Traktowanie nieobecności prezesa PiS na uroczystości zaprzysiężenia prezydenta-elekta przez Zgromadzenie Narodowe w kategoriach frustracji powyborczej - a czyni to znaczna część komentatorów, jak również robią to byli polscy prezydenci – jest grubym nadużyciem.
J. Kaczyński nie mógł i nie powinien się tam pojawić. W mojej ocenie, zachował się jak CZŁOWIEK HONORU!
I jeśli nawet w tym kontekście nie analizował swojej decyzji, to sądzę, że wraz z nim nieobecny na zaprzysiężeniu był cały polski obóz patriotyczny i niepodległościowy, który obecnemu obozowi rządowemu pokazał drzwi wyjściowe.
Cóż to bowiem za postać, którą większość głosujących w dniu 4 lipca wskazała na nowego prezydenta RP, i która w dniu wczorajszym przeszła już wszystkie prawem i zwyczajem przewidziane procedury i rytuały namaszczające ją na najwyższą funkcję w państwie?
Cóż to za środowisko polityczne, które gromadzi wokół siebie Bronisław Maria?
Cóż to za rząd, który nie dość, że oddał Rosjanom bezpowrotnie całe śledztwo smoleńskie, sam nawet nie rozpoczął wewnętrznego postępowania w resorcie MSWiA i w BOR-ze w związku z ewidentnym niedopełnieniem obowiązków służbowych przez szefostwo BOR?
Cóż to za atrapa państwa, na czele którego stoi teraz Bronisław Maria Komorowski?
Inne tematy w dziale Polityka
