Manifestacja radości przed ambasadami Wielkiej Brytanii i Francji w związku z przystąpieniem obu sprzymierzeńców do wojny z Rzeszą "wystrzeliła z serca, z wolnej woli Warszawy" - pisał "Kurjer Poranny".
W niedzielne południe 3 września 1939 r. jeden z przechodniów wbiegł nagle na środek skrzyżowania Alej z Nowym Światem, wzniósł rękę w górę i krzyknął:
- Stać, stać! Przed chwilą słyszałem przez radio mowę Chamberlaina! Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom!
W ten sposób Warszawa oraz reporter popularnej gazety "Dobry wieczór! Kurjer Czerwony" dowiedzieli się, że sojusznicy nie zostawią Polski na pastwę "współczesnych Hunów Europy".
Przechodnie spontanicznie skierowali się pod ambasadę brytyjską, która mieściła się przy Smolnej. "Od skrzyżowania z alejami Jerozolimskimi po przecięcie z ul. Chmielną kolebał się potężny tłum. Nie policzyć ile tysięcy" - relacjonował "Kurjer Poranny" - "a przecie stało się to w kilka minut po sygnale z mikrofonu". Parkan otaczający budynek oblepiony był ludźmi, nie milkły wiwaty na cześć niezwyciężonej armii Jego Królewskiej Mości. Wkrótce, jak podawał "Kurjer Warszawski", "na balkonie ambasady ukazał się ambasador Wielkiej Brytanii sir H.[oward] W. Kennard w towarzystwie p. ministra spraw zagranicznych [Józefa] Becka". Owacje się wzmogły, a szef polskiej dyplomacji dobitnie stwierdził: "Anglia nie zawiedzie się na Polsce, tak, jak i Polska nie zawiedzie się na Anglii. Jeśli ktoś będzie miał rozczarowanie, to na pewno nie my". Nie milkły oklaski i okrzyki. Bo czas na odsiecz był najwyższy: od trzech dni toczyła się wojna, Niemcy zajęli już Górny Śląsk i Podhale, Pomorze zostało odcięte od reszty kraju, cały czas mężnie broniło się Westerplatte.
"»Niech żyją bohaterowie z Westerplatte« - woła z entuzjazmem lud Warszawy i powtarza bezustannie ten okrzyk." A o piątej po południu obiega stolicę wieść, że i Francja "siostrzyca" opowiedziała się po stronie walczącej Polski. I wnet "ludność stolicy żywiołowo manifestowała przed gmachem ambasady francuskiej i konsulatem francuskim w al. Frascatti. Wielotysięczne tłumy manifestantów wznosiły okrzyki na cześć armii polskiej i francuskiej" - pisała "Polska Zbrojna". Ambasadę dosłownie zasypano naręczami kwiatów, a wzruszony ambasador francuski Leon Noel powiedział wysłannikowi "Kurjera Warszawskiego": "Nie jesteście już osamotnieni, lecz macie za sobą Francję oraz Imperium Brytyjskie wraz z ich niewyczerpalnymi zasobami ludzkimi i materialnymi oraz całą ich potęgą". A brytyjski dyplomata dodawał: "Brutalna i niesprowokowana napaść, jakiej Polska stała się przedmiotem, oburzyła mnie do głębi. Jestem pewny, że Polska, Wielka Brytania i Francja zwyciężą wspólnie agresora i że przywrócimy światu spokój i sprawiedliwość."
"Jak się Polacy z Anglikamy i Francuzamy za ręce wezmą, marne twoje widoki" - przestrzegał Wiech Adolfa Hitlera w swoim codziennym felietonie na łamach "Dobrego Wieczoru". "Bo uważasz pan, Anglik zimnemy nerwamy się odznacza. Jes, jes - na wszystko mówi, i parasolem się ogania, jak mu kto podgrymasza, ale jak raz parasol do szafy zamknie, pałasz sobie przypnie, za karabin złapie, to już leje nie gorzej od Polaka."
Euforia trwała. Po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzech dni warszawiacy mogli zasnąć spokojnie. Z nadzieją, że ten koszmar niebawem się skończy…
__________
Niniejszy tekst - w skróconej formie - ukazał się w 2007 r. na warszawskich stronach "Dziennika" w ramach cyklu "Alfabet warszawski". Wydawca nie podpisał był jednak z autorem stosownej umowy, zaś otrzymane przezeń honorarium urągało dobremu imieniu Wydawcy oraz jego - powszechnie znanym w całej Europie - możliwościom finansowym.
Inne tematy w dziale Kultura