ladynoprofit ladynoprofit
838
BLOG

Kamasutra placebo

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Sam termin "złudzenie"  konotuje mi się ze złudzeniem optycznym. Gdy faktyczny obraz zostaje przekłamany na drodze do odczytu mózgu.
Pomimo komunikatu, że to złudzenie - nadal widzi się fałszywy wizerunek.

Zgodzę się z tezą iż:  Złudzenia, jak opary nad miejscem zdradliwym, mają nieraz kolorowe blaski i niejednego wciągnęły w sytuację bez ratunku.  Zofia Bystrzycka

Złudzenia najczęściej wypłacają zaliczki i niewielu odmawia.

Lichwa losu.


A wystarczyłoby dokonać przymiarki do swej biografii, do symulacji szans.
Nie jest to łatwe - bo dokładne obliczenia rugują możliwość zrodzenia się marzeń. Jeśli coś jest na granicy pewności - nie pachnie marzeniem.

JFK miał kiedyś powiedzieć: Nieprzyjemne prawdy są zawsze lepsze od przyjemnych złudzeń. 

Fakt - ale bywają też przyjemne prawdy, a złudzenia nie są dla mnie tożsame z marzeniami.

Józef Konrad Korzeniowski łagodniej definiuje złudzenia: Wszelkie nasze złudzenia, są tylko wizjami odległej niedosiężnej prawdy, niejasno dostrzeganej.
Sądzę, że przewalutowanie złudzenia na marzenie osadza się na ocenie - jak odległa jest ta prawda, jak egzotyczna, jak trudna to ujarzmienia.

Witkacy proponuje takie widzenie sprawy: Szczęście czy nieszczęście to prawie wszystko jedno, z wyjątkiem krótkich chwil złudzenia. Nic nie jest tym czym być powinno.

Jeśli moje marzenie przypisane jedynie to przyjemności otulania się w słodką myśl - zamieniło się niespodziewanie w fakt - czułam się szczęśliwa. Nie budowałam potem praw reguły - że zawsze tak już będzie. Ale potrafiłam to docenić, potrafię o tym pamiętać.

Spotkałam w życiu ludzi obu płci, którzy jawnie określają oddawanie się marzeniom naiwnością. Być może uwierzyłabym im bardzo ufnie, gdyby nie gorycz, która z nich emanuje. Twarz naznaczona rezygnacją, szarą nieufnością.


Cena rezygnacji z marzeń?
Czy muszą stać się zawsze faktografią, by były uprawomocnione?
Nie ograniczam się w marzeniach, nie reglamentuję wizji - ani tych uczuciowych, ani zawodowych. To moja kraina, moje prawa i jakby co, ja będę płatnikiem. Cena, którą warto ponieść, by nie czuć gorzkiego smaku beznadziei, rezygnacji, smutku, bezsensu.

Traktuje się marzenia jako rodzaj niedojrzałej myśli. Przychodzą mi na myśl słowa Korczaka:  tuląc dziecko do piersi to nie my dajemy mu siłę, to drobne ciałko dziecka dodaje nam mocy, wzmacnia...

Przyrównując postać dziecka do qusi-niedojrzałości marzenia - nadal będę tulić do piersi myśli piękne, wizje, marzenia.

Dodają mi poprostu sił.

Niedawno pojawiła się teza, że owszem wybory dokonują się, ale bez naszego udziału. Naszego -  w rozumieniu świadomego rozpatrywania za i przeciw.

Za przykład podaje się miłosny wybór, gdzie logika, doświadczenie aż alarmują, by nie ta osoba była naszym partnerem - ale werdykt zapada nie w naszej jaźni i jemu /werdyktowi/ posłuszni, podajemy dłoń osobie, z którą nie może nam się udać.

Nie chodzi o feromony, chemię, której ulegamy - ale o królestwo poza naszą świadomością. W tak sformułowanej tezie idzie się dalej.  Że nie ma czegoś takiego jak nasza świadomość. Prędzej można ją nazwać spóźnionym refleksem tajemnego ośrodka decyzyjnego.

Częstowani jesteśmy odpryskami wszystkiego tego, co dzieje się poza naszą wolą. I te ubogą karmę szumnie nazywamy -  naszą świadomością.

Był taki eksperyment, gdzie dwie podstawione kobiety grały swoje role, jedna z nich bardzo serdeczna, ciepła. Druga -  ikona wredoty, nieuprzejmości. Potem były poddawane fikcyjnym uderzeniom dawką prądu. Niezorientowani obserwatorzy, z monitoringiem pracy ich mózgu  - reagowali na owe "tortury".

W przypadku kobiet - świeciły aktywnością te części mózgu, które są odpowiedzialne za empatię i współczucie. Nie miało znaczenia czy porażana prądem jest sympatyczną czy wredną osoba. Mężczyźni monitorowani -reagowali obojętnością wobec cierpienia wrednej pani. U wielu panów zaznaczyła się wręcz aktwyność uczucia satysfakcji.

I co w takim razie zrobić z  pojęciem, jakim jest rys osobowości, warunkami wychowania, dojrzałością emocjonalną? Obszary mózgu zaświecą tak czy inaczej z twardym podziałem na płeć, a nie ze względu na wyżej wymienione czynniki.

Jeśli wiec tyle zależy o chemii, budowy mózgu, to może warto pogłębiać wiedzę o nim samym.

Ale jest jeden problem. Tak jak w pełni możemy spenetrować poznaniem narządy wszelakie; watrobę, serce, kości, hormony etc - to w przypadku mózgu - nie jesteśmy w stanie zrozumieć organu, badając go przy pomocy niego samego. Twarde  - rzadko uświadomione ograniczenie.

Wygląda na to, że jesteśmy bezwolni w szponach czynników niezależnych od nas. Nawet w tak delikatnej materii, jak  wybory emocjonalne, uczucia.

Chcę wierzyć, że jest nam dane jednak małe poletko, gdzie mamy choć ograniczoną ale wolę, realne alternatywy do opracowania.

Konkluzji nie zawieszę na pniu mózgu czy obliczeniu co możemy, a czego nie.

Moim wnioskiem będzie potwierdzenie wagi intencjonalności, obrona wrażliwości, która nawet podpięta do chemii, struktury mózgu -  daje większe możliwości poznania, niż w sytuacji, gdy atrofia wrażliwości.

Świetnym przykładem jest  mężczyzna po wylewie, po którym dostapił iluminacji empatii, czucia, operowania myśleniem metafizycznym, czy wręcz -  poszukującym. Gdzie lata wcześniej był jedynie zirytowanym, bezrefleksyjnym agresorem.

Pozostaje jeszcze usankcjonowane w końcu prawo do subiektywnej interpretacji - jako właściwego, w dużej  mierze niedoskonałego - ale jednak najlepszego z dostępnych -  narzędzia w procesie poznania.

I cytat z pewnego filmu z panem Duchovnym w głównej roli: 

I wtedy ostro zacząłem obciągać kutasa życia. Ale niestety życie boleśnie mi przypomniało, że jajom też coś się należy.

Ale jeszcze jeden cytat z wspomnianego filmu. Małe wprowadzenie. Obca dziewczyna postanawia powiedzieć bohaterowi jaki jest, kim jest - choć danych do takiej analizy właściwie nie ma żadnych.

Po jej monologu - twardym, konkretnym - on odpowiada na jej pytanie czy trafiła z oceną:

 - Zaskakująco celnie - na chwilę tylko straciłem przytomność, gdy rozerwałaś mi ranę...

Oba cytaty dotyczą naszej świadomości. I siebie samych, jak i okoliczności, których doświadczamy. Istotne jest, by naturalny mechanizm selekcji bodźców, nie wyeleminował spraw rozstrzygających.

Kobieta ma wszystko przeciw sobie, nasz błędy, swoją nieśmiałość, swoją słabość; broni ją tylko jej inteligencja i uroda. Czyż więc nie powinna doskonalić jednej i drugiej? Ale uroda nie jest powszechna; ginie z powodu tysiąca wypadków, niszczeje z wiekiem; przyzwyczajenie osłabia jej znaczenie. Tylko sama inteligencja jest prawdziwą szansą płci.  Jean Jacques Rousseau

To samo, z drobną modyfikacją można powiedzieć o mężczyznach.

Ale to oni panikują wobec kobiecej inteligencji, traktują ją jako swoje zagrożenie, jako narzędzie potencjalnej kastracji.

Potrafią się zachwycić mądrą kobietą, oddać ukłon, namaścić swym pocałunkiem kraj jej sukni.

Tylko, że mądra kobieta - wręcz spłoszona tak wyrażonym hołdem wobec niej - szybkim gestem podniesie z kolan mężczyznę, choćby dlatego że jego świat zapisany w tęczówce, lub liniach na czole - więcej znaczy niż jego ciało na wysokości jej kolan.

Inteligentna, ale niemądra kobieta - wskaże jakie partie sukni jeszcze są do wycałowania. Następnego dnia - ten sam wymóg, bo inna garderoba.

Jakże mylą się ci, którzy utożsamiają inteligencję z mądrością.

Istnieje pomost pomiędzy jednym a drugim - inteligencja emocjonalna. Ona zawsze jest walorem i nie mieści w swej definicji takich postaw jak: spryt, manipulacja, despotyzm, etc.

Despoci i zmanipulowani wiedzą, że są despotami i osobami zmanipulowanymi. Nie pielęgnują tej wiedzy, ale gdy ich dopada - ścina jak gilotyna.

Czułość nie wymaga podejścia pod pierś mężczyzny, nie wymaga wyhaczania jego uwagi.

Kobieca czułość pachnie, wabi sama w sobie. Nikt nie woła, a mężczyzna chce i pragnie. Dlatego...przychodzi.

Uwodzenie najczęściej jest spektakularnym kłamstwem, czułość jest tajemnicą wiarygodnego sukcesu.

To nie czułość kompromituje, to kłusownictwo i osaczanie odziera z godności.

Ale tak jak nie każdy potrafi ową czułość wykrzesać, tak wielu też nie potrafi jej przyjąć.

I w taki sposób ubodzy mogą ze spokojem ducha się dobierać.

Tam nie będzie ran, bólu, krwi.

Świat manekinów to bezpieczne pustkowie, pomimo wpatrzonych się w siebie  -  martwymi źrenicami -  par.

Mądra kobieta podniesie z kolan mężczyznę. A kraj sukni wykorzysta albo to starcia jego łzy, albo by wytrzeć kroplę potu z jego skroni, gdy trudna chwila.

Mnie zawsze bardziej pociągała skroń mężczyzny, niż nawet jego serce. Bo serce nawet czując -  często nie rozumie dlaczego. Skroń gości zrozumienie. A zrozumienie -  to miłość.

Czasem rozerwanie ran, poprawia ich gojenie. Jak konieczność złamania kończyny, bo felernie zagipsowana...

Materia słowa darowana przez innych -  jest w stanie zbudować nową galaktykę - zafundować implanty, by teraźniejszość miała lepszy rozmiar, byśmy sami sobie bardziej się podobali.

Dawałam się porwać przez ten czarowny nurt. Ja - w realu słaba pływaczka, tu byłam olimpijską mistrzynią.

Kilka ruchów gotowością na przyjęcie słowa, a fala niosła jak najedzony wiatrem żagiel.

Ale nie ukrzyżuję słowa. Słowo to sacrum, które nie wymaga golgoty.

Prawdą jest, że słowo może zabić - ale  nie z puli tych, na które czekamy.

Słowo może być rzuconą liną asekuracyjną, gdy spadamy - gdzie spadać nie wolno.

Takie słowo wycałuję wzdłuż jego znaczeniowego splotu.

Potrafię zachwycić się słowem, napawać jego urodą, architekturą sensu.

Gorzej z wiarą - bo brak syjamskiego bliźniaka - faktu.

Słowo i fakt - to monolit. Nie do rozbicia.

A fakt to ulga albo ból - w zależności od spójności lub jej braku, pomiędzy cudem deklaracji a pieczęcią udokumentowania jej. 

To nie absencja gasi moc słowa. To nie dystans buduje klimat oszustwa.

Bo jeśli wcześniej podanie dłoni, kopulacja tęczówek, jego odgarnięcie mej grzywki z czoła - to każde potem słowo nawet z oddali - jest prawdą zweryfikowaną.

Bo on wie, ja wiem.

Nie śnimy.

W pamięci skan doskonałości, ale i niedoskonałości nas samych.

Słowo po takim skanie, splecione z mimiką naszych reakcji, gestów, uśmiechów, czy zamyśleń - nigdy nie jest oszustwem. Kamień węgielny został wspólnie położony.

Do krainy iluzji nie potrzeba paszportów. Wstęp wolny, czynne 24/dobę.

Do prawdy wymagany jest paszport faktu.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości