ladynoprofit ladynoprofit
283
BLOG

Uroda życia

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Los obłaskawia uśmiechem, niespodziankami, ale i bólem, bezradnością.

Modlitwa dziękczynna w splocie warkocza - z modlitwą błagalną, bo coś....

Nie dziwi nic.

Rytualny taniec słońca - odbywa się nawet wtedy, gdy ołowiane niebo.

I właśnie dzisiaj, pod sinym niebem - w drodze, bo coś - zatopiona w myślach - nie rozpoznałam.

Nawet  wyraźne gesty z daleka pominęłam, bo przecież nie do mnie....

No i spadła na mnie męska reprymenda:

 - No nie poznaje mnie, nic a nic!!!!

Podniosłam głowę, bo o wiele wyższy ode mnie - i uśmiechem daję znać - teraz już tak!

Nie poznałam, bo oddana myślom.

Nie poznałam, bo witał się z oddali.

Nie poznałam, bo wyraźnie schudł.

Nie poznałam, bo puchowa kurtka, a na głowie bejsbolówka.

Na powitanie zamknął mnie w ramionach żelaznym uściskiem.

Nasza 7 letnia znajomość to historia pełna cichej, ale szczerej atencji.

To jego męska pomoc, gdy awaria u mnie.

To dialogi o najtrudniejszych sprawach. Bez ważenia słów i wątków.

To jego nienachalne wsparcie, gdy tsunami w mej biografii.

Znajomi widzieli w nas parę. Nigdy nie byliśmy razem - choć jest to bardzo smaczna, dobra znajomość. On żonaty, więc wzajemna sympatia to maksimum. Wystarczające.

I dzisiaj mówi do mnie z dumą w głosie:

 - Urodziła mi się córka!

Tym razem moja reprymenda:

 - I nic nie mówisz!?!

Pogratulowałam, zapytałam o datę, imię...

Jest to stosunkowo późne ojcostwo - ale pierworodna - więc tym bardziej cudowny  dar Niebios.

Bardzo śpieszył się - zapalone auto mruczało niepodal.

Tym bardziej wzruszył mnie fakt, że znalazł chwilę, by podzielić się nowiną, przywitać się.

Podkreślił na pożegnanie, że pamięta o mym zaproszeniu - ma obejrzeć moje nowe mieszkanie.

Zrozumiałam, dlaczego nie miał do tej pory czasu, możliwości.

Pamiętam jak kilka lat temu dezerterowałam z imprezy sąsiedzkiej, bo nadciągała ogromna burza.

I jakby kalka dzisiejszego spotkania. Nie rozpoznałam go nocą - pomimo iluminacji nieba. Ale dziwiły mnie szeroko otwarte ramiona faceta z vis a vis, jak u rodzica czekającego na biegnące maleństwo.

Był z żoną - pierwszy raz miałam okazję ją poznać.

Pomyślałam wtedy - to dobry, dojrzały uczuciowo związek, jeśli mąż  -  tak radośnie i spontanicznie - może powitać koleżankę.

Bo i ona wobec mnie była ciepła, serdeczna. Żadnych dąsów, min etc.

I jak to jest?

Nie moje życie, a ich - a wiadomość o dziecku - niesie mnie przez kolejne godziny w nieskrywanej radości.

Nowe życie rozświetla - nawet tych co obok.

Ale rozświetla też fakt, że witana jestem tak szczerze, z prawdziwością gestów, atencji i szacunku.

To wiele dla mnie znaczy.

Uśmiech losu w czyjejś biografii - refleksem rozświetla niebo w innej biografii.

Na tym polega uroda życia.

Na tym polega piękno i wartość drugiego człowieka.

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości