Mam trzy podstawowe życzenia dla polskiego społeczeństwa na 2010 rok. Po pierwsze, życzyłbym sobie, żeby poprawił się poziom kapitału społecznego i zaufania między ludźmi. Wszyscy obecnie nań narzekają, choć osobiście, w przeciwieństwie do wielu socjologów, nie uważam, by pod tym względem Polska wypadała katastrofalnie. Kapitał społeczny istnieje, ma jednak specyficzny charakter. Jest mianowicie zlokalizowany w mikroukładach życia zbiorowego, a nie przenosi się na sfery makrospołeczne. Krótko mówiąc, istnieją rozmaite wyspy zaufania, które ludzie budują sobie przez wspólne działanie. Owszem, gdy pytamy o ogólny poziom zaufania do innych, uzyskujemy bardzo słabe wyniki – jest to jednak zbyt deklaratywny i psychologizujący sposób badania. Na poziomie konkretnych zachowań, niezależnie od deklaracji, ludzie budują sobie wysepki zaufania. A zatem, istnieje pewien potencjał i można na nim budować. Życzyłbym sobie zatem, aby te wysepki się rozrastały, a wraz z nimi – kapitał społeczny w Polsce.
Po drugie, chciałbym, aby w strukturze społecznej coraz bardziej widoczny był jej środek – choćby rozumiany intuicyjnie jako klasa średnia. Zdaję sobie sprawę, że jest to proces bardzo trudny do osiągnięcia w ciągu jednego roku. Jak uczy nas socjologia, tego typu zmiany społeczne nie przebiegają zgodnie z chronologią kalendarzową. Byłoby jednak bardzo dobrze, gdyby takie zjawisko się wzmacniało, ponieważ środek, nie tylko w moim przekonaniu, stanowi główną podstawę strukturalną wolnego rynku i demokracji.
Trzecie życzenie związane jest bezpośrednio z pierwszym i drugim, a dotyczy wzrostu poziomu uczestnictwa w życiu publicznym. Chciałbym, żeby w Polsce obecne były nie tylko mikrokapitały społeczne, które ludzie budują sobie z dala od polityki, ale także by wchodziły one do sfery politycznej. Proces ten wiąże się z koniecznością rozwoju klasy średniej, która wypełniłaby społeczną przepaść – wykopywaną pomiędzy tzw. Polską liberalną a Polską solidarną. Klasa średnia mogłaby w ten sposób nie tylko łagodzić napięcia społeczne, ale także prowadzić do wzrostu poziomu uczestnictwa w życiu publicznym. Ludzie zaczęliby dostrzegać, iż w życiu publicznym warto uczestniczyć nie tylko dlatego, że tak wypada, ale również dla ochrony profesjonalnych, grupowych, a może nawet klasowych interesów.
Wszystko to nie są życzenia rewolucyjne. Dotyczą zjawisk, które oparłyby na trwalszych podstawach procesy, które i tak są już obecne w polskim społeczeństwie. Jak do tej pory, przebiegały one pomyślnie i zaprowadziły nas tam, gdzie powinniśmy byli dotrzeć, pozwalając przy tym na ominięcie różnego rodzaju przeszkód. Teraz jednak uważam, że powinny one być silniejsze. Trochę mi też żal, że moje życzenia mają nieco konserwatywny charakter – żeby rozrastał się środek oraz żeby wszystko było obliczalne i spokojne. Ale być może właśnie tego Polska teraz potrzebuje. Różnego rodzaju walk i napięć mieliśmy już w swojej historii pod dostatkiem. Warto podkreślić, że w tej materii o wiele więcej życzeń można byłoby skierować pod adresem nie polskiego społeczeństwa, a polskich instytucji. Jeśli czegoś bowiem w Polsce brakuje, to z pewnością kapitału instytucjonalnego, rozumianego jako pewien szacunek i umiejętność poruszania się w gąszczu procedur. To już jednak wykracza poza temat życzeń dla społeczeństwa.
Na koniec dodam jeszcze jedno: jestem optymistą. Myślę, że możemy liczyć na to, że w dłuższej perspektywie czasowej trendy te będą się w polskim społeczeństwie realizować. Nie ma jednak najmniejszych szans na to, aby spełniły się one w ciągu jednego roku. Dlatego z punktu widzenia najbliższych 12 miesięcy najważniejsze jest, by nie stało się nic, co mogłoby zakłócić możliwość ich realizacji.
* Andrzej Rychard, profesor socjologii.
** Więcej podobnych tekstów na stronie www.kulturaliberalna.pl
Inne tematy w dziale Polityka