Fot własna
Fot własna
ladynoprofit ladynoprofit
284
BLOG

I walk to the borders ...

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 4

,, Im mniej ludzie myślą, tym więcej mówią." Monteskiusz

Chyba każdy z nas zna takie osoby, które choć zaleją słowotokiem - nic nie mówią.

Są jak nakręcona na kluczyk zabawka - z jednym repertuarem - nawet sylaby nie zmienią.

Pytania ignorują - zgrzyt kluczyka i replay.

Muszą przy tym być głośne, agresywne -  by nikt nie miał szans na zatrzymanie jałowego w treści mechanizmu.

Dwa razy widziałam wywiad z panią posłanką na żywo.

Różne stacje, rożne tematy - ten sam krzyk, to samo bagatelizowanie drugiej strony, pojawiających się kolejnych pytań.

Do tego próba wmówienia dziennikarzowi, że jak spotka dość skąpo ubraną kobietę - to w ramach przyczynienia przez tamtą garderobą do gwałtu -  on, by poszedł tą drogą...

Zaprzeczył, mówiąc -  że owszem nacieszyłby oko jej atrakcyjnością....

Nie dokończył...bo z panią posłanką dialog nie jest możliwy.

Dawniejszy z nią wywiad na pewno skończyłby się sprawą sądową - gdyby w ostatniej chwili nie wycofała obelżywych słów wobec dziennikarki.

Ale i wtedy nie odpowiedziała właściwie na żadne pytanie - choć ponawiane -  jedynie mantra wdrukowanych... nic nie mówiących, pozamerytorycznych haseł.

Koszmar...

Niech każdy ma swoje poglądy, sympatie polityczne -  będzie im wierny - ale niech nie gubi człowieczeństwa, sensownej postawy z w kontakcie z drugim człowiekiem.

Nie tylko na scenie politycznej, ale i w życiu prywatnym - nie wierzę krzykaczom, agresywnym, z dialektem jedynie inwektyw. Nie wierzę.

Zostawmy więc odklejonych od humanitaryzmu na rzecz ludzi z piękną duszą...

W związku z tym, że 29 maja nie będę w swoim mieście -  chciałam spotkanie imieninowe zorganizować wcześniej.

Przyjaciel, który zawsze w me imieniny z bukietem kwiatów - mówi mi via telefon, że na delegacji - ale naciśnie gaz, by była szansa na spotkanie.

Niestety - póżnym wieczorem dzwoni, że ma jeszcze ponad 200 km do Wrocławia. Na siłę można by się spotkać, ale nie wobec jego zmęczenia późnej pory - traciłoby to sens, swój smak.

Zaproponował, że jeśli mu się uda -  podjedzie do tego drugiego miasta, by mnie odwiedzić.

Ostatnio rzadko widzimy się - ale tak jak ktoś zdefiniował rasową przyjaźń -  niezależnie od dystansu w kilometrach, czasowego w  nawiedzinach - zawsze spotykasz tego samego, ciepłego, oddanego człowieka.

I z nami tak jest od wielu lat.

Cóż -  dziś ponownie pakowanie, peron, pociąg...

Kilka spraw udało mi się załatwić.

Nowy paszport otwiera bardziej świat...ale to jeszcze za mało na.... świat...

Na kadrze Piotr - odbierajacy mnie kiedyś z lotniska, kiedy bywałam w ....świecie...

 

I walk to the borders on my own
To fall in the water just like a stone
Chilled to the marrow in them bones
Why do I go here all alone

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości