Oto Aleksander Gudzowaty otrzymuje od premiera Waldemara Pawlaka propozycję wycofania się z EuRoPol Gazu. Chodzi raptem o cztery procent akcji pozostających w rękach Gas-Trading SA, ale dzięki temu większościowy pakiet w firmie, która kontroluje przepływ gazu na terenie Rzplitej, znalazłby się w gestii GazPromu.
Nie mi bronić interesów Gudzowatego, jednak zastanawiają mnie dwie zasadnicze kwestie. Po pierwsze - próba wpłynięcia na decyzje biznesowe prywatnego przedsiębiorcy przez rząd nomen omen liberalny z gospodarką wolnorynkową mało co ma wspólnego i na kilka wiorst jedzie to raczej wielkoruskim knutem. A po drugie - czy oddanie-sprzedanie Rosjanom owych czterech procent zgodne jest z polską racją stanu? Podobnie jak genialnie wynegocjonowany ostatnio przez Pawlaka długoterminowy kontrakt gazowy?
Ale może nastąpiło ogólne przewartościowanie w polityce wschodniej Najjaśniejszej, że przypomnę słynne słowa marszałka Niesiołowskiego, negujące sowieckie zbrodnie ludobójstwa: "Katyń to było coś innego. Polscy oficerowie odmówili współpracy z komunistami i zostali zamordowani. Ci, którzy na nią poszli, przeżyli, jak Berling. Poza tym przyjęcie takiego stanowiska miałoby bardzo poważne konsekwencje polityczne. " (Dziennik 9.09.2009). A jak Gudzowaty tych kilku akcji nie sprzeda to też nam będą grozić "bardzo poważne konsekwencje polityczne"?
__________
Linki:
Wywiad z Gudzowatym w "Forsalu" 5.11.2009
Inne tematy w dziale Gospodarka