John Forbes Nash Jr. (ur. 13 czerwca 1928).
Amerykański matematyk i ekonomista.
Prowadził badania nad teorią gier. Był współlaureatem nagrody Nobla z ekonomii w 1994 roku (nagrodę dostali wówczas także zajmujący się teorią gier Reinhard Selten i John Harsanyi).
Stworzył teorię, która obaliła trwające 150 lat w ekonomii doktryny A. Smitha.
Nawet nie musnę myślą matematyki, czy ekonomii w tym wpisie. Ale chcę się zatrzymać przy słowach Noblisty, które nie wiążą się bezpośrednio z jego pracą naukową.
Homo Creator z utrąconym skrzydłem Ikara. Utrąconym, bo dotknięty piętnem schizofrenii.
Powiedział kiedyś:
Nie ma wzoru na odbiór świata.
I to zdanie ja sama postrzegam jako świetny wzór matematyki dialogu, do którego warto sięgać podczas rozmów, dyskusji, czy nawet kłótni.
Mojego Nobla przyznałabym mu za jego prywatną hierarchię wartości, którą wyraził w słowach:Frederic Amiel słusznie twierdzi, iż:
Tylko w niepoznanych równaniach miłości jest sens wszystkiego.
Była taka scena w filmie "Piękny umysł", gdy jego koledzy z uczelni zostawiali swoje pióra na kawiarnianym stoliku przed nim, w geście szacunku.
Pierwszy raz spotkałam się z taką formą oddania hołdu.
Z definicji nie cudzołożę piór innych, jak i nie jestem sutenerką własnego.
Ale tym bardziej, dobrze jest mieć szansę oddać swe pióro, gdy czuje się, że naprawdę warto to uczynić. Taki niepozorny nobel w postaci pióra wiecznego.
Z zapisanym w stalówce charakterem mego pisma.
Wobec prawdy, iż nie ma jednego wzoru - aspekt wiary /jako pojęcie ogólne, a nie religijne/ tym bardziej wydaje się złożoną sprawą.
Wiara jest to pewność bez dowodu.
Przewrotną myśl za to funduje Miquel Cervantes:
Są rzeczy, w które trzeba wierzyć, by je zobaczyć.
Owo wierzyć i zobaczyć jako żywo nawiązuje do procesu wizualizacji.
Nie znamy, nie wiemy - ale malujemy sytuacje, słyszymy dialog, słowa - na zasadzie "zdarzyło się jutro".
William James kategoryzuje paradygmat wiary:
Wierzyć nie myśląc, jest prawie równie źle, jak myśleć nie wierząc.
Zaraz jednak dodaje:
Myślenie to jest to, co wielu ludzi uważa, że czyni, gdy jedynie na nowo porządkuje swoje uprzedzenia.
Pozostawiam kwestię wiary w Boga, dla zatrzymania się przy wierze w drugiego człowieka.
Tak jakoś mam, że szybciej rodzi się we mnie ufność niż uprzedzenia, choć nie zawsze.
Ale jednak najczęściej w ten sposób.
Wiara w dobrą proporcję takich składowych jak dobro i zło.
Wiara w fakt, że ta osoba wierzy w siebie. To ważne. Sama doskonale wiem, jak... ważne.
Spotykamy kogoś, poznajemy jego credo życiowe.
Co ceni, co odrzuca, co kocha, a co go irytuje.
Mielimy to automatycznie, nie zawsze do końca świadomie, z własną biblią przekonań, doświadczeń i wyborów.
Skazani jesteśmy przede wszystkim na lekturę, fonię słów podanych.
Pozostaje jeszcze jednak niewerbalny przekaz i niesiona z życiem weryfikacja haseł przymierza.
Bo spotkanie drugiego człowieka, to jednak forma przymierza.
Wtedy od motywacji, głodu na wiedzę o drugim człowieku - zależy jak głęboko chce się nam szperać w jego fiszkach wotywnych, na ile systematycznie "przemodlimy" ziarna jego "różańca" pragnień i obaw.
Nie każdemu się chce i nie każdy na merdanie w swych tajemnicach pozwala.
Czy ma rację Pitigrilli mówiąc, że:
Wiara to pewnego rodzaju intelektualny reumatyzm ????
Moim zdaniem - tak!
Wiara to rodzaj bólu, podobnie jak rozczarowanie też na pewno nim jest.
Proces poznawczy to trud intelektualny, pełen założeń, weryfikacji, ale i wiary.
Wiedzieć i czuć można jedynie przy otwartym umyśle.
Bezrefleksyjna wierność utrwalonym, wdrukowanym w nas skryptom, matrycom - uwstecznia, zamyka.
Nieużywany mięsień - to jego atrofia.
Próby redefenicji tego wszystko, co już wiemy - może budzić lęk. Tylko, że nie chodzi o rewolucję dla zdetonowania filarów zasobów wiedzy, ale szansę na zdrowe korekty.
Hermetyczny umysł nie tylko odbiera prawo innym, do ich suwerennej optyki. Hermetyczny umysł to skazanie samego siebie na wilgotną, ciemną celę ignorancji.
Tlen w postaci nowych bodźców, nie jest żadną formą zagrożenia. Bo lęk wypełni tylko tych, którzy nieświadomie zostali wbici w pewną bajkę poglądową.
Wolny człowiek korzysta z otwartych traktów i wie, że na każdym etapie tej drogi - poradzi sobie.
Wolnemu bytowi nikt siłą nie wyrwie jego prawdy.
Wolny umysł sam poradzi sobie z eliminacją gruzu intelektualnego, bo ten z czasem czyni nas ślepcami.
Tlen umysłowy to pytania, a nie kostyczne ogłoszenia.
I żeby jeszcze w tym wszystkim - nie zgubić miłości do drugiego człowieka....
Inne tematy w dziale Rozmaitości