Dwie książki. Dwie temperatury.
"Ostatnie dni dyktatorów" edycja zbiorowa. O potworach, acz lekkim piórem. Może za lekkim. Taki 'pudelek' dla wścibskich. Niby opasłe tomiszcze, ale treści mało zostaje w dłoni. Ktoś powie - znamienne..
Hitler do Ewy Braun z nieboskłonem bunkra nad ich głowami:" Po fakcie człowiek żałuje tylko, że był za dobry".
Liczba jego ofiar kosi możliwości wyobraźni, ale ta konstatacja tuż przed samobójstwem - budzi jeszcze większe przerażenie.
Odważny lekarz Stalinowi, że widzi początki demencji - za dosłownie chwilę medyk kończy swój żywot.
Józef Hen w swej bezsenności zestawił arcy ciekawie tych 2 zbrodniarzy. Aksjologia wiadoma, ale jedno ich różniło. Hitler nie oszukiwał narodu - kto chciał łykał jego wizję, kto nie...emigracja lub prześladowania. Stalin zaś postawił na pragmatykę zaciekłego wroga wobec rodaków.
20 milionów po wojnie - skrycie "zmielonych" istnień - nie pozostawia złudzeń.
Ostatnie chwile 24 dyktatorów świata.
Republika Dominikańska, 1961 rok, do władzy dochodzi Rafael Leonidas Trujillo...
Zgodnie z jego nakazem kraj 'zdobi" 187 pomników jego mizerności. W każdym urzędzie, domu - musi pojawić się jego podobizna.
Jak to jest, że właściwie niezależnie od kontynentu - ten sam scenariusz...
I religijny makijaż - gdzie jeden z dyktatorów wbił w chrześcijaństwo wu-du.
I ciepła, intelektualnie bogata lektura " Świat skrzypka na dachu" pióra P.A. Mazurkiewicza.
Gorelik pisze o autorze "Skrzypka" :"Najintymniejszym i najcieplejszym pisarzem literatury żydowskiej piszącym w języku jidysz jest Szołem Alejchem. Pojawił się w odpowiednim czasie, by rozchmurzyć niebo, poprawić nastrój, by troski nie stały się beznadziejnym powalającym ciężarem. Bliski przyjaciel, który znał nas jak nikt inny, znał nasze najintymniejsze zakątki duszy. Przyjaciel, nigdy natrętny, nie nadużywał swoich praw, nigdy nie przybierał pozy karzącego ani proroka., a zawsze był pożądanym gościem."
Jakież moje zdziwienie, że Tewje to postać autentyczna, zaopatrywał pisarza w produkty mleczne. Bohater literacki był jego kalką...
Czytam, nawet w przypadkowości doboru lektury - mocno selektywnie.
2 tomy najnowszych dzienników Józefa Hena lecą już do mnie z wydawnictwa.
I śmieszna rzecz - niby nic, ale jakże miło, że od konkretnej daty, miał często na ustach moje imię /córka / - bo w sercu - tylko ją..
Trafiłam też na taki drobiazg:
" Franciszek od dawna zajadał się cudzą samotnością. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, jak to się wszystko zaczęło....pewnego deszczowego popołudnia po prostu zauważył, ze ilekroć spotykał innych, pochłaniał jakąś część ich samotności.... "/Urszula Rybicka/
Kocham swe imię... Proustowskie zanurzenie w lekturach, w innych ludziach - wybawione z przepaści straconego czasu...
Clip...Definicja poczucia bezpieczeństwa, odlotu w siebie...Delikatność, poezja, subtelność...
Inne tematy w dziale Kultura