Ayato, kończy swój wpis zdaniem: Cóż, mówi się, że kobiety nigdy nie wybaczają zwykłym mężczyznom, tego, co są w stanie wybaczyć potworom:)
Spłodziłam już w życiu kilka felietonów na ten temat.
Bo jest to jakiś fenomen.
I nie dotyczy on tylko kobiet.
Znam historie mężczyzn, którzy dzielą życie z potworami - mają tego świadomość - cierpią, czasem męskie łzy - ale trwają z nimi przez dekady.
Widziałam rany, obrażenia po kobiecej wściekłości.
Znam osobiście parę, w której on kupuje potężny dom z basenem - zapisuje go na swą kobietę, a ona lekko zmienia zamki - i darczyńca śpi na kanapie w swej firmie.
Nadal są razem :-)
Ale znam też kobiety - tyranizowane, niszczone, lekceważone - bo facet zamiast płytek krwi ma w arteriach jedynie pogardę.
Co ważne - pojawiają się w życiu takich kobiet mężczyźni stabilni emocjonalnie, ciepli, sensowni - ale kobieta woli tkwić w chorym związku - choć nie łączą jeszcze żadne śluby.
Ktoś zapyta - czy to aby nie realizuje się definicja masochizmu - nie tylko mentalnego?
Otóż nie.
To piekło uzależnień.
Nie od bólu, ale od braku wiary, że ktoś inny pokocha, doceni etc.
Paradoks - bo wobec lat kaźni - samotność jest naprawdę rajem.
Wiele kobiet konotuje rasową męskość z poziomiem podłości faceta. No taki to ma cojones! Z takim nie ma szans doświadczyć nudy - bo stałe jazdy bez trzymanki. Taki domowy rollercoaster, bez odwiedzania parku rozrywki.
Ale nie mniej szalony, bo torsje też bywają zwieńczeniem jazdy.
Co tam kategoria bodźca, ważne, że istnieje!
Ale i mężczyzn niebywale wabią zołzy i wcale nie muszą nadrabiać charakterku swą urodą.
Silny lęk panów przed kobietami inteligentnymi pcha ich w ramiona rzekomo prostych dziewczątek.
Szybko okazuje się, że prostota tak naprawdę jest prostactwem - a nieskomplikowaność - toksycznością.
W takich związkach nie ma rozmów. Zastępuje je niekończąca się batalia, żądania, kaprysy.
Epizodyczne antrakty na wylizanie ran - często przez zdradę - by jak lunatyk wrócić na ring.
Zdumiewa prawda, że podłość ośmorniczkuje ofiary do swych katów obu płci.
Zaniechanie odejścia, zerwania - nie ma nic wspólnego z procesem wybaczania.
Ono tu nie ma nic do rzeczy.
Rzekome wybaczanie, tak naprawdę kryje chore uzależnienie, rachubę, cały pakiet lęków.
I trwa się w piekle, bo za progiem odejścia zakłada się analogiczne klimaty, albo gorszego kata od partnera - samotność.
Tylko, że samotność wykończy jedynie tych, którzy nie potrafią być sami. A ci, którzy nie potrafią być sami - nie mają zdolności kochania. Błędne koło.
Bo rola ofiary, petenta - to nie miłość. To funkcja.
Szczęście mężczyzny brzmi: ja chcę. Szczęście kobiety: on chce. Fryderyk Nietsche
Aforyzm Fryderyka relacjonuje potrzeby petentki, nie kobiety zakochanej czy szczęśliwej.
Najprędzej starzeje się kobieta, która poślubiła przeciętnego mężczyznę. Oscar Wilde
Jeśli nieprzeciętność mężczyzny osadza się na walorach - ok - pełna zgoda.
Ale dla kobiet z syndromem sztokholmskim - kat też będzie jawił się jako nieprzeciętny.
Trauma jako życiowy lifting? Nonsens.
Trauma dodaje lat, przeora po osocze.
Kobiety kochają mężczyzn z powodu ich błędów. Jeśli tylko mężczyźni posiadają dość wad, kobiety gotowe są im wszystko wybaczyć - nawet ich ogromny intelekt. Oskar Wilde
Wybaczyć intelekt?
Moment - bez rasowego intelektu - mężczyzna jest dla mnie invisible:-)
Błędy to jeszcze nie podłość - ta gradacja musi być dostrzegana.
Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych i złych. Ludzie są tylko czarujący i nudni. Oskar Wilde
Tu jestem prawie sklonna zgodzić się z Oscarem, pod warunkiem, że brak nudy nie oznacza obrażeń - jakichkolwiek.
Bo oczywistość ciosów, też z czasem staje się nudna.
Wracam do myśli zaczynającej ten wpis.
Pojęcie wybaczenie jest tam użyte nie w tym bazowym znaczeniu.
Bo wierni podłości swych partnerów - tak naprawdę nie wybaczają. Z automatu - brak zerwania - traktuje się jako akt wybaczenia.
Znajdujący przyjemność w poniżaniu ich, lekceważeniu - nie muszą wybaczać za narkotyk, stymulujący ich bardziej niż klimaty prawości.
Oni tego pragną.
Inne tematy w dziale Rozmaitości