Kazimierz Kutz Kazimierz Kutz
7361
BLOG

Co się stało w śląskim Kościele?

Kazimierz Kutz Kazimierz Kutz Polityka Obserwuj notkę 247
Podczas Dnia Modlitw o Uświęcenie Duchowieństwa, połączonego z pielgrzymką duchowieństwa archidiecezji katowickiej, abp Wiktor Skworc wygłosił ważną homilię w katowickiej archikatedrze pod wezwaniem Chrystusa Króla.
Każda homilia biskupa jest ważna, zwłaszcza dla podległych mu księży, a ta ostatnia szczególnie, bo dotyka materii społecznej i politycznej na Górnym Śląsku, w której księża muszą się poruszać.

Duchowieństwo dowiedziało się z homilii, czego ma się trzymać: to są "wytyczne" instruktywno-nakazujące dla sfery ich działań pozakościelnych. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz hierarcha na Górnym Śląsku uchylił politycznej przyłbicy tak jednoznacznie w sprawach żywotnych dla rdzennych Ślązaków, jakimi są aspiracje prawnego uznania ich inności, i wyraził do nich negatywny stosunek. Odwraca się od nich. Emerytowany abp Alfons Nossol z Opola sprawę stawia jasno i uczciwie: "Zgadzam się z poglądem abp. Skworca Gdybyśmy tu, na Górnym Śląsku, mówili o autonomii czy odłączeniu, mogłoby to zostać bardzo źle odebrane Tu, na Opolszczyźnie, mniejszość niemiecka mogłaby się poczuć odsunięta i wykluczona, to w Warszawie, w centrali, mogłoby zostać źle odebrane".

Mniejszość niemiecka dla abp. Nossola - opolskiego autochtona - to oczko w głowie. Abp Nossol ma ogromne zasługi dla pojednania z Niemcami i prawnych regulacji losu śląskich Niemców w Polsce. Być może dzięki niemu zniemczeni Ślązacy na Opolszczyźnie otrzymali status mniejszości narodowej. Teraz boi się, że gdyby Ślązakom przyznano status grupy etnicznej, niemiecka mniejszość mogłaby się w niej rozpłynąć. Tak by się zapewne stało, bo etnicznie jest przecież taka sama. Już się to zresztą dzieje.

Uznaję kontekst psychologiczny Alfonsa Nossola za wiarygodny i rozumiem go: jest przywiązany do swoich baranków i identyfikuje się z nimi bez wahań. To jest postawa prawdziwego kapłana: być zawsze przy swoich. Dlatego trudno mi pojąć motywy psychologiczne postawy abp. Skworca wobec Ślązaków województwa śląskiego, bo w porównaniu z hierarchą opolskim staje na stanowisku wręcz przeciwnym - odcina się od swoich i nakazuje kapłanom przyjęcie ogłoszonej wykładni. Abp Skworc jest rodowitym Ślązakiem, mimo to stać go na oderwanie się od "swoich" w imię jakichś wyższych założeń i celów, prawdopodobnie bardziej ogólnonarodowych. Ale już w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych w katowickich kościołach z wielką łatwością można było trafić na niedzielne kazanie bez treści religijnej. Mój znajomy nie był w stanie wysłuchiwać politycznych przemówień księży agitujących za PiS-em, ale nie mógł też żyć bez niedzielnych mszy. Taki miał nawyk religijny. Tedy męczył się, krążył po mieście i okolicy, aż w końcu znalazł świątynię niezarażoną polityką.

Abp Wiktor Skworc jest niewątpliwie odważnym człowiekiem, ale powstaje pytanie, czy ten walor osobisty przyniesie religijny profit Kościołowi na Górnym Śląsku. Mogą bowiem powstać całkiem nowe problemy. Bo np. co z tymi wiernymi - a jest ich prawie milion - którzy domagają się uznania swojej śląskiej tożsamości? Do jakiego Kościoła teraz będą należeć? Smoleńskiego? A co będzie, jeśli wierni zażądają odprawienia mszy w języku regionalnym? Im się odmówi? Co mają ze sobą robić kapłani, którzy czują się Ślązakami? Niestety, przypomina się dawna sytuacja z volkslistami! Homilia moim zdaniem zdramatyzowała sytuację na Górnym Śląsku bardziej niż powstanie Ruchu Autonomii Śląska! I podzieliła katolików bardziej niż kiedykolwiek w ostatnim półwieczu. Kościół miast koić ludzi, wypycha tuziemców za płot. Wiem, że jest paru księży, którzy krążą po diecezji i odprawiają mszę w gwarze. Czy po homilii arcybiskupa zejdą do katakumb?

Powstaje więc nader współczesne pytanie: z kim identyfikuje się śląski arcybiskup? Jak na to zareagują wierni, a zwłaszcza pokolenie najmłodsze?

Tymczasem Sąd Okręgowy w Opolu oddalił apelację prokuratury i uznał, że Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej jest legalne. Czyli może działać zgodnie z prawem. W sentencji wyroku pani sędzina Anna Korwin-Piotrowska oznajmiła: "Odmawianie Ślązakom prawa zarejestrowania się w stowarzyszeniu osób deklarujących narodowość śląską stanowiłoby dyskryminację ich z powodu przynależności narodowej". Rozprawa odbyła się kilka dni po ogłoszeniu homilii abp. Skworca i jest kolejnym segmentem śląskiego pasjansa. SONŚ liczy już sobie 800 członków. Ciekawe będzie, ile osób po politycznej eksploracji arcybiskupa zasili nowe stowarzyszenie i stary już RAŚ? Poczekajmy z dwa miesiące, policzymy i dowiemy się, jak wielki będzie rozmiar "zwycięstwa" katowickiego hierarchy. I może trzeba go będzie poprosić o "jeszcze". Nie dowiemy się - oczywiście - jak echo arcybiskupiej mowy odbije się w śląskich parafiach. Choć jedno zdaje się pewne - weselej nie będzie, ale jeszcze bardziej patriotycznie w duchu niepodległościowym. I być może niektóre kazania nagradzane będą oklaskami. Ale i to nie jest takie pewne, bo ostatnio na cmentarzach modne staje się buczenie. I może być co niedzielę przeflancowane do pomieszczeń kościelnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka