Kultura Liberalna Kultura Liberalna
324
BLOG

KUŹNIAR: by NATO nie było narzędziem politycznym USA

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

Roman Kuźniar

NATO po sześćdziesiątce: emerytura czy rewitalizacja?

W kwietniu ubiegłego roku na swym strasburskim szczycie Sojusz Atlantycki świętował 60. rocznicę istnienia. Przy tej okazji powstały pytania o przyszłość Sojuszu w kontekście zbliżania się do wieku emerytalnego. Jeśli takie pytania i wątpliwości w ogóle powstały, to nie tyle ze względu na wiek NATO, ile na problemy, z jakimi przyszło się zmagać Paktowi w poprzedzającej dekadzie. To właśnie one sprawiły, że można o nim powiedzieć, iż jest Sojuszem po przejściach – niektórzy zaczęli nawet wątpić, czy nadal jest Sojuszem z przyszłością.

Owe przejścia to przede wszystkim polityka George’a W. Busha. Chciał on uczynić z NATO powolny instrument swej strategii bezpieczeństwa, a właściwie – arbitralnie podejmowanych ekspedycji militarnych. Za czasów Busha Waszyngton chciał traktować Sojusz Północnoatlantycki jako „skrzynkę z narzędziami” (tool box), z której Amerykanie wyjmowaliby to, co w danym momencie uznaliby za przydatne. Przykłady to niezbyt udana pod względem przebiegu i konsekwencji wojna o Kosowo, niewielkie osiągnięcia Sojuszu w Afganistanie, niemoc NATO w obliczu wojny na Kaukazie w 2008 roku (tam Rosja wzięła wzór z wojny o Kosowo).

Po odejściu Busha nie jest zresztą o wiele lepiej. Barack Obama ma na głowie inne sprawy niż kultywowanie więzi transatlantyckich, a Sojusz w Afganistanie jest przez obecną administrację traktowany tak samo instrumentalnie, jak przez poprzednią. W Strasburgu zgodzono się jednak na rozpoczęcie prac nad nową koncepcją strategiczną Sojuszu. Ta obowiązująca obecnie została przyjęta w 1999 roku – można powiedzieć, że w innej epoce. Prace nad nową strategią dały okazję dla podjęcia poważnego namysłu nad redefinicją międzynarodowej tożsamości NATO oraz nad warunkami jej wiarygodności. Od dobrych kilku miesięcy trwa w krajach Sojuszu poważna debata o jego przyszłości, o tym, czy i komu oraz w jakiej postaci Sojusz jest potrzebny.

Dlatego zaproponowałem moim współpracownikom z Zakładu Studiów Strategicznych Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW wypracowanie naszej własnej odpowiedzi na te pytania. Do pracy zaprosiliśmy zaprzyjaźniony Instytut Studiów Strategicznych z Krakowa. Naszej wspólnej odpowiedzi postanowiliśmy nadać formę autorskiego projektu nowej koncepcji strategicznej NATO, sformułowanego z polskiej perspektywy. Inne ośrodki czy grupy refleksyjne w krajach NATO piszą swoje raporty, założenia, rekomendacje. My poszliśmy na całość, czyli napisaliśmy nową, kompletną strategię Sojuszu. Do tej debaty włączyliśmy także wielu innych ekspertów i analityków, ale przede wszystkim naszych studentów. Zorganizowaliśmy pięć otwartych konferencji warsztatowych poświęconych różnym zagadnieniom strategii. Debata przeszła nasze oczekiwania: świetne panele, referaty, dużo nowych idei. No i nie zawiedli studenci – zawsze obecni, czujni, krytyczni i aktywni w dyskusjach.

Dzisiaj możemy powiedzieć: „habemus strategiam”. Naszą strategię zaprezentujemy na konferencji atlantyckiej na Uniwersytecie Warszawskim 11 marca, a dzień później przekażemy sekretarzowi generalnemu NATO Andersowi Rasmussenowi, który już w ubiegłym roku zainteresował się naszym przedsięwzięciem. 11 marca nasza propozycja znajdzie się na stronie internetowej ISM UW.

Opracowana przez nas strategia to tekst, który wyraża nasz polski, choć pozarządowy, pogląd na tożsamość i wiarygodność NATO. Postrzegamy Sojusz Atlantycki jako platformę bezpieczeństwa Zachodu, związek państw podzielających te same wartości oraz strategiczną więź łączącą Europę i USA. Podstawowym zadaniem Sojuszu jest, naszym zdaniem, obrona państw członkowskich przed agresją lub innymi atakami z zewnątrz na ich bezpieczeństwo. Ponadto Sojusz ma stabilizować sytuację bezpieczeństwa w swoim otoczeniu, może też wnosić wkład w bezpieczeństwo międzynarodowe, ale zgodnie z celami i zasadami ONZ i nie naruszając uprawnień Rady Bezpieczeństwa w tej sferze. Jesteśmy za Sojuszem integralnym, niebędącym instrumentem realizacji partykularnych, globalnych interesów któregokolwiek z państw członkowskich (czytaj: USA).

Wiarygodność Sojuszu nie leży naszym zdaniem w demonstrowaniu hiperaktywności i siłowych próbach rozwiązywania problemów bezpieczeństwa wszystkich i wszędzie. Zamiast wykazywać takie „ADHD”, Sojusz może zachować swoją wiarygodność dzięki sile spokoju, do czego konieczny jest oczywiście odpowiedni potencjał militarny. Nie chcemy, aby Sojusz uczestniczył jako strona w wojnach domowych w różnych częściach świata (vide Afganistan) ani próbował narzucać innym krajom określoną przezeń formę rządów czy ludzi, których tam możemy osadzić. Takich wojen Sojuszowi toczyć nie wolno, zwłaszcza jeśli miałoby to pociągać duże straty cywilne. NATO może być natomiast użyteczne w stawianiu czoła pozamilitarnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa państw członkowskich, na przykład bezpieczeństwa energetycznego lub wobec zmasowanych ataków cybernetycznych. Jednak jego sedno tkwi w klauzuli sojuszniczej, czyli w słynnym art. 5., któremu należy zapewniać wiarygodność przez rozbudowę infrastruktury obronnej, wspólne ćwiczenia i plany operacyjne na wypadek zagrożeń zewnętrznych. Sojusz nie powinien wykazywać ambicji globalnych ani zachowywać się konfrontacyjnie wobec państw z innych regionów świata.

Sojusz Atlantycki jest nadal potężny. To inni mają więcej powodów, aby się nas obawiać niż odwrotnie. Większym zagrożeniem mogą być dla nas podziały wewnętrzne. Dlatego trzeba respektować możliwości i ambicje UE w sferze bezpieczeństwa (są one wielką wartością dodaną). Zaszkodzić nam też może podejmowanie takich działań na świecie, które mogłyby sprawiać wrażenie dążenia do jakiejś hegemonii. Po kryzysie 2008 roku mogłoby to skutecznie obrócić przeciw nam resztę świata, która ma coraz więcej do powiedzenia. Strategiczny rozsądek i umiar mogą okazać się dobrym przykładem dla innych.

* Roman Kuźniar, politolog, dyplomata, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

**artykuł ukazał się w Temacie Tygodnia w „Kulturze Liberalnej” nr 60 (10/2010) z 9 marca 2010 r.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka