Nie wchodziłem na tę stroniczkę z wrodzonej wstydliwości, choć przewidywałem dwucyfrowy wynik Ruchu Palikota. Myślę sobie – „ niech opadną przykre emocje ciamciałom z PiS-u”. Stała się bowiem rzecz poważniejsza niż ktokolwiek zakładał. Przede wszystkim sejm stanie się boiskiem walki politycznej. A po drugie zostanie zdewaluowany patent PiS-u na opozycyjność, i jego klub stoczy się do stetryczałego kibica przywykłego do maniakalnej walki o władzę; stanie się bezzębną babą ze swoimi wszystkimi starczymi chorobami. Sam fakt pojawienia się osoby Janusza Palikota, choćby przez jego poziom intelektualny, swadę polemiczną i własny język - i ogłoszony program - sprawi, że trzeba będzie wznosić się na nieco wyższy poziom dyskursu światopoglądowego niż dotychczasowe klepanki partyjno-propagandowe. Jarosław Kaczyński nie będzie już mógł przysypiać na swoim fotelu „mesjasza narodu”, i w ogóle będzie musiał być obecny na sali. Żarty się skończyły - idzie czas mówienia ad rem. Tylko, kto nauczy tych wszystkich „gęgaczy” partyjnych z PiS-u normalnego myślenia i ludzkiego języka? W tej sytuacji jedno jest pewne - będzie wesoło, ale komedia całkiem inna. No i rozpłynie się SLD…
