Kultura Liberalna Kultura Liberalna
216
BLOG

Bogowie umierają. Czarzasty trwa

Kultura Liberalna Kultura Liberalna SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

„Projekt Roberta jest mieszaniną postulatów wziętych od innych, a więc nienowych, albo nierealnych finansowo. Czy ta partia będzie miała duże poparcie? Nie wiem. Ale wiem, jaka jest naprawdę”, mówi przewodniczący SLD.

Łukasz Pawłowski: Pan sobie robi notatki na ulotce Roberta Biedronia?

Włodzimierz Czarzasty: Na tej, na innych, na wszystkich.

To krytyczne uwagi czy wąsy mu pan dorysowuje?

Żeby się poruszać po scenie politycznej, trzeba znać programy wszystkich partii.

Ale tę, jak widzę, ma pan już wyraźnie przerobioną – zagięcia, dopiski.

Każdy program mam tak zrobiony. To się nazywa profesjonalizm.

Tylko, że ten profesjonalizm nie zawsze przynosi rezultaty. Co się stało w ostatnich wyborach samorządowych? W maju, kiedy rozmawialiśmy ostatnio, SLD notował w sondażach nawet dwucyfrowe poparcie. Ostatecznie w wyborach dostał niewiele ponad 6 procent głosów. Gdzie popełniono błędy?

6,7 procent to pana zdaniem „niewiele ponad 6”, czy raczej „niewiele poniżej 7”?

Można powiedzieć, że grubo poniżej 10. Ale być może pan jest zadowolony z wyniku?

W ostatnich dwóch latach mieliśmy notowania na poziomie między 5 a 10 procent poparcia. W wyborach dostaliśmy 6,7 procent. Nie jestem z tego wyniku zadowolony, ale był to wynik czwarty w Polsce. A przypominam, że jesteśmy partią pozaparlamentarną. Trzeba sobie na to popatrzeć na spokojnie.

Czyli jak?

Po tych wyborach mamy 7 prezydentów miast, Platforma 22, PiS 5, PSL 2, a Kukiz 1. I wspólnie z PSL-em, PO i Nowoczesną, współrządzimy w ośmiu województwach. Okazuje się, że PSL i SLD są niezbędne Platformie do tego, żeby współrządzić na poziomie samorządowym.

Przed chwilą pan mówił, że nie jest zadowolony z wyników.

Każdy polityk chciałby mieć lepsze wyniki. Ale upraszam dziennikarzy o to, aby brali pod uwagę, że jako partia pozaparlamentarna zajęliśmy czwarte miejsce.

Mnie pan może przekonywać, ale jest chyba problem z przekonaniem części członków Sojuszu. Sytuacja w partii po tych wyborach jest dość trudna. Zgodzi się pan?

Nie. Proszę dać przykład.

„Rzeczpospolita” opublikowała ostatnio komentarz, w którym napisano, że pan politycznie „walczy o życie”. Jako przykład niezadowolenia podawano odejście działaczy z Radomia do Inicjatywy Polskiej…

W Radomiu szefem struktury SLD jest pan, który jednocześnie dołączył do stowarzyszenia Inicjatywa Polska. Ja jestem członkiem Stowarzyszenia Ordynacka.

Ale Inicjatywa Polska jest jednocześnie częścią Koalicji Obywatelskiej.

To jest stowarzyszenie.

Czyli można być członkiem stowarzyszenia Inicjatywa Polska i dobrym członkiem SLD?

Można być członkiem stowarzyszenia Pokolenie, Ordynacka czy Inicjatywa Polska. Dużo takich przykładów jest.

Czyli w Radomiu nic się nie stało?

A co się miało stać? Kolega jest nadal szefem SLD w Radomiu, tak jak był od czterech lat.

I jego zapisanie się do Inicjatywy Polskiej nic nie zmienia?

Nie sprawdzam, w jakich stowarzyszeniach są członkowie SLD, bo sam bardzo długo byłem równolegle szefem Stowarzyszenia Ordynacka.

Ale Barbara Nowacka należy do Koalicji Obywatelskiej.

Moim zdaniem nie, bo Koalicja Obywatelska jest złożona z dwóch partii i tak została zarejestrowana – jako komitet wyborczy.

Pan chce mnie zbyć technikaliami…

A pan twierdzi, że mam fatalną sytuację w partii.

