„Nie jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy weseli, a to nie to samo.” Anaïs Nin
Odwracam tę myśl..
Lekkość czerni jedwabiu na mnie w tej chwili. Naprawdę - seksowna kreacja, ale z czerni spowita.
Z dziewiczym 'pod szyję' , ale cóż z tego - jeśli myślą kreatora z wyciętym oknem na oddech biustu.
Srebrny nurt biżuterii łapie refleksy światła.
Wesołość nie zapukała od dawna.
Wesołkowatość ma zakaz wstępu.
Ale szczęście?
Nie podlega przywołaniu...
Kapryśnie przychodzi lub nie...
Nie zawsze pamiętamy o gościnnym pokoju dla szczęścia.
Dlatego sypia na wycieraczce, lub na świadomej ...prewencji.
Wesołych słychać i widać...choć pod płaszczem nieszczęście schowane.
Wesołkowaci budzą jedynie niesmak, bo nie czują nic - więc rozciągnięty bólem uśmiech dla zdezorientowanego widza.
A szczęście jest jak penis , który wchodzi w gościnność śpiącej kobiety.
Możliwe?
Szczęśliwi wiedzą, że tak...
Pulsujące szczęście syci się przez kilka oktaw naszą jego nieświadomością, by przebudzenie zdumiało niewyśnionym światłem.
Jeśli słyszysz nienaturalnie głośny śmiech - tam szczęścia nie ma.
Wesołkowate odbicia myśli - też go nie kryją.
Szczęście nie macha dłonią z peronu swego przybycia.
Staje niemo przy twym ramieniu i szepce.
Teraz, gdy piszę te słowa czerń jedwabiu na mym ciele, słuchawki z muzą...
Ale pomimo tego słyszę...
Nic wesołego...
Ale coś bardziej ważnego...
Inne tematy w dziale Rozmaitości