Po premierze "Seksu, kłamstw i kaset wideo" nie było wątpliwości - kino amerykańskie wzbogaciło się o nowy, błyskotliwy talent. Talent ów nazywał się Steven Soderbergh i miał zaledwie 24 lata, kiedy ze swoim debiutanckim filmem pojawił się na festiwalu w Cannes.
Nieczęsto zdarza się, aby pierwszy obraz, w dodatku tak młodego twórcy, odniósł tak spektakularny sukces jak "Seks, kłamstwa i kasety wideo". STEVEN SODERBERGH za jednym zamachem zgarnął w Cannes Złotą Palmę i nagrodę FIPRESCI.
Bohaterką tej kameralnej, finezyjnie skonstruowanej historii jest Ann (Andie MacDowell), sfrustrowana i zakompleksiona żona egoistycznego prawnika Johna (Peter Gallagher). Ann wie, że mąż sypia regularnie z jej rodzoną siostrą. Tymczasem na horyzoncie pojawia się Graham (James Spader), kumpel Johna z czasów studenckich.
Ten osobliwy, zamknięty w sobie młody człowiek ma dziwne hobby - rejestruje na video wywiady z kobietami opowiadającymi o swoich seksualnych doświadczeniach i fantazjach. Graham namawia na zwierzenia przed kamerą Ann. Parę bohaterów zaczyna łączyć szczególna, intymna więź, o wiele bardziej skomplikowana niż zwykła relacja erotyczna.
Oryginalny, wyrafinowany film Soderbergha uchodzi za psychologiczny majstersztyk - mistrzowskie studium samotności, stłumionych seksualnych pragnień, intymnych przeżyć i życia wewnętrznego współczesnej, wyalienowanej klasy średniej. W tym wyciszonym obrazie balansującym między humanistycznym ciepłem a chłodną ironią, życiową kreację stworzył James Spader. Aktor zagrał rolę Grahama, którego początkowo odtwarzać miał David Duchovny. Agent Mulder musiał potem żałować, że odpadł w castingu - po premierze "Seksu, kłamstw i kaset wideo" Spader stanął na podium w Cannes obok Stevena Soderbergha, by odebrać Złotą Palmę dla najlepszego aktora. /Ale Kino/
Każdy z nas wie, czym jest zdrada.
Jednak ów film redefiniuje wszelkie stereotypy dotyczące zdrady.
Trudno nie nazwać zdradą romansu męża z siostrą żony.
Z drugiej strony - kochankowie są mentalnie sobie obcy.
Ich seks jest machinalny, wbity w cezurę czasową lunchu, zimny od wzajemnej /z trudem ukrywanej/ niechęci.
Nagość, penetracja - zero bliskości.
I nagle pojawia się Graham.
Impotent - ale z zastrzeżeniem - sytuacyjny.
Wyjaśnia, że jest zdolny do erekcji - ale w samotności - nigdy przy kimś.
Dość patowa sytuacja - ale nie do końca.
Przez prawie dekadę nie wchodził z żadne związki, gdyż zwyczajnie chciał do nich dojrzeć.
Dekada bez seksu, by zmienić jedno - nauczyć sie werbalizować swoje emocje. Gdyż wcześniej wyrażał siebie pozawerbalnie. A to za mało. To okalecza obie strony.
Uniwerkiem miały być zwierzenia przypadkowo spotykanych kobiet - nagrywane za ich zgodą na kasety video.
Specyficzna intymność bez dotyku, bez seksu.
Bardziej to przeżywał odtwarzając, niż podczas sesji.
Pachnie to perwersją, nawet dewiacją - gdyby nie intencja.
Studiował tym samym seksualność kobiet, by własną wzbogacić /i nie tylko seksualność/ o czucie, przeżywanie głębsze, pełniejsze niż prosty akt kopulacyjny.
A wszystko po to, by wrócić do kiedyś kochanej kobiety, którą rozczarował impotencją emocjonalną.
Introwertyczna Ann, pelna zahamowań, choć mężatka - ale bez wiedzy czym jest orgazm - powoli otwiera sie emocjonalnie wobec kolegi męża - o wiele bardziej niż wobec swego terapeuty - którego karmi eskapizmami, a nie prawdą swych emocji.
Graham nie zastanawia się jak dotrzeć do Ann - detonuje jej kokon jedynie swoją otwartością, szczerością.
I nagle to on staje się uniwerkiem dla tej kobiety - pomaga jej dotrzeć do samej siebie - bo od lat ona jest niejako poza sobą.
Początkowo zniesmaczona kolekcją kaset video, ich zawartością - sama prosi o seans.
I tu zdarza się coś niesamowitego - niejako zamiana ról.
Płynna granica pomiędzy jej zwierzeniem, a spontaniczną wiwisekcją Grahama.
Latami rozczarowana seksem - nagle odkrywa przebudzenie, własne pragnienie, pożądanie.
To dla niej nowa jakość, nowy świat.
Do kasety z tego spotkania dociera wściekły mąż.
W samotności, w ciężkim szoku ogląda nagranie.
Dociera do niego jedna rzecz - czym jest jego bezemocjonalny romans wobec tego, co wydarzyło się pomiędzy Grahamem i jego żoną.
Graham obudził kobietę w kobiecie.
Przebudził jej ciało - ale nie dotykiem, a rozmową.
Dotarł do najważniejszej strefy erogennej - duszy.
Ale i ona - swoją nienachalnością, nieśmialością, kobiecym zagubieniem, niebywałym zaufaniem wobec niego - przyszyła mu niejako penisa - sprawnego też w obecności kobiety.
Dekada męskiej samotności, by być gotowym na związek, który nie jest atrapą.
Lata jej małżeństwa - w którym już nie bylo dotyku, dwoje obcych sobie ludzi - których łączy jedynie proza codzienności.
Powszechnie rozumiana zdrada, jako pragnienie ciała.
I ten o wiele rzadszy paradygmat zdrady - kiedy pragnie się osobowości.
Kopulacja dusz może być satysfakcjonująca?
Od niej powinno się wszystko zaczynać...
Dwie sceny...
Kolacja w dzień przyjazdu Grahama - podczas której Ann już zauważa przepaść pomiędzy bogactwem kolegi męża a pustką duszy swego życiowego partnera.
Drugi clip - to jest właśnie seks...
Inne tematy w dziale Kultura