Kultura Liberalna Kultura Liberalna
159
BLOG

Pożar w bibliotece! (Projekt min. Zdrojewskiego dot. bibliotek)

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 3

Szanowni Państwo, zaproponowany na jesieni 2009 roku przez ministra Bogdana Zdrojewskiego projekt uchylenia przepisów zakazujących łączenia bibliotek publicznych z innymi instytucjami wywołał burzę w środowisku ludzi książki. Minister spotkał się z zarzutem, że projektowane zmiany spowodują wchłonięcie i zmarginalizowanie (lub wręcz likwidację) bibliotek przez domy kultury – szczególnie w małych miejscowościach.

Pytanie o łączenie lub niełączenie bibliotek z innymi instytucjami jest szalenie istotne, ale kryje się za nim kolejny, o wiele bardziej fundamentalny problem: jak ma wyglądać w Polsce mała biblioteka XXI wieku? Wszyscy wiedzą, że ma być nowoczesna. Na czym jednak ma polegać owa nowoczesność? Czy nie gubimy wówczas samej istoty biblioteki? Czy może się ona zmienić w miejsce, w którym korzysta się z Internetu, spotyka się, pije kawę i załatwia parę innych rzeczy – tylko nie wypożycza się książek? Być może taka jest przyszłość biblioteki książkowych regałów. Czy w takim razie – by wrócić do projektów ministra Zdrojewskiego – nie traktujemy zakazu łączenia bibliotek zbyt dogmatycznie?

Na to pytanie odpowiada dziś Beata Chmiel.

 

 

Beata Chmiel

Bezsenność w Seattle…

…wszyscy znamy. Ale historię Yuhuy Cheng już nie. W roku 2008 ta nauczycielka z Szanghaju, która w 1999 roku przyjechała do córki w Seattle, miała 74 lata. I codziennie przychodziła do swojej biblioteki publicznej w Beacon Hill, gdzie siadała przy komputerze, spotykała się z sąsiadami, razem jedli obiady, brali udział w zajęciach językowych i bibliotecznych prowadzonych przez Sau Lai Chan z centrum działającego na rzecz chińskich emigrantów, ich dzieci i rodziców.

Dziesięć lat wcześniej Seattle ogłosiło program „Libraries For All” (biblioteka dla każdego). Za pozyskaną z obligacji publicznych kwotę 196,4 mln dolarów postawiono w tym samym miejscu pomiędzy 4. a 5. Aleją oraz Madison i Spring Street nowy gmach założonej w 1891 roku Biblioteki Głównej oraz zbudowano lub odnowiono 26 filii, zamieniając przestarzałe i zużyte budynki w centra życia lokalnego. Zanim doszło do ogłoszenia i zatwierdzenia programu w drodze referendum, w ciągu 3,5 miesiąca odbyło się ponad sto debat z lokalnymi społecznościami, których celem było poznanie potrzeb i zbudowanie obywatelskiego poparcia dla projektu. Ale udział mieszkańców na tym się nie kończył. Mieli wpływ na wybór lokalizacji, architektów, projekty, zakres usług towarzyszących działalności publicznych bibliotek. W zasadzie zostały zrealizowane wszystkie ich postulaty: Beacon Hill dostało swój punkt orientacyjny, Ballard – zielony dach, a Capitol Hill – przytulną czytelnię.

Biblioteka Główna została zaprojektowana przez słynnego holenderskiego architekta i urbanistę, laureata nagrody Pritzkera i Miesa van der Rohe, Remmenta Lucasa Koolhaasa. Otrzymała między innymi w 2005 roku nagrodę American Council of Engineering Companies (ACEC) za innowacje i rozwiązania strukturalne oraz AIA Honor Award for Architecture. Na powierzchni 34 tys. metrów kwadratowych udostępniono tam 1,45 mln książek (i innych nośników) oraz ponad 400 komputerów do użytku publicznego. Po otwarciu w 2004 roku przez pierwsze dwanaście miesięcy odwiedziło ją ponad dwa miliony użytkowników.

W czasie trwania programu „Biblioteka dla każdego” zbiory bibliotek publicznych w Seattle wzbogaciły się o 1.871.825 książek i ponad 22 tysiące e-booków oraz audio-booków. Już w 2007 roku 11,6 mln realnych i wirtualnych użytkowników (w porównaniu z 4,5 mln w 2000) wypożyczyło w bibliotekach publicznych Seattle 9,3 mln książek i innych nośników.

