We wrześniowych "Charakterach" Ewa Woydyłło sięga po historię dziewczyny, brutalnie zgwałconej przez własnego brata. Trauma oczywista.
Ale to dopiero początek piekła. Przy próbach ujawnienia swego bólu, całego zdarzenia, dziewczyna jest bita przez ojca. Kolejne lata - zdegradowana do śmiecia w familii.
Nie trzeba być klinicystą, by wiedzieć jak zimnym cieniem to wszystko położy się na dalszym życiu dziewczyny.
Analogicznie - gwałt dokonany przez zbiegów z więzienia.
Tak, to mocno dramatyczne doświadczenie. Ale odważę się powiedzieć, to pikuś wobec tego... co potem.
Why?
Bo co potem?
Nakaz - także zgwałconej mamy, że nie wolno o tym mówić, nikomu i nigdy. Także jej samej - by uwolnić siebie poprzez werbalizację.
Vide: clip.
Gwałt trwa tyle ile trwa.
To zakneblowanie zabijało. Było formą jeszcze brutalniejszego gwałtu bo na duszy.
Gdybym znała wszystkie filmy z Nick'iem Nolte - powiedziałabym, że to jego the best rola. Ale nie znam - dlatego ograniczę się do oceny - to jego najlepsza rola....
Niedawno widziałam dokument o terapii obejmującej dzieci walczące w wojnach domowych /Afryka/.
Te malutkie istoty, z za ciężką dla siebie bronią - lekko zabijały, pod przymusem, presją. Były do tego szkolone. Odbierały życie także swoim bliskim!
Jakieś prozaczki - by peeling zła z ich dusz?
Nie.
Terapia narracją. Efekty były tak zdumiewające, że porzucono alternatywne metody leczenia.
Bywa, że ktoś bez patronatu specjalisty - wchodzi w terapię narracją.
To może być rozmowa, blog, czy rzadkie akordy zmierzenia się ze sobą samym.
Reakcje tych obok - różnorodne.
Od pełnego zrozumienia, po cierpką drwinę.
Cynicy dobiegają jedynie do końca swego łańcucha rezultatu... kiedyś zdetonowanego im serca.
A obroże imperatywu chronicznego kąsania innych - uważają dumnie za swoją.... własność.