[Ad.: "Geopolityczny aspekt pojednania... czyli o neokolonializmie w białych rękawiczkach słów kilka", autorstwa "Gadającego Grzyba"].
Kończy się maj. I retrospektywne doświadczenia polskie, zawarte w w/w tekście Grzybowym są prawdziwe aż do bólu. Ale czy na pewno dopiero ostatnie dni (tak bardzo obfitujące w ważne wydarzenia, to fakt) rozjarzyły w nas "czerwone lampki alarmowe" w sprawach dotyczących niebezpieczeństw nam grożących? Czy zdecydowanych i brutalnych sygnałów nie było już wcześniej?
Pozwolę sobie przywołać, tylko tytułem przykładu, artykuł Andrzeja Talagi: "Polski i Rosji nie dzielą spory o znaczeniu fundamentalnym", opublikowany w Der Dzienniku, dział: "Magazyn", z 16-18 kwietnia br., s. A/16-17.
Analityk A. Talaga, już szóstego dnia po katastrofie pod Smoleńskiem, a więc kiedy trwała jeszcze żałoba narodowa, walnął obuchem między oczy wszystkich od dłuższego czasu zaniepokojonych grożącymi nam niebezpieczeństwami ze strony Niemiec i Rosji. Wątkowi niemieckiemu nie poświęcił autor, co zrozumiałe w Der Dzienniku, większej uwagi, skupiając się na imperium wschodnim.
Wpisując się idealnie w ówczesną perlistą frazeologię "pojednania z Rosją" oraz konkludując na wstępie, że "Szkoda, że trzeba było katastrofy w Smoleńsku, by nasze [polski i rosyjski] narody zobaczyły w sobie szansę, a nie tylko zagrożenie", wyraziście wyłuszczył owe szanse:
1. W Europie bezpieczeństwo militarne gwarantuje NATO, a ekonomiczne UE; rosyjskie mrzonki o współdecydowaniu o Polskim bezpieczeństwie skończyły się, zdaniem autora, bezpowrotnie, więc – dla równowagi – "wraz z nimi powinny odejść też w niebyt nasze [polskie] lęki.[...] Tamten spór odszedł w niebyt, zdezaktualizowały go samo życie i wysiłek Polaków. Podnoszone jeszcze przez niektórych prawicowych polityków i publicystów tezy o zagrożeniu naszej suwerenności przez Moskwę są już łabędzim śpiewem, głosem opisującym świat, którego już nie ma".
2. Polskie zainteresowania obszarem leżącym w pasie bałtycko-czarnomorskim, oddzielającym nasze wschodnie granice od Rosji, A. Talaga nazwał anachronicznym "testamentem Jerzego Giedroycia" i ideą martwą, po stokroć martwą.
3. Dla Talagi kwestią rozstrzygającą o dalszych szansach Rzeczypospolitej są jedynie słuszne wizje płk. Putina. Twierdzi, że tuż "Po przemówieniu Putina 7. 04. w Katyniu, konflikt o historię, podobnie jak te o polską suwerenność i granice zachodnich wpływów na Wschodzie, stał się nieaktualny".
4. "Zasadnicze konflikty polsko-rosyjskie więc już nie istnieją – tłumaczy nam Talaga – [a] śmierć prezydenta Kaczyńskiego na rosyjskiej ziemi zaś daje szansę, by rozwiały się również ich mary. Otwiera to spore możliwości korzystnego ułożenia współpracy" .
Jakie to świetlane możliwości? Otóż:
- należy podzielić się z Rosją i Niemcami wpływami na Ukrainie
- Białoruś potraktować jak neutralny bufor między Polską i Rosją, a jeszcze lepiej, radzi autor – "jak miejsce do robienia wspólnych interesów, skoro nie da się zrealizować marzeń Giedroycia"
- Z Niemcami i Rosją wspólnie budować Nord Stream, bo polskie protesty są bezproduktywne
- Polska i Rosja nie są dla siebie nawzajem żadnym zagrożeniem. "Czas przejść do gry interesów, jaką Rosja prowadzi chociażby z Niemcami. [...] W sporach ideologicznych zawsze musi być wygrany i przegrany, triumfator i upokorzony. Tak prowadzi się wojny, nie interesy, a nam potrzebny jest polsko-rosyjski pokój."
I jest to tekst – już dzisiaj archiwalny – który, jak pokazuje kolejnych 6 tygodni mijających po jego ukazaniu się, zarysowywał główne pryncypia tuskowej wykładni polskiej racji stanu.
(Przyznam, że kiedy go pierwszy raz czytałam – nie wierzyłam własnym oczom, ani też własnej jaźni, czy aby dobrze interpretuje ona, ona czyli moja zesztywniała po katastrofie jaźń, poszczególne akapity. Kolejne dni i tygodnie nie pozostawiały jednak złudzeń.)
Przez ten czas generalny zarys tej wykładni nie uległ bowiem zmianie. Dołożone zostały jedynie uszczegółowienia, drobne cegiełki-puzle, które coraz szczelniej wypełniają mapę drogową, rzetelnie zaprezentowaną w uwagach "Gadającego Grzyba".
Inne tematy w dziale Polityka