Nie fatalną – trudną.

No to panu odpowiadam. Nie mam.

Wszystko jest w porządku?

Tak, nie widzę żadnych problemów.

Z wyniku Andrzeja Rozenka w Warszawie też jest pan zadowolony?

Oczywiście. Zrobił wszystko, co mógł zrobić. Przy takiej polaryzacji nie miał szans zrobić lepszego wyniku, tak jak nie miał szans Jan Śpiewak. To prosta historia. W okręgu, w którym Andrzej Rozenek startował do rady miasta, wziął 5 tysięcy głosów. Ale w tym samym okręgu zdobył 1,8 tysiąca głosów w wyborach na prezydenta miasta. Okazuje się, że te same osoby, które głosowały na SLD w wyborach do rady miasta, brały kartkę z listą kandydatów na prezydenta i wybierały Trzaskowskiego, bo obawiały się, że jeśli tego nie zrobią, kandydat PiS-u wygra. Czy ludzie zachowywali się racjonalnie? Tak, bo taka była polaryzacja. 

Jakie wnioski płyną z tych wyborów? SLD musi iść w szerszej koalicji?

Wnioski są bardzo proste. Wzięliśmy w tych wyborach 1,1 miliona głosów, więcej niż w ostatnich wyborach samorządowych. Ale zwiększyła się frekwencja i to w stopniu, w jakim nikt nie przewidywał.

To chyba nic złego. Dobrze, że ludzie głosują.

Oczywiście, że dobrze. Absolutnie super. Ale jeśli SLD ma trwały elektorat na poziomie 1,1 miliona, to kiedy frekwencja wynosi około 50 procent, my bierzemy 7,8 procenta wszystkich głosów, tyle ile w ostatnich wyborach do parlamentu. Jeśli bierzemy 1,1 miliona głosów, ale frekwencja jest wyższa, to obniża się nasz udział procentowy. Jaki jest z tego wniosek? Koalicja.

Poparcie dla SLD nie rośnie proporcjonalnie do wzrostu frekwencji. To chyba dowód jakiegoś problemu.

Nie rośnie żadnej innej partii poza Platformą Obywatelską i PiS-em.

Dziś mówi pan o współpracy, ale wcześniej pisał pan, że wola budowania koalicji ze strony Grzegorza Schetyny jest udawana. Publicznie nazwał go pan „oszukańcem”, który – wbrew temu, co mówi – nie wszystkich zaprasza do rozmów.

W sprawie tego, w jakiej formie pójdziemy do wyborów, podejmiemy decyzję w sobotę, 16 lutego.

Jakie pan ma przeczucia?

Żadnych. Różne warianty zostaną poddane pod głosowanie i ten wariant, który wygra, ten będzie.

Możemy omówić te warianty?

Pierwszy to pójście z lewicą, niestety niepełną.

Czyli?

Wszystkimi poza Biedroniem. Gdyby Robert zdecydował się budować koalicję taką, jaka wynika z 80 procent programu, który ogłosił, to byłby bardzo duży blok. Ale się nie zdecydował. Ma do tego prawo. W związku z tym są pozostałe partie: Razem, Unia Pracy, PPS, SdPL, Zieloni, Inicjatywa Feministyczna.

Pan twierdzi, że one wszystkie chcą się łączyć z SLD?

Współpracujemy ze sobą. Jeszcze pół roku temu w mediach było takie marzenie, żeby SLD poszło wspólnie z Partią Razem. Odrobiliśmy tę lekcję.

Nie brzmi to zbyt atrakcyjnie, biorąc pod uwagę poziom poparcia dla tych wszystkich podmiotów, które pan wymienił.

Niech pan to powie Adrianowi Zandbergowi. Dla niektórych ludzi system wartości jest rzeczą ważniejszą niż punkty procentowe. Adrian i Marcelina Zawisza tak uważają i bardzo ich za to szanuję.

A może oni pójdą z Biedroniem? 

Cały wywiad TUTAJ

Włodzimierz Czarzasty

wydawca, polityk. W latach 1999–2005 członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, od 2016 roku przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Łukasz Pawłowski

sekretarz redakcji i szef działu politycznego „Kultury Liberalnej”. Twitter: @lukpawlowski.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka