarczy sama świadomość, że na lewej stronie nadal jest głównym rozgrywającym i bez jego błogosławieństwa żaden projekt nie ma szans na sukces.

Niestety kolejny raz okazuje się, że liberałowie w Polsce nie mają na tyle siły i liczebności, by samemu trwać w polityce i budować własną tożsamość. Aby istnieć w parlamencie muszą łączyć się z innymi i rezygnować ze znacznej części własnej wyrazistości. Za czasów aliansu z AWS zostali przez nią kompletnie zdominowani. Drugim razem ulegli mniejszemu chłopskiemu sojusznikowi a teraz wpadają w objęcia lewicy. Potwierdza się więc teza, że w Polsce są liberałowie, ale nie ma prawdziwego liberalizmu, tylko jego namiastki szybko ulegające silniejszym partnerom.

Wracając do pytania, czyim prezydentem jest Bronisław Komorowski? Chyba najbardziej postkomunistycznej lewicy skupionej niegdyś wokół Ordynackiej, a obecnie wokół byłego Prezydenta. Dzięki Komorowskiemu znów wkraczają do politycznej pierwszej ligi. Mają też niesamowitą okazję do wykorzystania PO na własne potrzeby. Z Tuskiem niewiele mogli ugrać. Z Komorowskim sprawa wygląda zupełnie inaczej. W końcu sam Marek Dukaczewski powiedział, że kiedy wygra Komorowski, to on otworzy szampana.

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka