Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
97
BLOG

"Jaka dąbrowa, taki gajowy". Komentarz powyborczy

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Polityka Obserwuj notkę 3

Prezydent-elekt Bronisław Komorowski przywitał nas frazesem o "zwycięstwie polskiej demokracji". Polska demokracja nie zwycięża, ona po prostu żyje i od czterystu lat wynosi na piedestały, zarówno Batorych, ale zdarza się, że i Poniatowskich. Taka-ci to już ona jest ta polska demokracja.

Ale skoro już Komorowski został Prezydentem Najjaśniejszej, to rodzi się pytanie o to, jak będzie sprawował ten urząd; będzie li tylko Strażnikiem Żyrandola, Nadawaczem Orderów i Tytułów Profesorskich oraz Przecinaczem Wstęg? słowem, taką inkarnacją Henryka Jabłońskiego? Czy też zasmakuje we władzy i postanowi wyzwolić się spod kurateli "pierwszego sekretarza", i spróbuje stworzyć własne zaplecze polityczne. Pytanie tylko, skąd by się ono miało rekrutować, z b. członków SKL czy b. (współ)pracowników WSI?

Prezydentura Komorowskiego stawia de facto rząd i samą Platformę w bardzo trudnej sytuacji. To pyrrusowe zwycięstwo Donalda Tuska, bo nie dość, że braku działania nie będzie już mógł tłumaczyć niekoncyliacyjnością prezydenta, to dodatkowo PO, w której rękach zostaje skumulowana cała monteskiuszowska władza (plus część mediów) niechybnie znajdzie się na cenzurowanym. Nie tylko PiS będzie baczniej patrzył jej na ręce, ale - podejrzewam - że także SLD, które po dobrych notowaniach Grzegorza Napieralskiego nabrało wiatru w żagle.

Być może do tego grona dołączy i PSL, albowiem pozostanie w rządzie do końca kadencji mogłoby być równoznaczne z końcem egzystencji (przynajmniej w Sejmie) tej archaicznej partii. Reasumując - na "pięćset dni spokoju" nie ma nawet co liczyć, kiedy na horyzoncie jawią się już i wybory samorządowe, i parlamentarne; te drugie być może przyspieszone, bo prowadzenie kampanii wyborczej podczas polskiej prezydencji w UE zaszkodziłoby zapewne naszemu wizerunkowi w Europie, do czego dopuścić wszak nie wolno (he he he).
 
Wreszcie PiS, o ironio największy wygrany tej nocy. Dla stronnictwa Kaczyńskiego obecny wynik to wymarzona sytuacja, bo gdyby to on stał się następcą swego brata i porzucił fotel prezesa, to moglibyśmy być wtedy świadkami wojny diadochów w tak zróżnicowanej światopoglądowo partii, a w efekcie - jej rozbicia. Obecnie PiS został scementowany, poczuł siłę i twierdzenia o premierze Kaczyńskim w 2011 r. bezpodstawne bynajmniej nie są.
 
No i jeszcze ta wspomniana na wstępie "polska demokracja" oraz, jak donoszą media, ta "wysoka" frekwencja - ponad 55 procent (sic!). Otóż uwzględniając ilość uprawnionych do głosowania (ok. 29 mln) i głosy, które padły na Komorowskiego (ok. 8,5 mln) łatwo można porachować, że tylko niecała jedna trzecia elektorów postawiła iksa przy nazwisku marszałka. Pozostali albo zrezygnowali z prawa wyborczego, albo wsparli kontrkandydata. Cóż, jak to mawiają stare dęby: jaka dąbrowa, taki i gajowy. Niech Cię św. Hubert ma w swojej opiece Panie Prezydencie!

 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka