Szanowni Państwo, parytety, kongresy, uprzejmości… Miło, sympatycznie, ale czy rzeczywiście płeć ma znaczenie podczas wyborów?Oczywiście, kandydaci na wyścigi przypominają, że kobiety to bardzo ważny elektorat. Co wcale nie oznacza to, że zagadnienia związane z parytetami, równouprawnieniem płci, są czymś więcej niż tylko powierzchownym motywem w kampanii. Warto tu jednak uważnie obejrzeć nie tylko polityczną podaż, ale i popyt. Pytamy dziś zatem zaangażowane w debatę publiczną Kobiety: jeśli nie mają możliwości głosowania na kobietę, ale mogą głosować na mężczyznę, to którego poprą i z jakich powodów? Co liczy się w ich wyborze najbardziej?Krótko mówiąc, czy płeć to temat drugorzędny czy może raczej papierek lakmusowy promodernizacyjnych postaw kandydatów?
Agnieszka Holland
Władza, gra i dreszcze
Obaj kandydaci pod względem stosunku do sprawy kobiecej są konserwatywni i paternalistyczni. Kobiety są w tej kompanii niby ważne i obecne, ale jednak grają paprotkowato: służą wiernie tym średnio interesującym panom, nie widać ich podmiotowości, autonomii.
Jeśli chodzi o Bronisława Komorowskiego, wierzę, że można na niego wpłynąć, że otwarcie na nową rolę otworzy również jego nowe widzenie spraw społecznych. Natomiast potencjalnym zwycięstwem Kaczyńskiego byłabym przerażona: jego kręci tylko gra i władza. U niego wszystko jest cynicznie instrumentalne: zadręczy nam życie ciągłym puszczaniem dreszczy, szczuciem jednych na drugich, kreowaniem konfliktu. Nic nie będzie konstruktywne, wszystko zatrzyma się w klinczu wzajemnych nienawiści i agresji, jak to było za rządów PiS.
Jeśliby Jarosław Kaczyński wygrał w nadchodzącą niedzielę, nie byłoby można stawiać żadnych normalnych spraw, dyskurs byłby dyktowany interesami jednej porąbanej partii I narastającego zwalczania się nawzajem.
* Agnieszka Holland, reżyser.
** Artykuła ukazał się w Temacie Tygodnia w „Kulturze Liberalnej” nr 77 (27/2010) z 29 czerwca 2010 r.
Inne tematy w dziale Polityka