Życie trwa tak długo, jak długo trwają nasze wzruszenia. Bez nich staje się tylko kurzem. Emil Cioran
Kiedy aspekty planet tworzą nad czołem kwadraturę / najgorszą z konfiguracji/, Słońca do Neptuna - temat refleksji musi mieć adekwatny kaliber.
Nie przejmuję się wskazaniem, że podczas kwadratury nie powinno się siadać za kółkiem - z prostej przyczyny - nie mam prawka.
W końcu i tak nie można zagrać śmierci na nosie - vide cykl filmów "Oszukać przeznaczenie".
Jednak czy nie jest też tak, że dokonują się w nas takie małe śmierci, często ledwo zauważalne, ale mikro groby wyrastają jak niechciany chwast.
Odchodzę tutaj od znanej metafory orgazmu - La petite mort.
Ironia życia leży w tym, że żyję się je do przodu, a rozumie do tyłu. Søren Kierkegaard
To jeszcze nie jest najgorsze - dramat zaczyna się wtedy, gdy zrozumienie w ogóle się nie dokonuje.
Zrozumienie retrospektywne siada na fotelu gniewu, irytacji, dziwnej potrzeby wypierd...nia z biografii kilku spraw, kilku ludzi etc.
To dobry stan. Progowo - weryfikujący.
Żyć można tylko tym, co się przetwarza. Nie daje życia to, co jest złożone w człowieku jak w magazynie.
Antoine de Saint-Exupéry
A nasze magazyny życia aż pękają w szwach. Kto przeżył kilka przeprowadzek, które porównuje się do pożaru - wie - ile oddechu przestrzennego zyskują nowe metry kwadratowe, bo uwolniło się dobytek od setek worków rzeczy rzekomo potrzebnych.
Iluzoryczna przydatność, bo nawet nie pamiętamy, że istnieją upchane przed świadomością.
Takie małe śmierci mentalne sadząją nas jak w pustym kinie, a na ogromnym ekranie odpryski fabuły, w której tkwimy.
Czasem zapełni się mrok sali śmiechem z samych siebie, czasem łzy i ulga bo nikt nie widzi.
Czasem wychodzi się z seansu, bo taki wkurw, że w niezgodzie rozpisalibyśmy całkiem inny scenariusz.
Mała śmierć to rodzaj kwarantanny - emocje na innym biegu, czasem wstecznym.
To inne nasycenie światła i mroku w duszy.
Oswojone fakty, słowa, zdarzenia zaskakują inną twarzą, inną aksjologią.
Wtopieni w fotel - jak na policyjnym okazaniu - chcemy dopaść winnego, za życie jakie mamy w życiu - by w końcu kapitulacja poprzez komunikat -bujaj się życie...
Jeśli nawet wskażemy twarz złoczyńcy, drugi stoi po policyjnej stronie lustra weneckiego i ma nasze imię.
Małe śmierci mają to do siebie, że kończą się małym zmartwychwstaniem.
I alternatywa: iść dalej z niepamięcią rozliczenia w krypcie kwarantanny, czy dokonać zmian, przewartościowań?
Co łatwiejsze?
Bywają życia, jak artykuły literackie w periodykach i czasopismach, wspaniałe na pierwszej stronicy, lecz z ogonami ciągnącymi się wstydliwie gdzieś na stronach trzydziestych, wśród ogłoszeń i reklam pasty do zębów.Julio Cortázar
Życie nigdy nie będzie przypominało filmu, który udaje życie - bo przecież wycięto z niego chwile nudy.
Błazenada sztucznego uatrakcyjniania swych dni zawsze kończy się katastrofą zostania jedynie błaznem swej biografii.
Przymierze z danym nam życiem zaczyna się i kończy od walki, bo nie zamknęło się w pojęciu - placebo życia.
Niby oddychamy, kolejne butelki szampana ejakulacją witają nowy rok. Zjechane auto ustępuje nowemu zakupowi, martwy album z kadrami wakacji, których urok gaśnie szybciej niż pozostawiony papieros w popielniczce.
Łykamy placebo z ufnością, że to witaminy życia.
Formuła placebo nie musi obejmować nas nieustannie.
Dopiero przebudzenie uświadamia, że śniliśmy w kretyńskim poczuciu trzymania życia za rogi.
Placebo jako żywo przypomina życie w prezerwatywie.
Dymamy dni, lata - coś tam świta na poziomie czucia, ale hasło epoki brzmi - jak najmniej czuć.
Bo to daje komfort - jak katatonikom, którym zmienia się pampersy, bo fizjologia to jedyny aspekt życia.
Król wewnętrzny to ten ktoś, kto wie, co chcemy robić przez resztę życia, resztę miesiąca lub resztę dnia. Potrafi on wyjaśnić, czego pragniemy, nie ulegając wpływowi naszego otoczenia. Wewnętrzny Król jest związany z naszym zapałem w dążeniu do wytyczonego celu. Robert Bly
Prawda, że ładna myśl?
Ale jakże...nieżyciowa!
Bo w życiu bywamy królem naszych dni, ale musimy być też poddanym, kamerdynerem, szoferem, salową, kucharką etc. Bo w życiu zgarniamy pulę, ale i odchodzimy od zielonego stołu z przegraną.
Akuszerką życia za życia - nie jest iluzja tronu.
Akuszerką życia za życia - nie jest obietnica jedynie wygranych.
Rasową akuszerką - jest zdolność do wzruszeń.
Spotykam ludzi, o których mawia się że wygrali życie, bo kasa, bo mają komfort budowania okoliczności i nie są ich niewolnikami.
Ale są więźniami swej definicji wygranej.
Nerwowo reagują wobec wzruszeń innych, dziwiąc się że to w ogóle możliwe.
Wzruszenie to szersze pojęcie - bo umiejętność jego smakowania, doznawania - to wiza do miłości, spełnienia, do zauważania piękna - także swego.
Cynizm to nic innego jak bolesna tęsknota martwego za strefą wzruszeń.
Placebo życia jest jak znieczulenie zewnątrzoponowe, dotyczy jedynie regionu ciała.
Nie poczuje się nacięcia skalpelem słów, faktów.
Nie poczuje się także wzruszenia.
Bo nie czuje się samego siebie.
Region wolny od znieczulenia to historia małej śmierci w formule constans.
Inne tematy w dziale Rozmaitości