W 50-tą rocznicę Powstania Warszawskiego wywiesiłem biało-czerwoną flagę przepasaną kirem, na znak żałoby po utraconej Arkadii, którą znałem z Babcinych opowiadań, książek i przedwojennych gazet. Zdało mi się wtedy, że w sierpniowe dni 1944 r. nieoczekiwanie pojawił się graniczny kamień z wyrytym napisem: "Конец фильма, das Ende. Tu kończy się Rzeczpospolita. Tu kończy się Wasz Świat". Dalej miały być już tylko piekielne czeluści. Ale nie miałem racji. Bo Powstanie sygnalizowało Początek, bo Powstanie było Ofiarą Zakładzinową, by odrodziła się wolna Polska.
Kiedy jest beznadziejnie, kiedy wyczerpują się już wszelakie możliwości na powrót do normalności, to trzeba złożyć ofiarę - powiada Mit. Wówczas zostaną uruchomione nadprzyrodzone procesy i urzeczywistni się przepowiednia o słonecznym dniu, w którym Alejami przejedzie tryumfalnie na białym koniu generał Anders.
I choć mało kto wtedy wiedział, że Rzplita po raz kolejny została sprzedana, to może jednak przeczuwał to podświadomie. Ofiara została zatem złożona intuicyjnie. Ale żeby ofiara podobała się Jemu, musi być złożona z tego co najcenniejsze - powiada Mit. Zatem wybrano Miasto, choć pewnie w owych dniach sierpniowych nikt tak jeszcze nie myślał.
- I jak słychać było za Wisłą te armaty - opowiadała mi Babcia (która Powstanie przeżyła na Długiej) - to ludzie wpadali sobie w objęcia, całkiem nieznajomi. Całowali się, ściskali: "słyszysz? to już ruskie idą, zaraz będziemy wolni!"
Ale nie doszli. Przykucnęli gdzieś na Pradze i przewijali onuce, i rwali panny, i pili wódkę rozkoszując się fajerwerkami na lewym brzegu Wisły. Nawet generałowi Berlingowi nie udało się wjechać na białym koniu. Dopiero w styczniu przejechał gazikiem między ruinami Dziadek Mróz. Uśmiechał się pod wąsem. I już nic nie było, takie jak dawniej. Nie było już Państwa Polskiego, nie było już Warszawy. Wtedy zrozumiano, że Powstanie było ofiarą, a Miasto - kozłem ofiarnym.
Ta złożona ofiara, ten mit założycielski pozwalał przeżyć kolejnym pokoleniom, które się na nim wychowywały, które go przyjęły. Wierzyliśmy, że Ofiara zostanie uznana i przyjęta. To już nie było pragnienie defilującego "generała na białym koniu", ale pewność, że kiedyś nastąpi powrót do illud tempus, do Tamtego Świata. I przepowiednia się spełniła. Bo Mit nie kłamie nigdy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości