Kuba Pacan Kuba Pacan
78
BLOG

Liberałowie są, liberalizmu nie ma

Kuba Pacan Kuba Pacan Polityka Obserwuj notkę 17

Obserwacja dotychczasowych działań PO na niwie gospodarczej, obyczajowej i politycznych sojuszy skłoniła mnie do kilku refleksji na temat polskiego liberalizmu.

Liberalizm w klasycznym ujęciu jest prądem ideowym i politycznym stawiającym na wolność, tolerancję, własność, kapitalizm, ograniczoną rolę rządu (państwo w roli „nocnego stróża”), wolną konkurencję i indywidualizm. W liberalizmie każdy jest sobie sterem, kapitanem i okrętem, każdy w całości odpowiada za swoje czyny, wybory i życiowe powodzenie. Państwo ma człowiekowi jak najmniej przeszkadzać w samorealizacji. Owszem, w liberalnej umowie społecznej państwo ma ważne funkcje do spełnienia. Jednak jest ono traktowane nieufnie, ponieważ z samej swej natury dąży do rozrastania się, podwyższania podatków i powiększania armii urzędników, którzy na siłę ingerują w prywatne życie obywateli. Toteż trzeba to państwo ograniczać, najlepiej stosując zasadę monteskiuszowskiego trójpodziału władzy, gdzie poszczególne władze kontrolują się i hamują.

Ostatni romans PO z SLD, a wcześniej z PSL (jeszcze wcześniej UW z AWS) po raz kolejny udowadnia, że liberałowie w Polsce nie mają na tyle siły i liczebności, by samemu trwać w polityce i konsekwentnie budować własną tożsamość. Aby istnieć w parlamencie, muszą łączyć się z innymi i rezygnować ze znacznej części własnej wyrazistości. Jasne, że w polityce kompromisy zawsze były, ale ani lewica, ani prawica nigdy nie musiały w procesie rządzenia tak dramatycznie porzucać swoich koncepcji jak robią to liberałowie.

A szkoda, ponieważ klasyczny zdrowy liberalizm jest Polsce potrzebny. Co zatem sprawia, że ciągle u nas kuleje?

Uczciwie będzie chyba zacząć od korzeni, choć większość czytających je zna. Otóż w Polsce dla liberalizmu nigdy nie było dobrej gleby. Nie zaistniało u nas mieszczaństwo jako ważna i liczna klasa społeczna. Mieszczaństwo, wykształcona, tolerancyjna i przedsiębiorcza klasa, świadomie hołubiąca cnotom obywatelskim, wiedząca czym jest państwo (Staat, etat), to podstawowy inkubator, w którym liberalizm ma sprzyjające warunki wzrostu. Innymi słowy tam gdzie istnieją świadomi obywatele, tam liberałowie mają do kogo mówić. Ich komunikaty rezonują z odbiorcami. Obie strony wzajemnie się rozumieją. U nas w chłopo-robotniczym narodzie, liberalnym zasadom bardzo ciężko było się przebić. Całą sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że w czasie gdy Europę przeorywały wielkie prądy umysłowe, my mieliśmy zupełnie inne problemy na głowie, z czego brak własnego państwa był najważniejszy. Toteż to co w Europie zapadło głęboko w serca i umysły tworząc nową jakość, u nas jedynie podrażniło naskórek.

Silna pozycja polskiego katolicyzmu, tego zahukanego i zaściankowego, też rozwoju myśli liberalnej nie pomogła. Przy czym nie jest to wina katolicyzmu jako takiego, tylko jego polskiej, specyficznej odmiany przez co złośliwszych zwany „parafiańszczyzną”. Polski chłop, w 80% reprezentujący naród, światopogląd swój kształtował przez wieki tylko i wyłącznie w oparciu o niedzielne kazania. To nie wyrobiło w nim samodzielności myślenia i nawyku zadawania pytań. A odwaga w myśleniu i samodzielności w zadawaniu pytań to pierwszy krok ku poznaniu liberalizmu.

W naszym konserwatywnym społeczeństwie liberalizm wzbudza niepokój, ponieważ na sprawy obyczajowe jest obojętny i chłodny. Wolność jednostki daje niezaprzeczalne przywileje, ale i oznacza osamotnienie oraz przytłaczającą niektórych osobistą odpowiedzialność.

I tu jest też chyba kolejne niezrozumienie przez Polaków liberalizmu. Zbyt często liberalne pojęcie wolności kojarzy nam się z hedonizmem. A tak nie jest. W klasycznym ujęciu liberalizmu wolność nie jest tożsama z „róbta co chceta”. Nie, w klasycznym ujęciu wolność jest nierozerwalnie związana z etyką i odpowiedzialnością. Za najlepszy przykład niech posłużą polscy liberałowie: Lityński, Bielecki, Boni itd. co by o nich nie powiedzieć są to ludzie w swym postępowaniu uczciwi i losy Polski leżą im na sercu (wiem, że zdanie to wzbudzi wiele kontrowersji a ich ocena nigdy nie będzie jednoznaczna).

Nieocenione szkody w rozwoju liberalizmu uczynił jednak powojenny komunizm. Przez ponad pięćdziesiąt lat autorytarne państwo konsekwentnie oduczało Polaków wszystkiego co w tej doktrynie najważniejsze: osobistej inicjatywy, samodzielności, przedsiębiorczości i w końcu samodzielności w myśleniu, działaniu i podejmowaniu decyzji. Przez kilkadziesiąt lat zdążyło wyrosnąć kilka pokoleń, które państwo przyzwyczaiło prowadzenia za rączkę.

Powyższe czynniki sprawiają, że nie ma u nas właściwie liberalizmu. Są liberałowie politycy, intelektualiści, artyści, może i kilka liberalnych salonów. Nie ma natomiast liberalizmu jako większego ruchu czy zdefiniowanej siły politycznej. Doktryna ta nigdy nie doczekała się w Polsce szerokiej, oddolnie zorganizowanej inicjatywy. I w odróżnieniu od solidarnościowej prawicy, czy lewicy zawsze kojarzyła się u nas z czymś ekskluzywnym i zarezerwowanym dla elit.

I trzeba przyznać, że liberałowie przez szereg lat traktowali przeciętnego Polaka z wyższością i lękiem jednocześnie, jako takiego czarnego luda. Bojąc się społeczeństwa, podchodzili do niego nieufnie i rezerwą (vice versa zresztą). We wzajemnych kontaktach i liberałowie i społeczeństwo poszli na łatwiznę stereotypów, z obopólną szkodą. Pierwsi trochę ze strachu i przeświadczenia, że spotkają się z niezrozumieniem i agresją, zaniechali szerszego dialogu. Drudzy mając tych pierwszych za zarozumialców i „obcych” naszej tradycji omijali ich szerokim łukiem przy okazji każdych wyborów i publicznych dysput. Rodzimi liberałowie, w odróżnieniu od innych opcji nigdy otwarcie i odważnie nie przekazywali Polakom swoich wartości, nie starali się zawalczyć o wyborcę a nawet wejść z nim w konfrontację. Nie wzbudzając żadnych emocji pozostawali ludziom obojętni. Prawica czy lewica nie miały z tym nigdy większych problemów i dzięki temu też ciągnęły za sobą tłumy.

Polsce potrzebny jest liberalizm czysty, klasyczny. Wolnorynkowy i martwiący się o społeczeństwo obywatelskie. Potrzebny nam liberalizm bez etykietek i lewicowo-prawicowych dodatków. Jest Centrum im. Adama Smitha, jest „Liberte”, ale to think thanki, których szersze grono odbiorców i sami decydenci słuchają niechętnie. Od dwudziestu lat mamy sprzyjające warunki do wzrostu tego ruchu. Rozwinęła nam się prawica, rozwinęła się lewica a nawet populizm. Liberalizm nadal kuleje. Ze względu na trudne warunki zafunkcjonował u nas i trwa, ale w formie zdeformowanej, skarlałej, dziwnej. A przede wszystkim strachliwej.

Kuba Pacan
O mnie Kuba Pacan

Od centrum w prawo :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka