M.Domagalik:
- Kto jest dla ciebie autorytetem?
K. Krauze:
- Ludzie, u których nie słyszę ich ego.
M.D.:
- Kiedy Pan, Panie reżyserze?
K.K.:
- Nie zgubiłem niestety, leje mu tylko zimną wodę na ogon. Mierząc ego w amperoWałęsach, moje ego to ),02.
M.D.: Lubię tę definicję i często z niej korzystam, że wiara to sposób, w jaki każdy z nas radzi sobie z samotnością.
K.K.:
- A może raczej z cierpieniem. Zresztą samotność jest rodzajem cierpienia. jak powiedział Bergman: "Za wszystko zawsze ta sama kara - samotność."
(...)
K.K.: - Najważniejsze to zadać sobie właściwie pytanie we właściwym momencie. W przeciwnym razie Pan Bóg odpłaca nam tym, czego nam najmniej potrzeba. I dostajemy sportowy samochód, kiedy mamy chorą prostatę i chodzimy z balkonikiem.
(...)
K.K.:
- Oglądałem się za dziewczynami, teraz przyglądam się kobietom. Podziwiam naturalność, odwagę starzenia się.
(...)
K.K.: Uważam, że za wcześnie opuszczamy ogrody dzieciństwa. Czasami warto do nich wrócić i tam sobie posiedzieć, na drzewie na trawie.. To jest fajna wycieczka, jeśli oczywiście ktoś w dzieciństwie nie został okaleczony. Ja na przykład widzę siebie jak idę po tym ogrodzie dzieciństwa z samochodzikiem na sznurku...
__________
Kilka wypisów z wywiadu, ważnych dla mnie wypisów.
Niby banalna w treści, ale jednak fenomenalna w ujęciu prawda o jazgocie ego.
Ci, który poczynili z ego swego rzecznika, kolesia do kontaktów z innymi - zawsze, ale to zawsze są niekomunikatywni. A jakakolwiek relacja ma przecież jeden najważniejszy fundament - komunikacja.
Nie, samotność nie jest karą, nie jest też cierpieniem.
Doskonale wiedzą o tym, ci którzy tę najważniejszą przestrzeń życiową mają głównie w sobie.
Którzy nie muszą tapetować codzienności mocno przypadkowymi ludźmi, by tylko nie zawyła pustka.
Bolesnej samotności można doświadczyć jedynie z obecnością innych. Fizyczną obecnością, ale mentalną absencją.
Otóż to - nie oglądać się za innymi, za drugą płcią, ale uważnie się przyglądać z intencją zrozumienia, odkrycia, a nie oceny. Wtedy może, choć nie musi - dokonać się sacrum Spotkania.
Ogrody dzieciństwa, to nie nasza przeszłość - niezależnie od metryki wciąż, i wciąż nosimy je w sobie - do zgonu. Problem w tym, czy je odwiedzamy czy nie. I nie zgodzę się z Krauze, że okaleczeni w dzieciństwie powinni omijać ów ogród. Oni przede wszystkim powinni w nim odbudowywać siebie. Przytulić siebie...
Inne tematy w dziale Kultura