Arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński (1822-1895) od momentu swego ingresu w styczniu 1862 r. nie cieszył się akceptacją nastrojonych niepodległościowo wiernych. Już sam fakt, że jego kandydatura spotkała się z aprobatą cara Aleksandra II nie przysparzał biskupowi przyjaciół, a dalsze posunięcia hierarchy podgrzewały niechęć do niego.
Od połowy 1860 r. dochodziło w Warszawie do manifestacji patriotycznych i mszy za ojczyznę. Ogłoszono żałobę narodową: powszechny był bojkot teatrów i zabaw publicznych, na ulicach królowała czerń. W październiku 1861 r. wprowadzono w Kongresówce stan wojenny, doszło też do sprofanowania kościołów warszawskich przez rosyjskie wojsko. Kościoły zostały zamknięte do odwołania.
Feliński w pierwszych dniach sprawowania urzędu otworzył sprofanowane świątynie i zakazał w nich patriotycznych śpiewów (w tym hymnu "Boże coś Polskę" autorstwa swego stryja - Alojzego Felińskiego), by nie dawać władzom powodów do ingerencji. Na ulicach biskupowi towarzyszyła asysta policyjna, co stawiało go po stronie zaborcy.
Na mieście kolportowano ulotki, wierszyki i karykatury ośmieszające hierarchę. "Arcybiskup Feliński ma z każdym dniem trudniejsze położenie" - pisał anonimowy korespondent w "Dzienniku Poznańskim" - "niestety utrudnia on je sobie własnym brakiem taktu politycznego i narodowego."
"Ośmielony powodzeniem [zaprzestania w kościołach śpiewów pieśni patriotycznych] wziął się teraz do potępiania żałoby, tego spokojnego, całkiem biernego, poczuciem powszechnem przyjętego i uświęconego stanu duszy narodu". Zakorodnowa prasa donosiła, że "arcybiskup od niejakiego czasu perswaduje pannom po pensyach, żeby czarnych sukien nie nosiły, a nawet z ambony publicznie nagania noszenie żałoby". Nawoływaniea te odnosił pewien skutek, lecz "kilka dam wątpliwej reputacyi, które dla odkupienia tanim kosztem grzechów i przypodobania się arcypasterzowi, fioletowe zaczęły przypinać sobie kokardy, by powoli przejść do wesołych barw, za któremi Moskalom i Wielopolskiemu tęschno, przyjmuje lud na ulicach szyderskim wołaniem: 'oto idą panie Felińskie', albo 'córeczki księdza Felińskiego'.
Do największych protestów przeciwko ekscelencji doszło w kwietniu 1862 r. w katedrze św. Jana. Podczas kazania "w chwili, kiedy na ambonę wstępował, większa część pobożnego ludu (a kościół był nim nabity) hurmem kościół opuściła, żeby go nie słuchać. Ksiądz Feliński pobladł zmięszany mocno i z trudnością wyjąkał kilka słów niezrozumiałych" - relacjonował "Dziennik".
Aresztowano wówczas 14 osób, oskarżonych o sprowokowanie zajść, zaś następnego dnia w warszawskiej prasie na pierwszych stronach ukazało się oficjalne doniesienie, iż "władza została uprzedzona, że pewna liczba źle usposobionych, należących po większej części do klasy studentów, zamierzała zorganizować manifestację". "Gazeta Warszawska", "Gazeta Polska" i inne dzienniki zamieszczały, że kiedy "szanowny prałat wszedł na ambonę i gotował się do przemówienia, wielu młodzieńców zaczęło poruszać czapkami, kaszlać, szemrać a nawet wzniosło głos zalecając wyjść z kościoła".
Wydarzenia te przesłoniły pozytywną działalność Felińskiego na niwie społecznej - założył on w owym okresie m.in. sierociniec i szkołę na Żelaznej.
Po wybuchu Powstania Styczniowego został zesłany w głąb Rosji, a potem schronił się w Galicji. Zmarł w Krakowie i tam też został w 2002 r. beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II., a wczoraj został ogłoszony świętym przez Benedykta XVI...
__________
Niniejszy tekst - w skróconej formie - ukazał się w 2006 r. na warszawskich stronach "Dziennika" w ramach cyklu "Alfabet warszawski". Wydawca nie podpisał był jednak z autorem stosownej umowy, zaś otrzymane przezeń honorarium urągało dobremu imieniu Wydawcy oraz jego - powszechnie znanym w całej Europie - możliwościom finansowym.
Inne tematy w dziale Kultura