ladynoprofit ladynoprofit
360
BLOG

Pluskwa Pewności

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Aby mieć pewność, trzeba rozpocząć od wątpienia. Stanisław August Poniatowski

Niby prosta, banalna myśl, ale kryje w sobie wcale niełatwy proces budowania pewności.

Tęskniąc za pewnością w jakiejkolwiek sprawie, nie wchodzimy do ogrodu wątpliwości.

Bo to nie po drodze...

A jednak...

Wątpliwości to TGV (fr. Train à Grande Vitesse) do pewności.

Bo pewność -  to zbiór plonów odpowiedzi z mnogości pytań.

Pewność a priori - to iluzoryczny skrót, który tak naprawdę okazuje się potężną obwodnicą  - która omija centrum prawdy.

Fanów pewności bez trudu budowania jej - zadawala każdy efekt, nawet gdyby był definicją przekłamań.

Fanów pewności a priori nie interesują żadne pytania, bo już wiedzą...

Dla wielu pewność nie musi mieć pomostu z faktem, prawdą.

Pewność jest jako ta wisieńka na torcie.

Bywają i tacy, co zwieńczą wisienką pewności barowy tatar.

Że nie pasuje smakowo?

Jakie to ma znaczenie?

Wisienka pewności jest?

No jest!

Czyli tatar jest tortem...

Do pewności dochodzą ci, którzy wiedzą - że pokora poznawcza to warunek graniczny.

Istotnym etapem dochodzenia do pewności jest intuicja.

Nie trzeba jej ani gloryfikować, ani ukrzyżować.

Jest cennym narzędziem poznawczym.

Ale zbytecznym dla pewnych a priori.

Pierwszy etap to intuicja - przychodzi ona nagle, trudności pojawiają się później. To się nie udaje, potem tamto - „pluskwy” - jak nazywamy takie drobne błędy i trudności - wychodzą na jaw i trzeba miesięcy usilnych obserwacji, studiów i pracy, zanim uzyska się pewność, że osiągnęło się komercyjny sukces lub poniosło porażkę... Mam właściwą zasadę postępowania i podążam we właściwym kierunku, lecz niezbędny jest także czas, ciężka praca i trochę szczęścia.  Thomas Alva Edison

Masakrycznie pewni siebie nie dochodzą do kwiatu paproci pewności.

Im wystarczy własna pewność.

Ona kopuluje z ego, iluzorycznie kosi kompleksy - bo tak naprawdę je tylko wzmacnia.

Ten rodzaj pewności to siostra syjamska najzwyklejszej arogancji.

To arogancja jest suflerką, kogo szanować, a kogo nie.

Szacunek należy się jedynie takim jak my. Analogicznie myślącym - co do spacji poglądu - a reszta - to motłoch.

Tylko, że to nie jest szacunek - to ocieractwo, to anal klakierski - nic więcej.

Rasowy szacunek to piętro wyżej - kiedy niekoniecznie jak my - ale to nie ruguje postawy szacunku.

Pokora to świadomość popełniania błędów, zabłądzeń, chybionych konkluzji. To wszystko nie oddala od pewności. Wręcz przeciwnie. Paradoks polega na tym, że pomyłka to dokument budowania optyki bez bielma aroganckiej pewności, takiej nawet wbrew twardym faktom.

Smaczek polega na tym, że to wątpliwości są rozkoszą intelektualną - bo budują i horyzonty, i głębię ostrości uzyskanej potem pewności.

Był taki film...

Tomasz Pawluk napisał o nim:

"Arlington Road" plasuje się w jednym rzędzie z takim dramatem jak "Podejrzani". Gdy wydaje się nam, że wszystko już wiemy, tak naprawdę nie wiemy nic, a najlepsze dopiero przed nami. Zakończenie tego obrazu sprawiło, że trochę inaczej patrzę na problem terroryzmu. "Arlington Road" zmusza do zastanowienia się nad pewnymi rzeczami. Jakimi? To już samemu trzeba zobaczyć. (...)

Ten film jest wydarzeniem! Wydarzeniem tak niesamowitym, że do dnia dzisiejszego myślę nad tym, co zobaczyłem. Wcześniej nie widziałem tak dobrego filmu, który poruszałby problem terroryzmu. Niech się schowa "Peacemaker", czy "Na własną rękę".

Od siebie dodam, że skomplikowana fabuła dotyczy jednego: jak iluzoryczna pewność została wydymana przez realia.

Pewność a priori zaważyła na śmierci bohaterów.

Także pewność w oskarżeniu niewinnego człowieka /Jeff Bridges/.

Decydenci podpięli się do zludzenia kolektywnego, misternie zbudowanego przez faktycznych zbrodniarzy.

Jeśli trudno dojść do pewności - choćby na jakimś odcinku czasowym - nie wbijać się w nią na siłę.

Bo taka pewność to cela, bez możliwości poznania prawdy.

Puzzle pewności wymagają cierpliwości, uczciwości poznawczej, wyzwolenia się od stadnego myślenia.

Bo kto pyta, ten często błądzi z innymi...

Problem nie tkwi w konstrucie pytania, ale wiedzy  - kogo pytamy.

Ale wyczuć drugiego człowieka, jego autentyzm czy jego talent manipulatorski - potrafią jedynie ci, którzy zaczynają od szacunku, a nie uprzedzeń.

Uprzedzenia upośledzają słuch emocjonalny, a dar intuicji płynie ze ściekami religii przekłamań i finalnej iluzji - bo nie pewności ze znakiem wodnym.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości