Kultura Liberalna Kultura Liberalna
240
BLOG

FILIPOWICZ: Zwodniczy wdzięk modernizacji

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

TEMAT TYGODNIA: Postęp? Postęp! …czyli jaka modernizacja (cz. II)

Stanisław Filipowicz

Pokrojona dżdżownica

„Modernizacja” to słowo pełne wdzięku. Jest to wszakże wdzięk dość niebezpieczny, zwodniczy, związany z wieloznacznością. Nie ma przecież jakiejś spójnej, wyraźnie ukształtowanej koncepcji modernizacji. Do naszych wyobrażeń na temat modernizacji odnieść można z pewnością uwagę Leo Straussa – dotyczącą filozofii polityki – że przypomina ona pokrojoną dżdżownicę. A zatem… trochę nam wszystko przed oczami tańczy.

Z drugiej jednak strony, powtórzmy. Pojęcie modernizacji ma swój niezaprzeczalny wdzięk, ma też swoją siłę. Mobilizuje naszą wyobraźnię, jest bardzo mocnym bodźcem. To, co w tej chwili piszę, ociera się troszkę o Sorelowskie rozumienie mitu. Nie bójmy się wszakże tej sugestii, jest w niej z pewnością jakieś ziarenko prawdy. Idea modernizacji umożliwia projekcję pragnień i nadziei, jest zawsze silnie zabarwiona emocjami. W symbolicznym skrócie wyraża oczekiwania, które mogą nabrać bardzo istotnej wagi – oczekiwania związane ze zmianą. W tym właśnie znaczeniu modernizacja jest jednym z najpotężniejszych mitów nowoczesności. Jego przesłanie nie zostało z pewnością jeszcze do końca zrealizowane.

Ryzyko, jakie ze sobą modernizacyjny entuzjazm niesie, wiąże się wszakże z faktem, iż idea modernizacji często też przypomina woal maskujący naszą bezradność. Pozwala zaznaczyć sprzeciw wobec budzących niechęć realiów, ale nie wymaga precyzyjnych deklaracji.

O tę precyzję – broniąc mitu, bez którego człowiek nowoczesny przestaje być sobą – należy więc zabiegać. O modernizacji trzeba mówić i trzeba myśleć (tak, by jej pojęcie nie wymknęło nam się z rąk). Jaki jest jej sens podstawowy? Idea modernizacji jest emblematem kultury sprzyjającej zmianom, innowacjom. Wyrazem odwagi i gotowości do ponoszenia ryzyka. To najogólniej. Wiąże się niewątpliwie z racjonalizmem, z patosem iluminacji, z pierwiastkiem prometejskim. Oczywiście, wiemy, że Prometeusz naraził się bogom, ale czy orędownicy stagnacji i szpetnego samozadowolenia są bez grzechu?

Modernizacja w Polsce? Jedno musimy sobie z pewnością powiedzieć. Kultura nowoczesna jest kulturą przemiany. Modernizacji odrzucić nie możemy. Trzeba wszakże akcentować nie tylko patos, ale i ethos modernizacji, tak by pożądane przemiany mogły stać się wyrazem pewnej koncepcji dobrego życia. Wszystko zacząć wypada od zmagań ze stagnacją w świecie myśli. Modernizacja naszego stylu myślenia – oto rzecz najważniejsza. Trzeba zerwać z naiwną chełpliwością, z samozadowoleniem, które służy jedynie stagnacji. NATO, Unia, transformacja, demokracja. Czyż nie jesteśmy piękni…? Możemy niestety utknąć na tej mieliźnie naiwnej pyszałkowatości już na zawsze. Modernizacja to walka ze szpetotą myślenia, to pewien typ umysłowej higieny, wykluczającej błazeństwa obskuranckiej pychy. Na razie jest ich zbyt wiele. A więc ogłośmy krucjatę rozumu, wtargnijmy do zakamarków pyszałkowatej bezmyślności. Krytyczna rola rozumu – oto program modernizacji. Od tego trzeba zacząć.

Kiedy coś się zmieni? W symbolicznym skrócie wyraziłbym to tak: wtedy, gdy Polacy zupełnie nie będą już mogli zrozumieć, o co chodzi w pewnym zabawnym, ale i gorzkim filmie – mam na myśli „Święty interes”. Na razie rozumieją aż zbyt dobrze.

* Stanisław Filipowicz, profesor filozofii polityki.

**„Kultura Liberalna” nr 92 (42/2010) z 12 października 2010 r.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka