Oszałamiające wyniki naszej reprezentacji narodowej doskonale odzwierciedlają polskiego ducha. Martyrologicznego ma się rozumieć. Bo przecież od dwóch przeszło wieków wciąż kibicujemy przegranej sprawie, powtarzając nieugięcie za Marszałkiem, że "być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo!"
Szczególnie głęboko do serca bierze sobie tę dewizę PZPN ze swym Prezesem, niegdysiejszą gwiazdą polskiego futbolu na czele. Trwa-ci i nie ulega. Kozioł, a właściwie to Lew Beenhacker zostanie zaraz złożony w ofierze za niepowodzenia polskiej piłki. A wówczas - o czym wie każdy student etnografii - nastąpi odrodzenie i uzdrowienie, co już profetycznie nam głosi (w rozmowie z radiową Jedynką) sam Grzegorz Lato: "Nie ukrywam, że ja patrzę też z perspektywy na osiągnięcia Pawła Janasa, też nie wiadomo, czy nie wrócimy do niego."
Słusznie. Jak wracać to tylko do sprawdzonych szkoleniowców. No i - podpowiadam - do sprawdzonych przeciwników godnych naszych dzielnych piłkarzy. Kiedy gramy z San Marino?...
Inne tematy w dziale Rozmaitości