Artykuł przeczytany w podróży, przypadkiem, z czasopisma, którego nie mam okazji zbyt często czytać [Agnieszka Chrzanowska, „W sidłach zemsty”, „Charaktery” nr 4 (171), kwiecień 2011, rok XV, ss.15-25].
Pochłonął mnie całkowicie. Szkoła Hitchcocka - zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem jest coraz mocniej.
„4 czerwca 2004 roku Marvin John Heemeyer zasiadł za sterami Komatsu – największego produkowanego na świecie buldożera. Odpalił silnik i rozbijając ścianę warsztatu, w którym przez lata naprawiał samochodowe tłumiki, wyjechał na ulice miasteczka Granby. Rozpoczął dzieło zniszczenia. Najpierw zrównał z ziemią sąsiadującą z jego działką fabrykę betonu. Potem przyszła kolej na gmach ratusza, biurowiec, w którym mieściła się redakcja lokalnej gazety, dom burmistrza. Podczas dwugodzinnego rajdu Heemeyer zamienił w gruzy 13 budowli.
Kilkakrotnie usiłowały mu przeszkodzić siły porządkowe, także specjalistyczna jednostka policji SWAT. Do „killdożera” – jak ochrzczono później pojazd Heemeyera – strzelano z pistoletów, broni długiej, pociskami pancernymi, obrzucano go granatami. Bezskutecznie. Buldożer nieubłaganie pełzł ulicami Granby, obracając je w perzynę. Na próby zbliżenia się do maszyny, Marvin odpowiadał seriami z karabinów maszynowych!
Szaleństwo zakończyło się późnym popołudniem. W pojeździe zepsuła się chłodnica, na dodatek jedna z gąsienic ugrzęzła w dziurze, będącej niegdyś piwnicą pod miejscowym sklepem. Heemeyer chwycił wtedy pistolet, przystawił go sobie do głowy i pociągnął za spust. Zabił się.
Rajd Heemeyera przez Granby był zemstą. Zrujnował miasteczko – straty oszacowano na 7 milionów dolarów – które jego doprowadziło do ruiny. Chciał zranić tych, którzy wcześniej zranili jego. Wziąć odwet za krzywdę, jaka […] go spotkała. Wyrównać rachunki. […].
Marvin Heemeyer planował zemstę przez półtora roku. Opancerzył spychacz, zgromadził spory arsenał broni w kabinie, spisał listę winowajców i budynków do zniszczenia […]
Wiedział, że zemsta nie przyniesie mu spokoju, spodziewał się, że będzie jego końcem. Wchodząc do buldożera nie zamierzał go opuścić – pokrywę włazu zaspawał i zalał olejem, tak by nie dało się jej otworzyć. Broni, jaką zgromadził, używał jako straszaka […].”
Czy można znaleźć uzasadniającą tę straceńczą strategię motywację? Z doświadczeń samego Merwina Heemeyera wydaje się wynikać, że tak, że można.
„Heemeyer przez lata prowadził sklep i warsztat, w którym montował i reperował tłumiki samochodowe. Był świetnym fachowcem, więc i biznes nieźle prosperował. Był lubiany. Niestety, w pewnym momencie w Granby zatwierdzono nowe plany zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nimi, obok jego warsztatu miała stanąć fabryka betonu. Z planów wynikało, że odetnie ona klientom jedyną drogę dojazdową do zakładu – a to dla rzemieślnika oznaczało ruinę. Heemeyer postanowił przeciw temu walczyć. Stracił wiele energii, czasu i pieniędzy, próbując nakłonić władze miasta do zmiany decyzji. Jego petycje trafiały w próżnię. W przypływie rozpaczy zdecydował, że drogę dojazdową zbuduje na własny koszt. Niestety, odmówiono mu pozwolenia. Odcięto od kanalizacji. Sypnęły się mandaty… Czara goryczy wypełniała się nieubłaganie.”
Możemy doskonale wyobrazić sobie położenie Marvina: niemal codzienne doniesienia o walce pojedynczych osób lub nawet wspólnot sąsiedzkich z rujnujących ich interesy różnymi władykami lokalnymi Polski powiatowej, gminnej, wojewódzkiej i władz centralnych, jednym słowem: mafii urzędniczych różnych szczebli - tworzą niejedną dramatyczną opowieść.
Znane są nam nieźle także wyrafinowane metody urzędów i izb skarbowych (często jeszcze wespół z prokuraturami i sądami) w zwalczaniu upatrzonych ofiar ze świata prywatnego biznesu. Ich trwająca niekiedy dosyć długo: kilka miesięcy, rok – aczkolwiek bywa to bardzo różnie – agonia ekonomiczna, może sprzyjać przekonaniu, że perypetie Marvina dałoby się jakoś w warunkach polskich przeskoczyć… Że ich doświadczenia są znacznie bardziej traumatyczne. Przekonanie takie jest, oczywista, bardzo zrelatywizowane. Bo poczucie krzywdy i siła przekonania o jedynie możliwej do zastosowania zemście, są zawsze subiektywne i zawsze wewnętrznie prawdziwe. Także w wymiarze odczuwania zbiorowego.
„Tak właśnie kiełkują ziarna zemsty. Gruntem pod nią są złość, wściekłość, poczucie niesprawiedliwości i bezsilności. Emocje wywołane krzywdą i upokorzeniem nakręcają spiralę odwetu. […] Im bardziej jesteśmy rozzłoszczeni, tym trudniej nam myśleć o czymś innym. Chcemy tylko jednego: by złoczyńcę spotkała zasłużona kara..”
Dlaczego? Jak funkcjonuje mechanizm narastającej spirali żądań odwetowych?
Kanadyjski socjolog Erving Hoffman wyjaśnia go następująco:
„[…] gdy ktoś zadaje cierpienie drugiej osobie, w symboliczny sposób upokarza ją, okazuje jej brak szacunku. Ofiarę przepełnia wtedy wstyd i wściekłość, rodzi się w niej potrzeba odzyskania pozycji i bezpieczeństwa. Pierwszym, najprostszym sposobem na odzyskanie i zachowanie twarzy wydaje się właśnie odwet.”
Zakładam, że obecni macherzy od strategii psychologii społecznej rządu Tuska doskonale znają arkana sztuki sterowania emocjami społecznymi, co można obserwować już od 2005 r.
Pytanie brzmi: do jakiego momentu będą chcieli doprowadzić narastające wrzenie społeczne, warunkowane nie podejmowaniem absolutnie żadnych konkretnych działań mogących zmniejszyć stopień istniejących napięć politycznych?
Do stanu, w którym Marvin Heemeyer dopiero zaczynał kompletować wzmocnione wyposażenie swojego buldożera, czy też do momentu, kiedy właśnie zaspawał właz i zapuścił silnik?
L'amelka222
EPILOG.
Wg niektórych źródeł Heemeyer zaspawał się w środku, choć wcale nie musiał tego robić - sama pokrywa ważyła 910 kilogramów i była dobrze wpasowana w pancerz, poza tym Heemeyer zalał ją olejem, by trudniej było ją chwycić, co odkryli policjanci próbujący dostać się do kabiny.
Ponieważ obawiano się (bezpodstawnie, jak się okazało), że buldożer może być zaminowany, przewieziono go z dala od miasta i dopiero tam przystąpiono do prób otwarcia kabiny. Dopiero około 2 w nocy policjanci z pomocą palnika wycięli dziurę w miejscu, gdzie zainstalowana była kamera i weszli do środka. Wówczas z pomocą dźwigu wydobyto ciało Heemeyera.
Zgodnie z życzeniem rodziny, miejsce pochówku Heemeyera nie zostało podane do opinii publicznej.
Straty spowodowane przez Heemeyera oszacowano na ponad 7 milionów dolarów. Mimo potępienia ze strony lokalnych władz i mediów, dla wielu osób, stał się ludowym bohaterem i symbolem sprzeciwu wobec władzy. Powstało wiele witryn gloryfikujących jego działania. Buldożer ochrzczono w mediach przydomkiem Killdozer, nawiązującym do telewizyjnego horroru, nakręconego w 1974 na podstawie opowiadania Theodore Sturgeona (w niektórych z wywiadów, m.in. dla gazety "Rocky Mountain News", mieszkańcy określali także buldożer mianami "Megadozer" i "Armageddon Tank").
Urzędnicy miejscy ogłosili 19 kwietnia 2005, że Killdozer zostanie rozebrany i zezłomowany. Części zostaną rozwiezione po wielu złomowiskach by zniechęcić zwolenników Heemeyera do zbierania pamiątek.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marvin_Heemeyer
[4.05.2011]
Inne tematy w dziale Polityka