Ja, obywatel i elektor, wdrapawszy się na platformę ośmielam się sugerować Panu Premierowi, aby proponowane zmiany w urzędzie Prezydenta Rzplitej obejmowały również dożywotnie sprawowanie przezeń tej reprezentacyjnej funkcji.
Sugestia ma jest spowodowana troską o finanse skarbu państwa, z którego miesiąc w miesiąc wyciekają pieniądze przeznaczone dla obecnej głowy państwa, jak i jego czterech poprzedników, którzy nawet mimo zaawansowanego wieku i licznych wizyt o doktorów nadal egzystują na tym łez padole. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że w przypadku porażki podczas przyszłorocznej elekcji obecnej głowy państwa, dojdzie nam, obywatelom i budżetowi do wykarmienia kolejna gęba. A dożywotnie sprawowanie urzędu pozwoliłoby na oszczędności rzędu stu, stu dwudziestu tysięcy złotych miesięcznie, a w kryzysie wszak każda złotówka się liczy.
Mając natomiast na uwadze fakt, że wśród elektoratu najważniejszych stronnictw politycznych licznie są obecne postawy konserwatywne i quasikonserwatywne nie wolno zapominać, że wybierana dożywotnio głowa państwa w tradycji polskiej zowie się królem. Ku uciesze gawiedzi można przywrócić i ten tytuł; monarcha pełni szereg reprezentacyjnych funkcji w najbardziej wszak postępowych państwach Unii Europejskiej, w Hiszpanii, Holandii czy Szwecji, a to stawiałoby Najjaśniejszą w iście doborowym towarzystwie.
Pozostaje oczywiście kwestia, kto miałby być owym królem. Ktoś, kto ma aparycję, ładnie się uśmiecha, dba o tężyznę fizyczną i przekonująco się wypowiada. Ktoś, kto jest zmęczony rządzeniem, ciągłym podejmowaniu decyzji i w skrytości ducha marzy tylko o przecinaniu wstęg podczas otwarcia kolejnych orłów i orlików. Ktoś wreszcie, kto ma już dwór, pochlebców no i szarą eminencję… Niech żyje król!
_____________
PS. Polecam tak á propos skromną parfrazę "Alicji w krainie czarów" Lewisa Carolla...
Inne tematy w dziale Polityka