Nie jest to bajka o żelaznym wilku. W Seattle, które od 2005 roku zajmuje pierwsze miejsca w zestawieniach America’s Most Literate Cities, 91,9 proc. mieszkańców powyżej 25. roku życia ukończyło co najmniej szkołę średnią, a 53,8 proc. ma w papierach co najmniej licencjat (przy średniej krajowej 27,4 proc.). Miasto zajmuje też pierwsze miejsce w dostępności bezprzewodowego Internetu, zamówieniach książek online i czytelnictwie prasy online wśród dorosłych. W Seattle ma też siedzibę Amazon.com, a w rozległym kampusie w podmiejskim Redmond rezyduje Microsoft.

W tym samym czasie w Polsce: z ostatnich badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową i TNS OBOP w 2008 roku wynika, że czytelnictwo w Polsce jest najniższe od 1992 roku. Już tylko 38 proc. Polaków miało przez ostatnie dwanaście miesięcy kontakt z co najmniej jedną książką (wliczając podręczniki), przy czym głównym źródłem książek dla nich były dla biblioteki (40 proc.) przy spadku znaczenia i księgozbiorów rodzinno-towarzyskich i – przede wszystkim – zakupów. Największy spadek czytelnictwa obserwuje się wśród mieszkańców małych i średnich miast.

Dalej, w tym samym czasie w Polsce: drastycznie zmniejszyła się liczba bibliotek i punktów bibliotecznych. W 1989 roku na terenie kraju działało 10.269 bibliotek publicznych i 22.091 punktów bibliotecznych. W roku 2008 – już tylko 8.489 i niecałe 1600 punktów bibliotecznych, z czego większość jest niedoinwestowana i potrzebuje wsparcia. Z badań, jakie przeprowadziła w ponad 500 bibliotekach Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, najgorsza sytuacja panuje właśnie w małych bibliotekach. 20 proc. nie ma toalety, często są problemy z ogrzewaniem, a ponad połowa nie udostępnia odwiedzającym komputerów. Jeśli je ma. Dużo do życzenia pozostawia też stan księgozbiorów, ale jeśli roczny fundusz biblioteki na uzupełnienie zbiorów wynosi na przykład 300 zł, łatwo możemy to przeliczyć na nowości w roku 2009.

Przez dwadzieścia lat wyeliminowaliśmy z programów szkolnych edukację kulturalną, zamykaliśmy czytelnie publiczne i nie uzupełnialiśmy dostatecznie zbiorów bibliotek. Niczego nie zmienią nowe technologie, jeżeli cała uwaga rządzących skierowana jest tylko na wymiary czysto ekonomiczne, takie jak praca czy kapitał, bez wzięcia pod uwagę edukacji i kultury. Przez te dwadzieścia lat kraj bogacił się o kilka procent PKB rocznie. Teraz, przy postępującym spadku czytelnictwa i groźbie powszechnego już funkcjonalnego analfabetyzmu, wszelkie deklaracje kończą się tak, jak w budżecie na 2010 rok: okazuje się, że Polski nie stać nawet na program walki z tymi zjawiskami.

Robert Putnam w „Demokracji w działaniu” pytał o związek pomiędzy obywatelskością społeczności a jakością jej zarządzania. Pokazywał też stopień jej rozwoju przez aktywny udział obywateli w życiu społeczności lokalnych, przez przynależność do różnych stowarzyszeń, w tym chórów, kółek literackich, związków łowieckich i klubów turystyki pieszej, amatorskich klubów piłkarskich (tak, tak, też), etc., także przez poziom czytelnictwa gazet oraz udział w wyborach i referendach. Wynik wydaje się oczywisty: regiony najbardziej rozwinięte pod względem gospodarczym posiadają skutecznie działające rządy, dlatego że są bardziej obywatelskie. Powoli się tego na nowo uczymy. Mam nadzieję, że rządzący nauczą się, że dla nich też edukacja jest lepsza niż ignorancja. Czyli: patrz pod „Seattle”.

* Beata Chmiel, krytyk literacki, dziennikarka.

** Więcej podobnych tekstów na stronie www.kulturaliberalna.pl

 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka