Europoseł Wojciech Olejniczak wzywa na dzisiejszym swoim blogu do udziału w mającej się odbyć w Warszawie "Paradzie równości": "W swoim imieniu zapraszam na nią wszystkich tych, którzy sprzeciwiają przymykaniu oczu na występowanie w Polsce obywateli drugiej kategorii".
Obywatel drugiej kategorii, to zdaniem Olejniczaka ten, kto "nie może uzyskać informacji o najbliższej osobie, gdy ta trafi do szpitala" oraz ten, któremu państwowe ustawodawstwo uniemożliwia prawne usankcjonowanie homoseksualnego związku. A tymczasem, co przypomina Olejniczak, ustawę o związkach partnerskich, "uchwalono nie tylko w większości państw Europy Zachodniej. Również w Czechach i na Węgrzech. Polska pozostaje w ogonie Europy. Aby to zmienić posłowie SLD złożyli w Sejmie projekt ustawy o związkach partnerskich. O jej wprowadzenie będziemy dopominać się podczas sobotniej parady."
Ja również jak najbardziej sprzeciwiam się temu, że są w Polsce obywatele drugiej kategorii, a jest ich niestety dość sporo jakby na przekór literze Konstytucji. A są to osoby, które w ogóle nie mogą trafić do szpitala, albo czekają w kilkunastomiesięcznych kolejkach na operację. Są to osoby heteroseksualne, które z wyroku losu bądź własnego wyboru żyją "na kocią łapę" (a jest ich, śmiem twierdzić zdecydowanie więcej niż chcących zarejestrować urzędową pieczęcią swój związek homoseksualistów) i w obliczu śmierci partnera również pozbawione są prawa do dziedziczenia.
Ale są jeszcze inni obywatele drugiej kategorii: to na przykład kobiety w ciąży, które boją się, że je pracodawca nie przyjmie do pracy po urlopie macierzyńskim, to absolwenci studiów humanistycznych, którzy nie mogą zdobyć pracy, to emeryci, którzy otrzymują niewiele ponad pół tysiąca miesięcznie, to dzieci z małych wsi ale i z wielkich aglomeracji, które nigdy w życiu nie były na wakacjach (o bałtyckich plażach już nie wspomnę). Takich przykładów można byłoby mnożyć i mnożyć, i gdyby Olejniczak miał w sobie choć odrobinę lewicowej wrażliwości to pewnie by je i dostrzegł.
A ponieważ żyje-ci on w zupełnie innym świecie, to widzi przede wszystkim zamożną klientelę wielkich korżporacji, bo przypomnę, że "najważniejszą imprezą towarzyszącą EuroPride 2010" - jak podał wczorajszy "Dziennik / Gazeta Prawna" - "będzie dwudniowe forum biznesowe. Organizacje gejowskie i przedstawiciele biznesu będą rozmawiać, jak zawalczyć o 2,4 miliona klientów - lojalnych, zamożnych i homoseksualnych. Każdy z nich ma co roku do wydanie średnio 14,5 tysiąca euro." I dalej: "w programie imprez towarzyszących EuroPride 2010 jest 3. International LGBT Business Leader Forum, które ma przełamać lody między biznesem w Polsce a środowiskami gejowskimi". Jak to się ma Panie Pośle do haseł o wolności, równości i demokracji? Bo mi to bardziej przypomina triadę - Towar, Klient, Zysk.
Inne tematy w dziale Polityka