Szanowni Państwo, w ostatnich dwóch numerach „Kultury Liberalnej” pytaliśmy o współczesny kryzys i lęki lewicy. Cykl tekstów o lewicy będziemy kontynuować. Dziś chcielibyśmy jednak zadać takie samo pytanie o prawicę. Czy polska prawica również znajduje się w podobnym kryzysie? I jeśli tak/nie, to dlaczego?
Bronisław Łagowski
Żeby się bać, trzeba czuć się za coś odpowiedzialnym
Istnieje wielka różnica między tym, czego boi się prawica zachodnia, a tym, czego mogłaby się bać polska prawica. Ta ostatnia żyje jednak w nastroju triumfu, niczego się nie boi. Cała historia – dawna i bieżąca – pada jej do stóp. Jej marzeniem jest, aby tak było zawsze i nic jej tego marzenia nie zakłóca.
Wielki strach prawicy zachodniej – myślę o Europie – jest tego rodzaju: gdyby zaczęła otwarcie i swoim pełnym głosem mówić, a zwłaszcza odpowiednio do tego działać, doprowadziłaby do wielkich wstrząsów społecznych albo zmiecenia jej samej przez przeciwników. A najprawdopodobniej do jednego i drugiego. Tym wielkim strachem prawicy jest imigracja. W dyskursie publicznym prawica przedstawia ten problem w postaci zminiaturyzowanej, sprowadzonej do troski o bezpieczeństwo w miastach. Establishment zaś jest doskonale świadomy wybuchowości problemu imigracji i wprowadził odpowiedni system cenzury. Nie ma mowy o otwartym dyskutowaniu na ten temat, czy to w wielkich mediach, czy w środowiskach akademickich. Nawet eksperci wypowiadają się w języku poprawności politycznej. Prawica boi się, że imigranci przychodzący do Europy z obcych kultur staną się – w przewidywanym już czasie – większością tym szybciej, że ludność biała przestała się demograficznie odtwarzać i zmniejsza się nie tylko proporcjonalnie, ale także w liczbach bezwzględnych. Przybysze nie przyjmują norm cywilizacji europejskiej, zresztą nie mogą w ciągu dziesięcioleci przyswoić sobie tego, w co Europejczycy wdrażali się przez stulecia.
Zmiana ludności w danym kraju zmienia wszystko. Krótko mówiąc: Europa w postaci, w której była podziwiana, ze swoimi prawami, liberalną demokracją, pamięcią historyczną i chrześcijaństwem może przestać istnieć. Jaka Europa wyłoni się z obecnej wędrówki ludów? Jednego tylko można być pewnym: nie będzie to „nasza” Europa. Ten strach prawicy jest czymś analogicznym do strachu przed śmiercią pojedynczego człowieka. Działa, zabiega o wygranie wyborów, zawiązuje lub zrywa sojusze, rządzi krajem i wykonuje mnóstwo czynności, które w rzeczywistości są Pascalowskim divertissement – rozrywką, która ma pomóc nie myśleć o tym, co jest nie do zniesienia.
Polska prawica niczego się nie boi. Żeby się bać, trzeba mieć pod swoją opieką coś bardzo cennego i czuć się za to odpowiedzialnym. Znana kiedyś piosenkarka opowiadała o swoim zachowaniu podczas powstania warszawskiego. Sama się dziwiła swojej odwadze. Inni się bali, ona nie. I tłumaczyła to w ten sposób, że ci bojący się zawsze mieli kogoś pod swoją opieką: dziecko albo rodziców, brata lub siostrę, męża lub żonę, a ona była sama. Myślę, że trafnie wskazała na jedną z przyczyn braku bojaźni. Nie widzę, żeby polska prawica czuła się odpowiedzialna za coś cennego. Dlaczego więc miałaby się bać? Wieszczem polskiej prawicy jest poeta, Jarosław Marek Rymkiewicz. On głosi kult masakry. Stosunek do powstania warszawskiego i rola, jaką odgrywa muzeum tego powstania świadczą, że kult śmierci jest polityczną religią niemal całej prawicy. Jeżeli tak bardzo pociąga „nas” masakra, to czego mamy się bać?
Prawica najintensywniej odczuwa swoje istnienie przeżywając bezustannie dawno temu odbyte walki z komunizmem (i z Rosją). Upaja się cokolwiek spóźnionym triumfem. Istnieje więc pewne dla niej zagrożenie: jest nim filozofia przedawnienia i darowania sobie win. Ona podważa wartość treści, wokół których skupiła się polska prawica. Tymczasem widmo filozofii przedawnienia krąży nad Europą, bo bez niej Europa nigdy się nie zjednoczy. Polska prawica powinna bać się zasady przedawnienia, ale się nie boi, bo nie wie, że taki problem w ogóle istnieje.
* Bronisław Łagowski, profesor filozofii, historyk idei, publicysta.
** artykuł ukazał się w Temacie Tygodnia w„Kulturze Liberalnej” nr 85 (35/2010) z 24 sierpnia 2010 r
Inne tematy w dziale Polityka